Bundesliga. Czas ostatniego testu

Druga kolejka wznowionej Bundesligi da nam kolejne odpowiedzi dotyczące dyspozycji konkretnych zespołów. Formę szlifować muszą szczególnie w Dortmundzie i Monachium.


Sporym nadużyciem byłoby stwierdzenie, że 27. kolejka Bundesligi będzie kolejką przejściową, ale prawdą jest, że najciekawsze spotkanie odbędzie się… w kolejce jeszcze następnej. W trakcie „angielskiego tygodnia”, konkretnie we wtorek, Borussia Dortmund podejmie Bayern i – co widać po tabeli – może to być pojedynek, który bezpośrednio zadecyduje o mistrzostwie Niemiec.

Niuanse i drobiazgi

Dlatego właśnie tak istotne będą dzisiejsze mecze. Wiemy, że BVB jest w świetnej formie i że nie straciła swojej lekkości, co pokazała tydzień temu, demolując w derbach bezradne Schalke.

Dortmundczycy zagrali niezwykle precyzyjne i inteligentne spotkanie, dając kibicom mnóstwo powodów do radości po pokonaniu odwiecznego – i nie najlepiej dysponowanego – przeciwnika. Bayern z kolei bardzo męczył się z berlińskim Unionem, był optycznie wolniejszy i miał wielkie problemy ze stwarzaniem sytuacji przeciwko ciasno broniącemu się beniaminkowi.

Teraz monachijczycy będą grali z żądzą zemsty, bo ich rywalem będzie Eintracht Frankfurt, który na jesień rozbił ich aż 5:1, przypieczętowując jednocześnie odejście trenera Niko Kovaca. Obecnie jednak „Orły” mają, jak to ujął magazyn „kicker”, wyraźną tendencję spadkową i muszą z obawą oglądać się za swoje plecy.

– To będzie trudny mecz. Niemniej postaramy się zagrać lepiej niż ostatnio z Moenchengladbach, kiedy zbyt łatwo oddaliśmy spotkanie. Brakuje nam tylko niuansów i drobiazgów, aby ponownie punktować – mówił frankfurcki trener Adi Huetter po czwartej ligowej porażce z rzędu.

Decydujące kolejki

– Oglądałem wiele ich meczów i naprawdę podoba mi się to, jak grają – chwalił rywala Hansi Flick, szkoleniowiec Bayernu. Pierwsze spotkanie przy kompletnie pustej Allianz Arenie z wysokości trybun będą oglądali honorowi goście klubu, byli prezydenci Uli Hoeness oraz Franz Beckenbauer.

Bawarczyków echo opustoszałego stadionu nie będzie jednak dekoncentrować, w pełni skupiają się na przeciwniku i w ogóle nie chcą myśleć o tym, że już za kilka dni przyjdzie im mierzyć się w ważnym „Der Klassikerze” z Dortmundem. Podobnie zresztą myślą w Borussii.

– Powinniśmy koncentrować się tylko na starciu z Wolfsburgiem – zapowiadał dyrektor sportowy BVB Michael Zorc przed meczem z „Wilkami”. – To będzie trudny mecz, znacznie trudniejszy niż domowe spotkanie z Schalke. Wolfsburg jest w bardzo dobrej formie i najpierw musimy zmierzyć się z nimi, a dopiero potem rozmawiać o Bayernie – uciął dyrektor, który może być względnym optymistą.


Czytaj też: Na dwóch biegunach


8 z ostatnich 9 potyczek z ekipą Volkswagena wygrywała właśnie Borussia, w dodatku nie najlepsza ostatnio sytuacja kadrowa zespołu polepsza się, ponieważ zdolni do gry będą Emre Can i Giovanni Reyna, a wkrótce do zdrowia wróci Axel Witsel.

Wiadomo natomiast, że przez dłuższy czas nieobecny pozostanie kapitan Marco Reus, który – jak dobrze pójdzie – zdąży wyleczyć się przed końcem sezonu.

Optymizm BVB, rozbudzony zdemolowaniem Schalke, zależeć będzie od dwóch najbliższych spotkań. Najbardziej pozytywny scenariusz sprawi, że Borussia wskoczy na fotel lidera z dwupunktową przewagą nad Bayernem.

Najgorsza opcja to odskoczenie monachijczyków na 10 punktów, co w praktyce zaprzepaściłoby jakiekolwiek dortmundzkie szanse na mistrzostwo.


Na zdjęciu: W Dortmundzie ciągle wierzą, że uda im się przeskoczyć Bayern Monachium.

Fot. PressFocus