Bundesliga. Monachijski pomór

Koronawirus zbombardował kadrę Bayernu przed startem rundy wiosennej Bundesligi i postawił mnóstwo znaków zapytania.


Nie można jeszcze ostatecznie wykluczyć, że dzisiejsze spotkanie Bayernu z Borussią Moenchengladbach się nie odbędzie. Taki scenariusz z pewnością byłby na rękę Bawarczykom, którzy mają wyjątkowo długą listę nieobecnych.

Korzyści dla ligi

Na boisko nie wybiegną dziś: Manuel Neuer, Alphonso Davies, Lucas Hernandez, Dayot Upamecano, Tanguy Nianzou, Omar Richards, Kingsley Coman, Corentin Tolisso, Leroy Sane (wszyscy mają covida), Bouna Sarr, Eric Maxim Choupo-Moting (obaj na Pucharze Narodów Afryki), a duże wątpliwości tyczą się gry Josipa Stanisicia i Leona Goretzki, którzy jeszcze niedawno narzekali na urazy.

Ciekawa sytuacja jest z Daviesem, który złapał nowy wariant wirusa, Omicrona. Istnieje prawdopodobieństwo (choć raczej nieduże), że monachijski departament zdrowia wyśle na kwarantannę całą drużynę, jeśli Kanadyjczyk miał z nią jakikolwiek kontakt. Davies bowiem dołączył do powyższej grupki najpóźniej ze wszystkich. Władzom ligi mocno jednak zależy na rozegraniu spotkania, bo będzie ono pierwszym w 2022 roku, a co za tym idzie – obije się szerokim echem na całym świecie. To oznacza dla Bundesligi mnóstwo korzyści marketingowych i finansowych.

Pamiątka kompromitacji

– Czemu miałbym teraz płakać? – nie ulegał panice trener Bayernu Julian Nagelsmann. – Nigdy tego nie robiłem. Z pewnością są kluby, które przyjeżdżają do Monachium z poczuciem niesprawiedliwości, że muszą mierzyć się z drużyną pełną międzynarodowych gwiazd. Można dyskutować, czy granie w obecnych okolicznościach jest sprawiedliwe i czy ma w ogóle sens, także pod względem zdrowotnym. W końcu piłkarzy dotyczyły te same zasady, co zawsze i w większości były zapewne przestrzegane – mówił szkoleniowiec Bayernu.

Dla monachijczyków mecz z Gladbach będzie szczególny, bo wszyscy doskonale pamiętają, co stało się w październiku, w spotkaniu Pucharu Niemiec, kiedy Borussia zmiotła Bayern, rozbijając go aż 5:0. Była to najwyższa porażka FCB od 43 lat.

Bawarczycy jeszcze „Źrebaków” w tym sezonie nie pokonali, bo na inaugurację rozgrywek padł remis 1:1. Gladbach jest dla Bayernu najbardziej niewygodnym rywalem w całych Niemczech. Nikt bowiem nie pokonywał giganta tak często, jak właśnie Borussia, z tym, że nadreński zespół jest obecnie (a na pewno był w grudniu 2021 roku) pogrążony w wielkim kryzysie.

Tylko dwóch obrońców

Dzisiejszy mecz – bo zakładamy, że się odbędzie – zapowiada się więc jeszcze ciekawiej niż pierwotnie. Bayern będzie wyjątkowo osłabiony, co będzie dla Borussii dobrą okazją, aby przełamać fatalną dyspozycję. W jej szeregach tylu nieobecnych nie ma, choć brak Denisa Zakarii czy Ramy’ego Bensebainiego na pewno będzie odczuwalny.

Po drugiej stronie należy wskazać Joshuę Kimmicha, który kilka dni temu dopiero wznowił treningi po 47 dniach. Taka przerwa była wynikiem dwóch następujących po sobie kwarantann oraz… covida, którego złapał potem pomocnik.

Na czwartkowym treningu pierwszej drużyny było obecnych… tylko dwóch obrońców (Suele i Pavard), mnóstwo było juniorów, więc niewykluczone, że przeciwko Gladbach Kimmich będzie musiał zagrać na swojej starej pozycji – prawej obronie.


18. kolejka Bundesligi
Bayern Monachium – Borussia Moenchengladbach (20.30)


Fot. PressFocus