Mistrzowie „jedenastek”

Chorwaci wyrzucili za burtę turnieju faworyzowanych Brazylijczyków dzięki bezbłędnie egzekwowanym rzutom karnym.


Zapowiadając mecz Chorwacji z Brazylią przewidywałem, że wicemistrzowie świata będą dla „Kanarków” twardym orzechem do zgryzienia. Moje kalkulacje okazały się trafne, mimo że selekcjoner wicemistrzów Ameryki Południowej od pierwszej minuty posłał w bój czterech napastników. Wprawdzie więcej z gry i groźniejsze sytuacje pod bramką przeciwnika stwarzali reprezentanci Kraju Kawy, ale bardzo długo nie mogli znaleźć sposobu na znakomicie dysponowanego bramkarza Chorwatów, Dominika Livakovicia, któremu najczęściej zagrażał Neymar.

O napastniku Paris St. Germain mówiło się już przed meczem. Powód? Brazylijczyk przyjechał na Education City Stadium w Ar-Rajjan w szpanerskich niebieskich okularach. 30-letni piłkarz jak widać uwielbia oglądać filmy sensacyjne, Jamesa Bonda nie wyłączając. Dla Neymara mecz z Chorwacją był 124 meczem w reprezentacji Brazylii, w którym strzelił dla niej 77. gola.

W I połowie Chorwaci zneutralizowali największe atuty rywali i „Canarinhos” długimi fragmentami byli bezradni. Wicemistrzowie świata sami mieli okazje na korektę wyniki, lecz celność ich strzałów pozostawiała wiele do życzenia. Począwszy od drugiej połowy podopieczni Zlatko Dalicia schowali się za podwójną gardą, z rzadka organizując kontrataki. Mogli sobie pozwolić na taki sposób gry, mając między słupkami takiego fachowca jak wspomniany wcześniej Livaković.

Poradził sobie między innymi z bardzo groźnymi strzałami Neymara (55 min) i Paquety (66 min). W końcu jednak i on musiał wyciągać piłkę z siatki. W doliczonym czasie pierwszej połowie dogrywki Neymar Junior zagrał „ścianę” z Lucasem Paquetą w polu karnym rywali, minął bramkarza Chorwatów i oddał strzał z ostrego kąta pod poprzeczkę! Trzeba przyznać, że akcja Brazylijczyków była piękna, a jeden z ich asów atutowych zachował się bardzo przytomnie. Gdy wydawało się, że Brazylia skromną zaliczkę utrzyma do końcowego gwizdka angielskiego arbitra, Chorwaci przechwycili piłkę i ruszyli z kontratakiem. W jego końcowej fazie Mislav Orsić zagrał płasko z lewej strony boiska w pole karne do Bruno Petkovicia, ten oddał strzał lewą nogą i piłka po rykoszecie od brazylijskiego obrońcy wpadła do siatki. Szczęśliwy strzelec gola z radości zdjął koszulkę i został upomniany żółtą kartką. W tej sytuacji półfinalistę mistrzostw świata musiały wyłonić rzuty karne! Oto ich przebieg: 1:0 (Vlasić), 1:0 (Rodrygo – broni Livaković), 2:0 (Majer), 2:1 (Casemiro), 3:1 (Modrić), 3:2 (Pedro), 4:2 (Orszić), 4:2 (Marquinhos trafił w słupek). Wicemistrzowie świata sprzed czterech lat awansowali do półfinału!

Chorwacja – Brazylia 1:1 (0:1, 0:0, 0:0) karne 4:2.

0:1 -Neymar, 105+1 min, 1:1 – Petković, 117 min.

CHORWACJA: Livaković – Juranović, Lovren, Gvardiol, Sosa (110. Budiir) – Modrić, Brozović (114. Orszić), Kovaczić (106. Majer) – Pasalić (72. Vlasić), Kramarić (72. Petković), Periszić. Trener Zlatko DALIĆ.

BRAZYLIA: Allison -Danilo, Marquinhos, Thiago Silva, Militao (106. Sandro) – Paqueta (106. Fred), Casemiro – Raphinha (56. Antony), Neymar, Vinicius Junior (64. Rodrygo) – Richarlison (84. Pedro). Trener TITE.

Sędziował Michael Oliver (Anglia). Widzów 43893. Żółte kartki: Brozović, Petković – Danilo, Casemiro, Marquinhos,

Piłkarz meczu – Dominik LIVAKOVIĆ.


Na zdjęciu: Neymar (w środku) dwoił się i troił, ale jego gol nie wystarczył, by Brazylia awansowała do półfinału kosztem Chorwacji.
Fot. PressFocus