Bundesliga. Hertha idzie po rekord

Fiaska minionego sezonu nie zraziły działaczy Herthy, którzy nadal chcą zbudować w Berlinie potęgę. Na ich najnowszych działaniach skorzystać może Krzysztof Piątek.


Inwestor Lars Windhorst przez ostatnie dwa lata przelał na konto „Starej Damy” wiele milionów euro, przez co klub ze stolicy mógł pozwolić sobie na komfort szaleństwa na rynku transferowym. Większość z tych ruchów okazało się co prawda niewypałami, przez co mająca wielka ambicje drużyna musiała drżeć w minionym sezonie o utrzymanie. Tego lata (znowu) chce zacząć na nowo.

Ponad 140 milionów

Pomóc im w tym ma Filip Kostić. Niemieckie media są przekonane, że serbski wahadłowy Eintrachtu Frankfurt wkrótce przeniesie się do stolicy, co ma kosztować Herthę ok. 30 mln euro. To byłby rekord transferowy klubu, który do tej pory najwięcej zapłacił za Lucasa Tousarta i Krzysztofa Piątka – ok. 24-25 mln euro, ale różne źródła podają różne kwoty.

Kostić to jedna z gwiazd frankfurtczyków w ostatnich sezonach, której odejście wieszczyło się już wielokrotnie. W przeciwieństwie jednak do Sebastiena Hallera, Luki Jovicia, Ante Rebicia i Andre Silvy, którzy przynieśli klubowi ponad 140 mln euro, żaden kupiec nie wziął do siebie Serba.

28-latek średnio co dwa mecze ma udział przy jakimś golu. W minionych rozgrywkach był drugim najlepszym asystentem Bundesligi po niesamowitym Thomasie Muellerze – zanotował aż 17 ostatnich podań (plus 4 gole), prawie całość dogrywając na wiosnę. Korzystał z tego chociażby Silva, który został wicekrólem strzelców ligi niemieckiej. Takie rezultaty mogą imponować, więc dlaczego na Kosticia decyduje się dopiero snobistyczna Hertha?

Rywal do sprzedania

Problemem Serba jest fakt, że to zawodnik dość ograniczony. W obronie nigdy nie grał, a na skrzydle nie był aż tak skuteczny. Wiąże się to z faktem, że głównym jego atutem jest niesamowita wydolność oraz wybieganie. Kostić pokonuje mnóstwo kilometrów i choć jest szybki, to brakuje mu nieco przyspieszenia na pierwszych metrach – co na wahadle łatwiej jest zatuszować, stąd też konieczna jest formacja, w które ta pozycja występuje.

Dzięki temu z łatwością może posyłać w „szesnastkę” dziesiątki mocno bitych, szalenie niewygodnych do bronienia dośrodkowań, z których część zawsze (siłą rzeczy) dochodzi do adresata. Jeśli 28-latek trafi do Berlina… Krzysztof Piątek powinien być zadowolony.

Transfer ten jest o tyle prawdopodobny, że jesienią Kostić skończy 29 lat, więc powoli zbliża się ostatni moment, aby Eintracht mógł na nim coś zarobić. W klubie mają zresztą ewentualnego następcę, rok starszego Stevena Zubera, który z kadrą Szwajcarii robił furorę na Euro. Co więcej, latem do Herthy dołączył Fredi Bobić, dyrektor sportowy, który ściągnął Kosticia do Eintrachtu ze Stuttgartu, a także… do Stuttgartu z Groningen. W Berlinie może więc zaliczyć „kosticiowego hat-tricka”.

Pieniądze na taki zakup „Stara Dama” będzie mieć nie tylko dzięki bogatemu inwestorowi, ale również ze sprzedaży Jhona Cordony. Mocny rywal Piątka w walce o skład przechodzi do rosyjskiego Krasnodaru, do finalizacji czego pozostały już tylko testy medyczne. Kolumbijczyk wielokrotnie pokazywał swoją przydatność dla drużyny (choć nie dopisywało mu zdrowie), więc jego wartość przez miniony sezon na pewno nie zmalała.

Przed rokiem Hertha zapłaciła za niego 15 mln euro i teraz zapewne otrzyma od Rosjan podobną kwotę. A to jest druga dobra wiadomość dla Piątka – nie dość, że dostanie do pomocy fantastycznego asystenta, to jeszcze ubył mu solidny konkurent do grania!


Na zdjęciu: Filip Kostić na lewej flance Eintrachtu siał prawdziwy postrach nie tylko w Bundeslidze, ale także w Lidze Europy.
Fot. PressFocus