Bramkarz w ogniu krytyki

Na dobrą sprawę Grzegorz Drazik pewniakiem między słupkami GKS-u 1962 Jastrzębie jest od sezonu 2014/2015. Rozegrał wtedy w III lidze 32 mecze, zaś jego konkurent – Mateusz Deege – pokazał się tylko w sześciu spotkaniach ligowych.

Wcześniej, na poziomie IV ligi, byli równorzędnymi konkurentami, chociaż… W sezonie 2012/2013 „Draziu” wystąpił w 26 potyczkach w IV lidze, Deege w sześciu, a Jakub Świerczek w jednym spotkaniu. Skąd taka liczba meczów, skoro w rozgrywkach odbyły się „tylko” 30 kolejek? Po prostu w kilku pojedynkach Drazik zmieniał swojego starszego o rok kolegę i rywala. W sezonie 2013/2014 obaj pojawili się w 15 meczach ligowych, a potem nastąpiła „ucieczka” wychowanka Polonii Niewiadom.

Holenderskie „zatrucie”…

Wyjątkiem w tej regule był tylko sezon 2016.2017, w którym jastrzębianie wywalczyli awans do II ligi. Drazik był nie do ruszenia przez 19 kolejek, ale potem podobno pojawiła się dla niego propozycja gry w jednym z holenderskich klubów. Trener GKS-u 1962 Jarosław Skrobacz zdecydował wówczas, że w meczu z Olimpią Kowary miejsce między słupkami zajmie Jakub Świerczek. Jastrzębianie wygrali aż 9:0 i chociaż w międzyczasie okazało się, że z transferu Drazika nic nie będzie, niezręcznie byłoby posadzić rezerwowego bramkarza na ławce. W trzech następnych spotkaniach Świerczek tylko raz wyciągał piłkę z siatki i to po strzale z rzutu karnego (jego egzekutorem był Krystian Jajko z Piasta Żmigród), więc zachował pozycję numer jeden w bramce.

Stracił ją dopiero po wyjazdowej porażce (3:4) ze Stalą Brzeg, w której miał na sumieniu co najmniej dwa gole zdobyte przez przeciwnika. Na trzy ostatnie mecze do bramki wrócił Drazik i GKS zdobył w nich komplet punktów. Podopieczni Jarosława Skrobacza strzelili w nich 12 goli, a ich bramkarz ani razu nie musiał wyciągać piłki z siatki. Z bagażem czterech bramek zostały odesłane kolejno Ślęza Wrocław, BKS Stal Bielsko-Biała i rezerwy Miedzi Legnica. Drazik zakończył sezon z bilansem 22 spotkań, Świerczek miał 12 występów.

Za mała butelka

Potem rękawicę rzuconą przez Drazika próbował podnieść Bartosz Szelong, ale starszy kolega nie pozostawił mu złudzeń. Kiedy w marcu ubiegłego roku zapytałem bramkarza numer jeden, kiedy wpuści do „klatki” kolegę, Grzegorz Drazik odpowiedział dowcipnie: – Gdybym pił alkohol, to odpowiedziałbym, że wszystko zależy od wielkości butelki. Ale nie piję, więc taki wariant nie wchodzi w rachubę. Muszę się zastanowić, bo w tej chwili nie mam pojęcia, jakim sposobem Bartek wejdzie między słupki.

Sposób znalazł trener Jarosław Skrobacz. Po zapewnieniu sobie awansu na zaplecze ekstraklasy, „Szeli” zastąpił Drazika w trzech ostatnich potyczkach poprzedniego sezonu – z Siarką Tarnobrzeg (0:0), ROW-em 1964 Rybnik (1:2) i Gwardią Koszalin (4:2).
W rundzie jesiennej bieżącego sezonu wszystko było jasne – miejsce między słupkami bramki było zarezerwowane dla Grzegorza Drazika. Bartosz Szelong przyglądał się poczynaniom starszego o dwa lata kolegi z perspektywy ławki rezerwowych. „Draziu” miewał mecze lepsze i gorsze, ale jego pozycja w zespole była nie do podważenia.

Dobra zmiana?

W zimowym okienku transferowym GKS 1962 Jastrzębie zaangażował Huberta Gostomskiego, formalnie bramkarza Jagiellonii Białystok, który jesienią występował w Bruk-Becie Termalice Nieciecza. Bartosz Szelong został na pół roku wypożyczony do III-ligowej Soły Oświęcim, więc na placu boju został duet Drazik – Gostomski.

W pierwszych potyczkach – z Odrą Opole, Chrobrym Głogów i GKS-em Katowice – trenerzy zaufali Gostomskiemu. Oględnie mówiąc, nie ustrzegł się rażących błędów, więc coraz głośniejsze są głosy domagające się powrotu do bramki Drazika. Co o tych „podpowiedziach” sądzi szkoleniowiec? – W szatni mamy jasną sytuację – powiedział Jarosław Skrobacz. – Wiem, że w Jastrzębiu jest czasami problem z oceną. To, że ktoś dwa czy trzy lata temu tutaj coś zrobił, był najlepszy w IV lidze i dlatego powinien teraz grać. Powinniśmy spojrzeć na ten problem chłodnym okiem. Grzesiek przegrał rywalizację zimą i popełnił błędy, które skutkowały stratą bramek. Czeka na swoją szansę. Kto wie, być może będzie to w następnym spotkaniu?

 

Na zdjęciu: Grzegorz Drazik na pewno liczy, że wkrótce wróci do bramki GKS-u Jastrzębie.