Brutalna egzekucja

Sandecja udzieliła drużynie trenera Jacka Trzeciaka bardzo surowej lekcji futbolu.


Ci, którzy byli obecni ciałem i duchem na meczu GKS-u 1962 Jastrzębie z Sandecją Nowy Sącz powinni byli zauważyć, że na pierwszą połowę gospodarze najzwyczajniej w świecie nie wyszli. Nie przesadzam i na pewno nie jestem złośliwy, bo jak inaczej skwitować, fakt, że do przerwy jastrzębianie nie oddali ani jednego celnego strzału na bramkę rywali?! Rozmiary zwycięstwa gości mogły być znacznie wyższe, których motorem napędowym był Damir Szovszić. 31-letni Chorwat był „dyspozytorem mocy” z prawdziwego zdarzenia.

Nieszczęście gospodarzy zaczęło się już w 18 minucie. Do pozornie straconej piłki pomknął prawą flanką Damian Chmiel, a lewy obrońca GKS-u, Damian Witowski odprowadził go tylko wzrokiem, nawet nie próbował gonić skrzydłowego Sandecji. Ten dopadł futbolówki na linii końcowej i będąc w pełnym biegu zacentrował na przedpole bramki przeciwnika. Tam najwyżej wyskoczył Kamil Słaby (bramkarz gospodarzy Mikołaj Reclaf był „przyspawany” do linii bramkowej i głową umieścił ją w siatce. W 31 minucie jastrzębianom dopisało szczęście, gdy Szovszić strzelając zza pola karnego zewnętrzną częścią stopy „ostemplował” słupek.

W przerwie trenera jastrzębian Jacek Trzeciak dokonał roszady w składzie i zmienił ustawienie. Zdjął z boiska bezbarwnego Witkowskiego, za którego wszedł młodzieżowiec, Łukasz Gajda. Dominik Kulawiak, który zaczął mecz na prawej pomocy, ale po stracie gola został cofnięty na prawą obronę, po przerwie zajął miejsce na lewej obronie, a Gajda grał na lewej pomocy. Nie zmieniło to jednak obrazu gry, bo goście nadal stwarzali większe zagrożenie pod bramką przeciwnika. W 58 minucie Reclaf obronił strzał Chmiela, potem (70 min) Svetoslav Dikow odebrał piłkę Michałowi Bojdysowi i obsłużył Michała Walskiego, lecz defensywny pomocnik Sandecji huknął z gwizdkiem wysoko nad poprzeczką.

Ostatni kwadrans tego spotkania to rzeź niewiniątek. W 77 minucie dopiero co wprowadzony na boisko Dawid Wolny podał do Szovsicia, ten obsłużył Walskiego i Reclaf po raz drugi musiał wyciągać piłkę z siatki. W 84 minucie goście po raz trzeci posłali rywali na deski – Reclaf wprawdzie odbił strzał Szovszicia, ale Błażej Szczepanek głową z kilku metrów wpakował piłkę do bramki GKS-u.

GKS Jastrzębie – Sandecja Nowy Sącz 0:3 (0:1)

0:1 – Słaby, 18 min (głową), 0:2 – Walski, 77 min, 0:3 – Szczepanek, 84 min (głową).

JASTRZĘBIE: Reclaf – Borkała, Słodowy, Bojdys, D. Witkowski (46. Gajda) – Kulawiak (85. Zalewski), Kuczałek), Handzlik, Balboa (55. Feruga), D. Kamiński – Rumin. Trener Jacek TRZECIAK.

SANDECJA: Pietrzkiewicz – Kobryń, Rudol, Boczek, Słaby – Chmiel (68. R. Janicki), Walski, Fall (81. Piter-Bućko), Zych (68. Szczepanek) – Szovszić – Dikow (76. Wolny). Trener Dariusz DUDEK.

Sędziował Wojciech Krztoń (Olsztyn). Widzów 971. Żółte kartki: Chmiel, Zych, Fall, Wolny.

Piłkarz meczu Damir SZOVSZIĆ.


Na zdjęciu: W dzisiejszym meczu z Sandecją piłkarze GKS-u 1962 Jastrzębie (na zdjęciu Konrad Handzlik) nie mieli wiele do powiedzenia.

Fot. gksjastrzebie.com/Arkadiusz Kogut