Bundesliga. Czas sprawdzić swoje IQ

W futbolu logika nie zawsze się sprawdza, ale powołując się właśnie na nią wicelider z Lipska chce wyrwać zwycięstwo u lidera z Monachium. Do tej pory nigdy mu się to nie udało.


Drużyny RasenBallsportu i Bayernu rywalizują ze sobą krótko, bo od niecałych czterech lat, w trakcie których starły się ze sobą – w lidze i pucharze – już 10 razy. Jak do tej pory korzystniejszym bilansem mogą poszczycić się monachijczycy, będący lepszą stroną w aż 6 takich pojedynkach. Lipskowi zwyciężyć udało się zaledwie raz, ale za to 3 z 4 ostatnich spotkań zakończyły się remisami.

Bóg futbolu

Właśnie dzisiaj pojedynek tych zespołów ponownie przyciągnie uwagę wszystkich niemieckich kibiców. Po tych starciach zawsze sporo się oczekuje, ale – z reguły – koniec końców swoją wyższość pokazywał Bayern, ustawiając rywali w odpowiednim miejscu w szeregu. Tym razem istnieją pewne okoliczności sprzyjające drużynie „Byków”, choć ich trener Julian Nagelsmann postanowił pokierować się głównie… czystą logiką.

Do tej pory Lipsk grał w Monachium cztery razy i patrząc po kolei, osiągał następujące wyniki: 0:3, 0:2, 0:1, 0:0. – Ta sekwencja jest jak test na IQ – zauważył Nagelsmann. – Jeśli będziemy ją kontynuować zgodnie z logiką, możemy odnieść zwycięstwo. Jednak w tej sytuacji bóg futbolu musi trzymać się chronologii równie ochoczo jak ja – przyznał pół żartem młody niemiecki szkoleniowiec. Wygraną 1:0 Lipsk brałby dzisiaj w ciemno.

Skrajna rezerwa

Nie tylko boska ingerencja może pomóc drużynie RB. Po Bayernie widać bowiem wielkie zmęczenie, gdyż jest to zespół w ostatnich miesiącach najbardziej eksploatowany. Późno skończył poprzedni sezon zdobywając Ligę Mistrzów, gra we wszystkich rozgrywkach, mierzył się w Superpucharach Niemiec i Europy, a co chwilę w trakcie przerw na reprezentacje Bawarię opuszcza liczne grono międzynarodowych gwiazd.

Trener Hansi Flick był ostatnio szczery mówiąc, że obecnie jego zespołu nie chwali się za styl, ale za zdobywane punkty – bo faktycznie te zwycięstwa przychodzą czasem po niemałych męczarniach.

To oczywiście woda na młyn dla Lipska. W Bayernie są tego jednak świadomi, dlatego w ostatnim meczu Ligi Mistrzów z Atletico Madryt trener Flick posłał w bój skrajnie rezerwową jedenastkę, którą z ławki w drugiej połowie wspomagało mnóstwo młodych piłkarzy. Kluczowe postaci, tj. Robert Lewandowski, Leon Goretzka i Manuel Neuer, nawet się do Madrytu nie udały, bo monachijczycy i tak mieli już zapewniony awans z grupy. Bayern myślami mierzył się już z Lipskiem, który dzięki zwycięstwu może zostać liderem Bundesligi.

Brak egzekutora

Próba złapania oddechu w środku sezonu była rozsądnym ruchem ze strony Flicka, choć i tak szkoleniowiec nie będzie mógł skorzystać z ciągle kontuzjowanego Joshui Kimmicha. Do treningów wrócił z kolei Alphonso Davies, a nie do końca wiadomo, jak mają się sprawy z Javim Martinezem i Corentinem Tolisso, którzy nabawili się urazów w ostatniej kolejce ligowej.

Kontuzje nie ominęły także Lipska, lecz tam kadra jest szersza i bardziej wyrównana niż w Monachium, a sam trener Nagelsmann rotuje i zestawia ją w takich konstelacjach, których niejednokrotnie najlepsi eksperci nie są w stanie przewidzieć. Jak pokazuje wycinek tabeli widoczny obok, RB w tym sezonie nie ma kłopotu z defensywą (najlepsza w lidze), a z ofensywą (czwarta w lidze).


Czytaj jeszcze: Od tego wszystko się zaczęło

Najlepszym strzelcem zespołu jest… lewy obrońca bądź wahadłowy Angelino, a wyrwa po chaotycznym i niechlujnym, lecz niezwykle skutecznym Timo Wernerze wciąż pozostaje niezasypana. W Lipsku za strzelanie goli mają odpowiadać wszyscy, ale czasem brakuje im konkretnego egzekutora.


Fot. PressFocus