„Słonie” bez bojaźni

Na wyjeździe nie wygrali od 4 marca i przyjadą do najlepszej drużyny tego roku. Bruk-Bet Termalica chce się przełamać i pokonać Wisłę.


Trenerzy i piłkarze często podkreślają, że wolą rozegrać mecz w piątek, a potem czekać na to, co zrobią rywale. W poprzedniej kolejce „Słonie” wybiegły na boisko dopiero w poniedziałek i wiedziały, że trzy punkty zgubił i drugi Ruch, i trzecia Wisła.

Przystępując do spotkania z Zagłębiem Sosnowiec zespół miał świadomość, że nie może nie skorzystać z potknięć przeciwników, jeżeli poważnie myśli o bezpośrednim awansie do ekstraklasy.

Problem na wyjazdach

Podopieczni Radoslava Latala nie zawiedli i wygrali 2:0, a zdobywca drugiej bramki Maciej Ambrosiewicz. Piłkarz tak bardzo się ucieszył, że zapomniał o swoim postanowieniu. – Przepraszam wszystkich kibiców i zawodników, których znam z Zagłębia – powiedział pomocnik reprezentujący Zagłębie w 2021 roku.

– Miałem się nie cieszyć, ale poniosły, mnie emocje, bo nie strzelam często, teraz każdy mecz dużo waży – podkreślił 24-latek. Napastnik Muris Meszanović zwrócił uwagę, że Bruk-Bet miał w tym sezonie problemy z drużynami, które dysponowały mniejszym potencjałem, ale nadrabiały walką. Przeciwko Zagłębiu gospodarze do umiejętności dołożyli odpowiednie zaangażowanie i sięgnęli po trzy punkty.


Czytaj także w kategorii pierwsza liga:


Jutro czeka ich mecz z Wisłą w Krakowie. Gospodarze w tym roku przed własną publicznością zanotowali komplet zwycięstw i stracili tylko cztery gole. Zespół z Niecieczy, który rok temu razem z Wisłą spadł z ekstraklasy, na wyjazdowy tryumf czeka od ponad dwóch miesięcy. 4 marca po trafieniach Kacpra Karaska i Tomasza Poznara pokonał Chrobrego Głogów.

– Zdobyte ostatnio trzy punkty niczego nam nie gwarantują. Cały czas musimy być czujni. Najważniejsze mecze przed nami – trzeba zachować pokorę i spokój – podkreśla Ambrosiewicz.

Krótki odpoczynek

– Nie boimy się meczu z Wisłą. Dobrze się przygotujemy, zregenerujemy i będziemy walczyć o maksimum – zapewnia Meszanović. Wspomniana przez Bośniaka regeneracja może odegrać istotną rolę. Wisła ostatni raz grała w piątek w Łodzi i na odpoczynek oraz przygotowania ma tydzień. Bruk-Bet Termalica o trzy dni mniej. W kwietniu zespół z Niecieczy w tak krótkim odstępie czasu podjął w zaległym spotkaniu Puszczę Niepołomice, a następnie ŁKS.

W I połowie meczu z liderem nie prezentował się dobrze i straciła dwa gole. Po przerwie także dominowali rywale, ale gospodarze uratowali punkt dzięki dwóm rzutom karnym wykorzystanym przez Wiktora Biedrzyckiego.

Inny przykład: 30 sierpnia klub z Małopolski po dogrywce z Legią Warszawa odpadł z Pucharu Polski. 3 września tylko zremisował z ostatnią Chojniczanką, tracąc w końcówce dwubramkowe prowadzenie.

Przepychanka o „dziecko” Głowackiego

W kadrze „Słoni” jest Marcin Grabowski, były lewy obrońca „Białej gwiazdy”. – Przed wami młodzi, ambitni zawodnicy, którzy chcą się u nas rozwijać. Oto moje dzieci – powiedział w 2018 roku Arkadiusz Głowacki, dyrektor sportowy klubu, który przedstawiał nowe nabytki.

18-latek sprowadzony z Lecha Poznań nie przebił się do pierwszego składu. W styczniu 2020 roku na pół roku został wypożyczony do pierwszoligowej Niecieczy. W mniejszym klubie grał więcej i Wisła uznała, że może jej się przydać.

Przy Reymonta uważali, że skutecznie jednostronnie przedłużył kontrakt i wezwali Grabowskiego do Krakowa. Jego agent Grzegorz Rasiak twierdził, że Wisła naruszyła dwa podstawowe przepisy. Grabowski związał się więc z Bruk-Betem i reprezentował go w rozgrywkach.

Bruk-Betowi groziły walkowery, ponieważ w pierwszej instancji Piłkarski Sąd Polubowny przy PZPN przyznał rację krakowianom. W drugiej instancji sąd zmienił wyrok, a 13-krotni mistrzowie Polski dostosowali się do orzeczenia i nie chcieli go szerzej komentować.

Wiosną Grabowski rozegrał tylko 10 minut w dwóch meczach. W poniedziałek pojawił się na murawie po raz pierwszy od początku marca i zmienił podstawowego lewego obrońcę, Adama Radwańskiego.


Na zdjęciu: Muris Meszanović oczywiście wierzy w wygraną „Słoni” przy Reymonta.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie oczywiście na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.