Bundesliga. Derby na pożegnanie

Nie wiadomo, kiedy zobaczymy kolejne Revierderby. Schalke jest na najlepszej drodze do spadku, więc ewentualne pokonanie lokalnego rywala może być dla nich punktem zwrotnym.


Obecnie nie ma w Niemczech głośniejszych derbów niż te w Zagłębiu Ruhry. Hamburski pojedynek HSV i St. Pauli oczywiście przyciąga uwagę, starcia „wschodniego” Unionu i „zachodniej” Herthy także cieszą się zainteresowaniem berlińczyków, jednak nie bez powodu rywalizacja Schalke i Borussii Dortmund jest nazywana matką wszystkich derbów.

Ważniejsza wygrana

Różnie to z tymi spotkaniami było. Czasem zdarzyło się na nich przysypiać – jak przy bezbramkowym remisie jesienią 2019 – a czasem można było żyć danym starciem jeszcze wiele tygodni. Nie trzeba chyba przypominać derbów z listopada 2017 roku, kiedy BVB prowadziła do przerwy 4:0 tylko po to, żeby ostatecznie zremisować 4:4.

W najświeższych dwóch pojedynkach górą byli jednak dortmundczycy, wygrywając gładko 4:0 i 3:0. Ten wyższy wynik to zresztą pamiętne spotkanie z maja ubiegłego roku, kiedy Bundesliga jako pierwsza z lig europejskich budziła się z wirusowego snu i zaserwowała kibicom z całego świata danie z najwyższej półki.

Obecnie ligowe sprawy dla obu ekip nie mają się najlepiej. Schalke zajmuje ostatnie miejsce w tabeli i już od wielu miesięcy jest pogrążone w kryzysie, z którego wyjście będzie prawdziwym cudem. Do Arminii Bielefeld oraz Herthy, będących wyznacznikiem bezpieczeństwa, „Koenigsblauen” tracą 9 punktów, które będą musieli nadrobić w 13 pozostałych kolejkach. Nie będzie to łatwe zadanie, ale jeśli drugie zwycięstwo w sezonie uda się odnieść na własnym stadionie i to jeszcze w derbach, może być różnie.

– Derby charakteryzują się wieloma emocjami, dlatego ich wygranie może być ważniejsze niż każde inne zwycięstwo – mówił bramkarz Schalke Ralf Faehrmann.

Andaluzja zdobyta

– Nie trzeba o tym dyskutować. Derby po prostu by zginęły – skomentował potencjalny spadek Schalke Kevin Grosskreutz, były piłkarz i wielki kibic Borussii, który w 2014 roku został także mistrzem świata. Do znudzenia była już powtarzana wypowiedź Grosskreutza, który powiedział kiedyś, że gdyby jego syn był fanem S04, wyrzekłby się go. 32-latek jest jednak doskonale świadomy tego, że Schalke i BVB nie potrafią bez siebie istnieć.

Faworytem dzisiejszego pojedynku jest oczywiście Borussia. W lidze dortmundczycy gubią ostatnio mnóstwo punktów, lecz z „Koenigsblauen” trudno jest nie wygrać. Jakby zespołowi z Gelsenkirchen było mało problemów, to w środowym spotkaniu Ligi Mistrzów BVB w świetnym stylu przełamała impas nijakości, pokonując na wyjeździe Sevillę 3:2, gdzie indywidualny koncert zagrał Erling Haaland, zdobywca dwóch bramek i asysty. Jedno z najbardziej oklepanych piłkarskich powiedzonek mówi jednak, że derby rządzą się swoimi prawami, więc S04 jeszcze nic nie straciło.

Gonią Ligę Mistrzów

– Jest niezwykle potężny i zawsze szuka bezpośredniej drogi do bramki, ale nie musi strzelać goli w każdym meczu – wyraził cichą nadzieję w kontekście Haalanda Christian Gross, trener Schalke. Szkoleniowiec zdaje sobie sprawę z wagi spotkania, ale wyraźnie zaznacza, że najważniejsze dla jego drużyny są po prostu punkty. – Zawsze mówię, że do zwycięstwa potrzebujemy dwóch trafień. Musimy być zdeterminowani i sprytni, tak jak w ostatnim meczu z Unionem – nawiązał do niedawnego bezbramkowego remisu Gross.

Borussia także motywacji brakować nie będzie. Od razu po udanym meczu z Sevillą pojawiły się głosy wyczekiwania na słynne Revierderby. Dortmund również ma o co grać – w końcu czołowe miejsca w Bundeslidze oddalają się coraz bardziej.


Na zdjęciu: Erling Haaland (z prawej) znowu jest w wielkim gazie!

Fot. PressFocus