Bundesliga. Orzeł wylądował

Karuzela w czołówce Bundesligi kręci się w najlepsze, a o Ligę Mistrzów walczy w praktyce… połowa tabeli. Na tym tle wyraźnie wyróżnia się Eintracht Frankfurt.


Ostatnie lata są dla frankfurtczyków wyśmienite. Udaje im się utrzymywać dobry poziom, który w 2017 roku pozwolił im dojść do finału Pucharu Niemiec, a w 2018 roku wygrać go. W 2019 roku „Orły” dotarły do półfinału Ligi Europy, a rok później do ćwierćfinału, co dla klubu i jego kibiców było fenomenalnym osiągnięciem. W tym sezonie Eintrachtu w pucharach nie oglądaliśmy, ale w kolejnym może się to zmienić.

Duma z występów

Poprzednie sukcesy były w głównej mierze zasługą pracy trenera Niko Kovaca, a potem (wciąż prowadzącego zespół) Adiego Huettera. Na boisku jednak brylowało słynne trio złożone z Ante Rebicia (walczy o mistrzostwo z Milanem), Sebastiena Hallera (odbił się od Anglii i trafił do Ajaxu Amsterdam) oraz Luki Jovicia, który od stycznia znów gra we Frankfurcie. Serb został wypożyczony z Realu Madryt, gdzie mu się nie wiodło, by być pomocą dla Portugalczyka Andre Silvy – drugiego najlepszego strzelca Bundesligi, który w sobotę dwukrotnie trafił do siatki Herthy Berlin. Stołeczny zespół przegrał 1:3, a jego jedynego gola zdobył Krzysztof Piątek.

– Jestem dumny z naszych występów i tego, jak dominujemy. Wygrywamy mecze i podnosimy się po niepowodzeniach – cieszył się po zwycięstwie lider defensywy Eintrachtu Martin Hinteregger. Obrona nie jest akurat najmocniejszą stroną „Orłów”, ale w ostatnim czasie nadrabia to świetna ofensywa. Jović na razie wchodzi tylko z ławki, lecz w trakcie 4 dotychczasowych występów (ok. 105 minut) strzelił już trzy gole! Do świetnej formy powrócił wahadłowy o żelaznych płucach Filip Kostić, a Eintracht znów sieje postrach. Frankfurtczycy po 19. kolejce uplasowali się na czwartym, dającym Ligę Mistrzów miejscu (przez moment byli trzeci), a w tym sezonie przegrali tylko dwa razy – z Bayernem i Wolfsburgiem. – Jeśli utrzymamy tę formę, możemy pokonać każdego – zapowiedział bojowo bramkarz Kevin Trapp.

„Lewy” znów strzelił

Przed „Orłami” znajdują się tylko Bayern Monachium, RB Lipsk oraz Wolfsburg, które odjechały lekko pozostałym. Lipsk pokonał w hicie kolejki Bayer Leverkusen, który w ostatnich tygodniach stacza się coraz bardziej, natomiast Bawarczycy zemścili się na Hoffenheim. Jesienią klub z Sinsheim pokonał Bayern 4:1, a w sobotę mistrzowie odpłacili się takim samym wynikiem. Asystę oraz – a jakże! – gola zdobył Robert Lewandowski, który trafił do siatki Olivera Baumanna – swojego „ulubionego” bramkarza. Polak może zachwycać swoją regularnością, bo już po raz 9. z rzędu wpisał się na listę strzelców. „Lewy” pewnie prowadzi w klasyfikacji „snajperów”, bo choć wspomniany Silva imponuje 16 trafieniami w 18 występach, to napastnik Bayernu tych goli ma… 24! – Po straconej bramce nadal graliśmy do przodu, nie poddaliśmy się po zmarnowanym rzucie karnym – mówił natomiast trener Borussii Dortmund [Edin Terzić] po meczu z Augsburgiem, w którym BVB całkowicie zdominowała przeciwnika. Mimo tego… to ten przeciwnik wyszedł na prowadzenie w swojej pierwszej akcji w meczu! Dortmundczycy parli jednak przed siebie i odwrócili losy spotkania, zwyciężając 3:1. Ambicja i wola walki mogły się w ich grze podobać, choć pewne kwestie wciąż wymagają dopracowania


Fot. Xinhua / PressFocus