Bundesliga na półmetku

Nasi zachodni sąsiedzi mają za sobą już prawie połowę sezonu, w którym wszystko… pozostaje po staremu.


Pierwsza część sezonu minęła w mgnieniu oka, na co wpływ ma rzecz jasna gęsty terminarz. Jednak nawet specyficzne okoliczności nie sprawiły, że Bundeslidze przewodzi ktoś inny niż Bayern Monachium.

Wesoły faworyt

Bawarczycy nie są w tym sezonie taką potęgą, jak w poprzednim – widać to zresztą po liczbie straconych goli – aż 25! Dziewięć zespołów broni lepiej niż Bawarczycy, choć z drugiej strony nikt nie zdobywa tyle bramek, co oni. Kluczem do sukcesu jest podobno defensywa, jednak wesoła gra (ponad 4,5 gola na mecz) Bayernu także przynosi pożądane efekty.

Trzeba natomiast zauważyć, że nie jest to sprawka geniuszu trenerskiego Hansiego Flicka. Miniony rok, owszem, należał do Niemca (choć na gali FIFA doceniony został Juergen Klopp z Liverpoolu), ale obecnie Bayern znów stał się drużyną, której problemy może wykorzystać w Bundeslidze absolutnie każdy. Przyczyny, z powodu której nawet mimo kłopotów liderem ciągle pozostają monachijczycy, należy jednak szukać u największych rywali giganta – bo to nie Bayern gra dobrze, ale oni zawodzą.

Miniony weekend, gdy cała czołówka (z wyjątkiem berlińskiej sensacji z Unionu) straciła ligowe punkty, tylko to udowodnił. Bawarczycy – z trudem, bo z trudem – wygrali 2:1 z Freiburgiem i pomimo swojego słabego okresu umocnili się na fotelu lidera. Nie po raz pierwszy w ostatnich latach to właśnie Bayern został mistrzem jesieni, bo nawet jeśli w środę przegra bawarskie derby z Augsburgiem, to na półmetku i tak będzie na czele.

Konsekwencja wymagana

– Który mecz nie jest ważny? – pytał filozoficznie Edin Terzić, trener Borussii Dortmund. BVB zmierzy się dzisiaj w hicie kolejki z Bayerem Leverkusen, który w ostatnich 4 spotkaniach zdobył zaledwie… punkt, a to mimo faktu, że przed Bożym Narodzeniem przez chwilę zajmował pierwsze miejsce w tabeli.


Czytaj jeszcze: Wszyscy grają dla Bayernu

– Nie tylko możemy zdobyć punkty, ale także sprawić, że nie dostanie ich nasz sąsiad w tabeli. Musimy uzbroić się w cierpliwość, a potem być wystarczająco odważni, żeby wykorzystać odpowiednie przestrzenie na boisku – zapowiedział Terzić.

Akurat do BVB pretensji można mieć sporo, bo nie bez powodu to właśnie po dortmundczykach oczekuje się corocznego rzucenia rękawicy Bayernowi. Borussia jednak złapała zadyszkę, a teraz nie za bardzo wie, jak powrócić do swojej dawnej dyspozycji. Można by napisać, że mecz z Leverkusen będzie testem jakości dla trenera Terzicia, ale on już taki test miał – pokonując niedawno RB Lipsk. Zbyt wiele to jednak nie dało, bo ostatnio Borussia… zremisowała z ostatnim w tabeli Mainz. A bez konsekwencji w grze nawet słabego Bayernu nie uda się zdetronizować.


Na zdjęciu: Jadon Sancho (z lewej) i Erling Haaland (z prawej) to kluczowe postacie Borussii Dortmund.
Fot. PressFocus