Bundesliga. Najgorsi w Europie

Nowobogacki projekt Herthy Berlin z każdym kolejnym miesiącem zaskakuje sposobem, w jakim kompletnie nic tam nie wychodzi.


Nieraz już pisaliśmy o tym, jak dzięki pieniądzom bogatego inwestora Larsa Windhorsta Hertha stała się poważnym kandydatem do tego, aby wskoczyć do bundesligowego topu. Chociaż słowo „poważny” należy wziąć w cudzysłów, bo na ten moment „Stara Dama” wzbudza w rywalach głównie śmiech i politowanie, bynajmniej nie strach.

Fatalna średnia

Jak obliczył portal Transfermarkt, berliński zespół jest obecnie najgorszą drużyną w całej Europie, biorąc pod uwagę ostatnie 9 meczów (a więc wcale nie mało) i wszystkie ekipy z 10 najmocniejszych lig Starego Kontynentu. W tym czasie Hertha zdobyła tylko 2 punkty, notując bilans goli -18. W tabeli Bundesligi przesunęła się na 16. miejsce, czyli to obligujące do gry w barażu o utrzymanie. Punkt mniej od BSC ma znajdujący się w strefie spadkowej Stuttgart, ogarnięty kłopotami i chaosem od początku sezonu.

– Piłkarze jak najszybciej muszą scalić się w zespół, bo obecnie nim nie jesteśmy. To przeraziło nas w ostatnim meczu – mówił dyrektor zarządzający Herthy Fredi Bobić, nawiązując do weekendowej porażki 1:4 z Eintrachtem Frankfurt. Bobić regularnie okazuje wsparcie trenerowi Tayfunowi Korkutowi, ale gołym okiem widać, że zatrudnienie Turka w miejsce Pala Dardaia było ogromnym błędem.

Węgier zdobywał chociaż średnio 1,23 punktu na mecz, podczas gdy Korkut zdobywa… 0,69. Gorszą średnią w Hercie miał ostatnio tymczasowy szkoleniowiec Andreas Thom (0,67), który prowadził drużynę… w 2003 roku przez 3 kolejki ligowe. Trudno wyobrazić sobie, aby Korkut wytrzymał w Berlinie do końca sezonu.

Przed nim ściana

W poniedziałek klub opuścił natomiast dyrektor sportowy Arne Friedrich, w przeszłości będący na boisku kapitanem „Starej Damy”. Swoje pożegnanie zaczął dość niefortunnie, od przypomnienia, że do klubu wrócił w 2019 roku, by ustabilizować go. A tak się akurat składa, że na krótko przed jego zatrudnieniem zaczęła się ogromna degrengolada sportowa Herthy…

Friedrich wspomniał też o wrażeniu, że w ostatnim czasie nie miał już wpływu na ważne decyzje sportowe podejmowane w klubie. – Rolę odegrały wewnętrzne sprawy, o których nie chcę rozmawiać publicznie – skwitował to Bobić.

Odejście Friedriecha oznacza, że teraz to dyrektor zarządzający będzie bliżej drużyny i postara się mieć większy wpływ na jej kształt. Wydawało się, że Bobić będzie to robił od początku swojej pracy w Berlinie, czyli od czerwca zeszłego roku. Najwyraźniej jednak dopiero teraz zakasze rękawy do ciężkiej pracy i weźmie się za to, na czym zna się najlepiej – na budowaniu drużyny. Aczkolwiek to zapowiadano już kilka tygodni temu.

Na początek jednak dyrektor musi zderzyć się ze ścianą, bo – według doniesień mediów – do Herthy nie chce przyjść dwóch jego kandydatów na trenerów. Mowa o Rogerze Schmidzie, który ogłosił, że po sezonie opuści PSV Eindhoven, gdzie wykonuje świetną pracę, a także o pozostającym na bezrobociu Niko Kovacu.

Nazwisko tego drugiego ciągle pojawia się w kontekście Herthy, bo choć były szkoleniowiec Monaco i Bayernu jest Chorwatem, to urodził się w Berlinie, a poważną karierę piłkarską zaczął właśnie w „Starej Damie”. Kovac jednak woli pracować w Anglii.


Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus