Bryk: Nie możemy rozpamiętywać porażek

Jest pan zadowolony z turnieju?
Mateusz BRYK:
– Na pewno należy się cieszyć z małych rzeczy, których wymagał od nas trener, bo zrealizowaliśmy jego założenia. Pojawiło się kilku młodych zawodników, którzy oswajają się z reprezentacją i potrzebują trochę czasu, by znaleźć swoje miejsce w drużynie. Pierwsze spotkanie z Japończykami było nijakie, drugie z Włochami więcej niż przyzwoite, podobnie trzecie z Węgrami. Nie możemy rozpamiętywać porażek i jechać na turniej prekwalifikacji olimpijskiej ze spuszczonymi głowami. Tam rywale będą lepsi, ale niejednokrotnie pokazaliśmy, że z takimi nieźle sobie radzimy i potrafimy osiągnąć korzystny rezultat.

To był kiepski turniej pod względem skuteczności. Jak temu zaradzić?
Mateusz BRYK:
– Zawsze powtarzam: lepiej brzydko wygrywać niż ładnie przegrywać. Trudno oczekiwać dobrych rezultatów, jeżeli strzela się tylko trzy gole i to rywalowi najniżej notowanemu. Sytuacji klarownych mieliśmy sporo, mamy zawodników, którzy powinni je wykorzystywać, nawet z… zamkniętymi oczami.

Awansujecie w tym sezonie do wyższej dywizji?
Mateusz BRYK:
– Ne wyobrażam sobie tego sezonu bez awansu. Są drobne różnice między taktyką w klubie oraz w reprezentacji. Nie mieliśmy w kadrze za wielu treningów; trzy mecze to też trochę mało, ale nie możemy szukać usprawiedliwień, tylko pracować i doskonalić taktykę na kolejnym zgrupowaniu.