Brazylia z Serbią zrobiła swoje

Efektowny gol Richarlisona przypieczętował zwycięstwo Brazylii, która kompletnie zdominowała drużynę Serbii.


Trzech ekstraklasowiczów z reprezentacji Polski nie „powąchało” nawet murawy, dlatego trzeba było czekać do ostatniego meczu pierwszej grupowej serii, by pojawił się przedstawiciel naszej ligi. Do Filipa Mladenovicia uśmiechnęło się szczęście, bo 31-latek zastąpił na lewym wahadle jedną z największych serbskich gwiazd ostatnich lat, Filipa Kosticia. Wahadłowy Juventusu narzekał bowiem na problemy mięśniowe.

Zawodnik Legii Warszawa dobrze wkomponował się w serbski kolektyw. Pierwsze minuty meczu były wyrównane, ale szybko pełną kontrolę przejęli Brazylijczycy. Ekipa „Orłów” nie pozwalała im jednak na wiele i twardo broniła dostępu do bramki. Jedni z głównych faworytów do zdobycia mistrzostwa nie mieli za dużo z ataków. Czasem zdarzało im się przyspieszyć tempo i pokazać kawałek słynnej brazylijskiej gry, lecz chyba największe zagrożenie stworzył Neymar, gdy próbował zaskoczyć Vanję Milinkovicia-Savicia… strzałem bezpośrednio z rzutu rożnego. Sami Europejczycy nie zagrozili natomiast bramce Alissona ani razu.

Wszyscy oczekiwali, że Brazylia – w swoim stylu – podkręci tempo w drugiej połowie i… faktycznie, po 40 sekundach gry Raphinha miał świetną okazję po odbiorze piłki przy wysokim pressingu. W 55 minucie po dośrodkowaniu Neymar nie trafił czysto w piłkę, a po godzinie gry Alex Sandro uderzając z dystansu ostemplował słupek. W grze Brazylijczyków zaczęły pojawiać się powoli objawy zniecierpliwienia, ale na ich szczęście szybko zostały ukrócone. W 62 minucie Milinković-Savić obronił strzał Viniciusa Juniora, lecz obrońcy nie zdążyli zatrzymać dobitki Richarlisona.

Serbia natychmiast dokonała ofensywnych zmian i w końcu zaczęła gościć pod brazylijską „szesnastką”. Nie zdążyła jednak rozpocząć oblężenia, bo w 73 minucie Richarlison podwyższył prowadzenie przecudownym trafieniem – lewą nogą przyjął dośrodkowanie, lekko je podbijając, następnie obrócił się przez bok i nożycami umieścił futbolówkę w siatce. To był koniec Serbów. „Canarinhos” zaczęli zabawę, Casemiro strzelił w poprzeczkę, celnie i mocno uderzył Fred, a kolejni zmiennicy trenera Tite ani trochę nie obniżali jakości zespołu. „Canarinhos” mieli całkowitą kontrolę, a kiedy w końcówce wymieniali między sobą podania, z przyodzianych na żółto trybun skandowane było słynne „ole!”.


Brazylia – Serbia 2:0 (0:0)

1:0 – Richarlison, 62 min, 2:0 – Richarlison, 73 min

BRAZYLIA: Alisson – Danilo, Marquinhos, Silva, Sandro – Paqueta (75. Fred), Casemiro – Raphinha (87. Martinelli), Neymar (80. Antony), Vinicius (76. Rodrygo) – Richarlison (79. Jesus). Trener TITE.

SERBIA: V. Milinković-Savić – Milenković, Veljković, Pavlović – Żivković (57. Radonjić), Lukić (66. Vlahović), Gudelj (57. Ilić), Mladenović (66. Lazović) – Tadić, S. Milinković-Savić – Mitrović (83. Maksimović) Trener Dragan STOJKOVIĆ.

Sędziował Alireza Faghani (Iran). Widzów 88 103. Żółte kartki: Pavlović. Gudelj, Lukić.

Piłkarz meczu – RICHARLISON


Fot. twitter.com/FIFAWorldCup