Brąz ważniejszy od wyniku

Niespodzianki nie było. Piłkarze Piasta zgarnęli brązowe medale, bo sami nie potrafili pokonać Cracovii, a przede wszystkim Lech Poznań nie dał nawet odrobinki nadziei na wicemistrzostwo Polski.


Środowa porażka w Szczecinie sprawiła, że sytuacja Piasta w walce o drugie miejsce stała się bardzo trudna. Nie tylko gliwiczanie musieli wygrać, ale i liczyć na wygraną Jagiellonii. Każdy orientujący się w ekstraklasie wiedział, że to niemal niemożliwe. Morale przy Okrzei chcąc nie chcąc musiał spaść.

Entuzjazm opadał

Jakby tego było mało trener Waldemar Fornalik nie mógł w ostatnim meczu sezonu wystawić najsilniejszego składy. Z boku grze Piasta tylko przyglądali się tak ważni piłkarze, jak Jorge Felix, Jakub Czerwiński, czy Tom Hateley. Gospodarze wyszli więc na spotkanie w zestawieniu personalnym w jakim jeszcze nie grali. Mimo tego dobrze rozpoczęli mecz z „pasami” szybko przejmując inicjatywę i atakując.

Gol powinien paść już po kilku minutach, gdy Kristopher Vida wyłożył piłkę Tiago Alvesowi, ale Portugalczyk trafił tylko w boczną siatkę. Po chwili próbował Piotr Parzyszek, ale świetnie interweniował Lukasz Hrosso. Zapał i energia Piasta zaczęła opadać wraz z każdym kolejnym golem w meczu Lecha Poznań z Jagiellonią Białystok.

Nie posądzamy o gliwiczan o radiowy podsłuch na ławce rezerwowych, ale tak to wyglądało z wysokości trybun. Mecz się znacząco wyrównał, a do swoich okazji dochodzili i goście z Krakowa. Sygnał ostrzegawczy nadawał Mateusz Wdowiak.

Piłkarz Cracovii stworzył sobie kilka sytuacji i jedną z nich wykorzystał, trafiając do siatki Frantiszka Placha z bliskiej możliwości. Piast starał się odpowiedzieć, ale liczne dośrodkowania były wybijane przez obrońców gości, podobnie jak strzały z dystansu.

Katalońska energia

Sztab szkoleniowy Piasta musiał wstrząsnąć piłkarzami w przerwie, jeśli gospodarze chcieli pożegnać się z kibicami przy Okrzei choćby z jednym punktem. Druga połowa spotkania była jednak zdecydowanie słabsza w porównaniu z pierwszą. Zarówno jeśli chodzi o gospodarzy i gości, choć wynik determinował tych pierwszych do częstszych ataków. Piastowi brakowało jednak dokładności, czasem polotu w akcjach ofensywnych.

Zmienić ten obraz miał Gerard Badia, który z pewnością chciał się zrehabilitować za niewykorzystany rzut karny w Szczecinie. To właśnie Katalończyk przeprowadził jedną z groźniejszych akcji, ale jego strzał minął nieznacznie bramkę „Pasów”.

Cracovia? Grała spokojnie, mądrze, trochę już szanując siły przed czekającym ją finałem rozgrywek o Puchar Polski. Minuty upływały, a wiary w lepszy wynik dla gliwiczan nie tracił wspomniany Badia. To on aż tryskał energią i chęcią do gry. I to właśnie Katalończyk idealnie dośrodkował z rzutu rożnego na głowę Tomasza Jodłowca, który doprowadził do remisu. Wydawało się, że wyrównania sprawi, iż ostatecznie to Piast przechyli szalę na swoją korzyść. Tak się nie stało, bo gospodarzom brakowało wykończenia.

Szczęścia zabrakło z kolei Dytiatjewowi, który po ostatnim rzucie rożnym w meczu nieznacznie chybił celu. Niewiele zabrakło, by to Cracovia zgarnęła trzy punkty. Po końcowym gwizdku trener gości Michał Probierz szybko pogratulował gliwiczanom brązowego medalu, czule ściskając się z Waldemarem Fornalikiem.

Ostatnim akcentem sezonu było wręczenie medali. – Drużyna ciężko pracowała i pracuje na sukcesy. To, że Piast jest w elicie polskiej piłki, to jest fakt. To sukces wielu ludzi. Ukłony dla wszystkich! – powiedział szkoleniowiec gliwickiej drużyny.

Piast w ostatnich ośmiu latach skompletował komplet „kolorów” – rok temu było złoto, w 2016 roku srebro, a teraz przyszedł czas na brąz. Za to należy się szacunek dla klubu z Okrzei, przed którym ważny czas przemian i przygotowań do nowego sezonu.


Piast Gliwice – Cracovia 1:1 (0:1)

0:1 – Wdowiak, 29 min (asysta Rapa), 1:1 – Jodłowiec, 74 min (głową, asysta Badia)

PIAST: Plach – Konczkowski, Korun, Huk, Kirkeskov – Alves (56. Badia) Jodłowiec, Sokołowski, Milewski – Vida (83. Tuszyński) – Parzyszek (65. Steczyk). Trener Waldemar FORNALIK. Rezerwowi: Szmatuła, Holubek, Mokwa, Rymaniak, Borkała, Malarczyk.

CRACOVIA: Hrosso – Rapa, Helik, Dytiatjew, Pestka – van Amersfoort – Hanca, Loshaj (52. Dimun), Fiolić (75. Thiago), Wdowiak – Vestenicky (86. Pik). Trener Michał PROBIERZ. Rezerwowi: Pesković, Bała, Lopes, Rakoczy, Zaucha, Ferraresso.

Sędziował – Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów: 1961. Żółte kartki: Loshaj (19. faul), van Amersfoort (44. faul), Dytiatjew (89. faul)

Piłkarz meczu – Mateusz Wdowiak

Na zdjęciu: Słodkie zakończenie trudnego sezonu. Kolejny medal w historii Piasta Gliwice!

Fot. Rafał Rusek/Pressfocus


Kontuzjowany Anglik

Z powodu urazu kolana we wczorajszym meczu nie mógł zagrać Tom Hateley. Wszystko z powodu urazu odniesionego w środowym meczu z Pogonią w Szczecinie. W tej sytuacji bilans doświadczonego pomocnika w zakończonym wczoraj sezonie, to 33 ligowe występy i jedna bramka zdobytej z rzutu karnego w meczu z Jagiellonią w czerwcu.

Wyróżniony Konczkowski

Przed spotkaniem na Okrzei wyróżniony został Martin Konczkowski. To z okazji rozegrania stu spotkań z barwach jedenastki z Gliwic. Ten jubileuszowy miał miejsce przed tygodniem w starciu z „Jagą”. Piłkarz Piasta dostał kwiaty oraz pamiątkowe tablo.

Czy wiesz, że…

Piast wygrywał z Cracovią cztery kolejne mecze. Dobra passa gliwiczan skończyła się we wczorajszym spotkaniu.

Nie mają wakacji

W odróżnieniu od innych ligowych zespołów, piłkarze Cracovii nie mają jeszcze wolnego, w piątek o godzinie 20 na Arena Lublin czeka ich najważniejszy mecz tego sezonu, w finale Pucharu Polski spotkają się z Lechią Gdańsk.

3

BRAMKI w swoich ostatnich czterech występach zdobył Mateusz Wdowiak, który w końcówce sezonu imponuje dobrą formą. Zdobył dwa gole w półfinałowym meczu PP z Legią. Trafił też wczoraj na stadionie przy Okrzei.