Bundesliga. Nie puszczą swojego diamentu

Florian Wirtz to ścisła czołówka, jeśli chodzi o piłkarzy najmłodszego pokolenia. Bayer Leverkusen nie myśli jednak o tym, aby wypuścić 18-latka ze swoich szeregów.


Wychowankiem klubu należącego do znanego koncernu farmaceutycznego jest także Kai Havertz. 22-letni reprezentant Niemiec opuścił Leverkusen latem 2020 roku i za 80 mln euro powędrował do Chelsea. Ofensywny pomocnik był nazywany topowym talentem, a jego gracja, inteligencja i wybitna technika boiskowa tylko to potwierdzały. Wirtz może być jeszcze lepszy.

Na razie wstrzemięźliwi

Urodzony w 2003 roku ofensywny pomocnik od Havertz różni się na pewno dynamiką i szybkością, która w jego przypadku jest zdecydowanie większa. Starszy kolega jest bowiem graczem dość… ślamazarnym – lub jak kto woli: eleganckim. Wirtz w żadnym stopniu nie ustępuje Havertzowi w kwestiach technicznych.

To najmłodszy piłkarz, który zgromadził na swoim koncie 10 goli w Bundeslidze („przeskoczył” Lukasa Podolskiego), a wkrótce zapewne pobije także i inne osiągnięcia. W trwającym sezonie 18-letni Niemiec ma na swoim koncie 8 goli i 11 asyst w 21 występach, zgromadzone przede wszystkim na początku rozgrywek. W swoich pierwszych 9 spotkaniach – licząc zarówno ligę, jak i europejskie puchary – Wirtz zawsze miał bezpośredni udział przy co najmniej jednej bramce Bayeru.

Nic dziwnego, że pomocnik zaczął być łączony z największymi klubami Starego Kontynentu. Oczywiście pierwszym na liście zainteresowanych jest Bayern Monachium, który nigdy nie zignoruje obecności w Bundeslidze młodego Niemca tego pokroju. Na ten moment jednak wszelkie spekulacje dotyczące transferu Wirtza są mocno ograniczone.

Nie chce go puścić Leverkusen, sam zawodnik także nie pali się do transferu, a zainteresowane ekipy – przynajmniej na koniec 2021 roku – są dość wstrzemięźliwe, bo chcą jeszcze zobaczyć, jak będzie postępował dalszy rozwój 18-latka. No i kolejna sprawa dotyczy rzecz jasna pieniędzy, bo nigdzie nie słychać o tym, aby Wirtz miał wpisaną w kontrakt klauzulę odstępnego. A to oznacza, że Bayer raczej nie puści go taniej, niż puścił Havertza.

Złamana umowa

Dyrektor sportowy „Die Werkself” Rudi Voeller w rozmowie z „Bildem” po raz kolejny w ostatnich miesiącach podkreślił, że nie przewiduje, aby Wirtz w najbliższym czasie opuścił drużynę. – Nie chodzi tylko o sytuację kontraktową (umowa ważna do 2026 – red.), ale też o wzajemne zaufanie, jakie zbudowaliśmy z nim i jego rodziną. Wiemy, że tutaj będzie w dobrych rękach jeszcze przez kilka lat. Chcemy, aby Florian z nami pozostał – powiedział Voeller o piłkarzu, z powodu którego Leverkusen złamał pewien niepisany nadreński pakt.

Sąsiadujące ze sobą bundesligowe siły, czyli Borussia Moenchengladbach, Kolonia oraz właśnie Bayer, porozumiały się swego czasu odnośnie najbardziej utalentowanych młodych zawodników z regionu. Słowna umowa zakładała, że kluby nie będą „podkradały” sobie juniorów, a właśnie takiej kradzieży dokonał Leverkusen w przypadku Wirtza, który przez 10 lat grał w młodzieżówkach Kolonii. Tam jednak nie mieli na niego pomysłu, co wykorzystać postanowili „Die Werkself”, zgarniając nieoszlifowany diament do siebie.

Dyrektor odchodzi

– Jego pozostanie jest ważne zarówno dla nas, jak i dla całej Bundesligi. Myślę, że on też ma taki plan. W pewnym momencie przyjdzie pewnie dzień, w którym on stanie się za duży dla tego klubu, ale to zajmie jeszcze trochę czasu – dodał Voeller, który po zakończeniu bieżącego sezonu ustąpi ze stanowiska dyrektora sportowego Bayeru Leverkusen. – To dla mnie odpowiedni moment – tłumaczył 61-latek.


Na zdjęciu: Florian Wirtz (z piłką) mimo zaledwie 18 lat na karku jest jedną z największych gwiazd Bundesligi.
Fot. PressFocus