Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Oni jeszcze żyją

Gdyby Bruk-Bet Termalica Nieciecza wygrał mecz w Łęcznej, jego sytuacja w tabeli wyraźnie by się polepszyła, a perspektywy na utrzymanie byłyby całkiem zachęcające.


Niestety jednak dla siebie, „Słonie” przegrywały po pierwszej połowie i dopiero po przerwie zagrały tak, jak należało. Ostatecznie wywalczyły niesatysfakcjonujący remis.

– Pierwszą połowę zagraliśmy słabo. W ogóle nie tak to miało wyglądać. Ciężko mi powiedzieć, jakie jest tego wytłumaczenie, bo powinniśmy zagrać tak, jak w drugiej. Myślę, że wtedy wywieźlibyśmy trzy punkty. To jednak historia. Mamy jeszcze dwa mecze i musimy je wygrać. Myślę, że wtedy się utrzymamy, ale nie może się nam przytrafić kolejna taka połowa, jak ta pierwsza w Łęcznej – mówił środkowy obrońca Bruk-Betu, Wiktor Biedrzycki.

Przed przerwą Bruk-Bet obił słupek i poprzeczkę, ale piłka nie chciała wpaść do sieci. W drugiej połowie jego gra wyglądała lepiej, Piotr Wlazło szybko wyrównał, ale potem ciągle czegoś brakowało. – Zabrakło kropki nad „i”. W końcówce obie drużyny się otworzyły, bo remis mało dawał i nam, i Łęcznej. My na pewno jeszcze żyjemy i się nie poddamy – apelował Biedrzycki.

W końcówce zrobiło się bardzo nerwowo, bo w 99 minucie meczu sędzia Sebastian Jarzębak oglądał na powtórce sytuację, w której piłka trafiła w polu karnym rękę obrońcy Górnika, Rubena Lobato. „Jedenastki” jednak nie było. – Co do decyzji arbitra, nie mnie jest to oceniać, ale moim zdaniem w tej akcji powinien być dla nas stuprocentowy karny – nie miał wątpliwości Biedrzycki, choć zdania były podzielone.

Bruk-Bet szykuje się teraz na mecz z Piastem Gliwice. – To na pewno trudno rywal. Piast ma bardzo dobrą wiosnę, ale nieraz pokazaliśmy, że możemy wygrać z każdym. Nie mamy marginesu błędu. Musimy zdobyć 6 punktów, żeby się utrzymać i w sobotę zrobimy wszystko, aby postawić pierwszy krok w tym celu – przekonywał 24-letni stoper.

Co ciekawe, Biedrzycki niegdyś spędził trochę czasu o rzut beretem od Gliwic. Jesienią sezonu 2018/19 był zawodnikiem ekstraklasowego Górnika Zabrze, ale nie sprawdził się, przez co licznik jego ligowych występów zamknął się na trzech.


Fot. Marta Badowska/PressFocus