Bundesliga. Oto się dokonało!

Dwóch Polaków zapewniło w sobotę fenomenalne widowisko, które zakończyło się wielkim tryumfem Roberta Lewandowskiego. Słynny rekord Gerda Muellera został pobity!


Kiedy Legia Warszawa odrzuciła „słabo rokującego” młodego Roberta, jego mama była przy nim i wspierała go. W sobotę pani Iwona Lewandowska obchodziła swoje urodziny, więc jej syn miał dodatkową motywację do tego, aby zdobyć swoja 41. bramkę w sezonie!

„Lewy” kontra „Giki”

Napięcie było ogromne także dlatego, że trener Augsburga – Markus Weinzierl – zapowiedział, że zrobi wszystko, aby zatrzymać Polaka, ponieważ Gerd Mueller był bardzo ważną postacią w jego życiu. Faktycznie, bawarski zespół (bo mecz był derbowy) robił wszystko, aby zatrzymać „Lewego”, nawet kosztem… goli strzelanych przez innych piłkarzy, bo do przerwy Augsburg przegrywał 0:4. Lewandowski jednak szczęścia nie miał, robił naprawdę wiele, aby pokonać innego Polaka – Rafała Gikiewicza, ale ten w bramce grał jak natchniony!

Smutne (czy może żenujące) było to, że wielu rodaków w mediach społecznościowych obrażało „Gikiego”, który grał jedno ze swoich najlepszych spotkań w ostatnim czasie. – Nie rozumiem tych negatywnych wiadomości, zawiści, nazwijmy to po imieniu: polskiego szamba. To nie ma nic wspólnego z fair play i sportem. Uprawiając tę dyscyplinę, wychodzi się na boisko i robi swoje. Wyciągnę konsekwencję z każdej wiadomości, która obraża mnie i moją rodzinę. Ja życzę Robertowi jak najlepiej, jest legendą, będzie nią i było mi bardzo miło, że mogłem przeciwko niemu zagrać – powiedział golkiper Augsburga, który po spotkaniu zrobił sobie z napastnikiem niejedno zdjęcie.

Sam „Lewy” oddał w tym meczu aż 10 uderzeń, z czego 6 celnych! Bramkarz Augsburga trzymał jednak poziom i trudno, żeby było inaczej – w końcu to profesjonalny piłkarz, który za swoją pracę otrzymuje (niemałe) pieniądze i wobec którego klub oraz trener mają pewne oczekiwania. Zresztą inna sprawa, że pobicie rekordu smakuje najlepiej wtedy, kiedy ciężko się na niego zapracuje, a Lewandowski właśnie tak zrobił, bo on na tacy nic otrzymywać nie lubi! Swojego upragnionego gola zdobył dopiero w 90. minucie, a uśmiech jego radości był jednym z najszczerszych, jakie można było zobaczyć kiedykolwiek na jego twarzy! Z gratulacjami pobiegła mu cała drużyna, a nawet stonowany i wstrzemięźliwy w emocjach trener Hansi Flick cieszył się z uśmiechem od ucha do ucha, wpadając potem w objęcia polskiego napastnika!

Nie odważył się marzyć

W sezonie 1971/72 Gerd Mueller w barwach Bayernu zdobył w Bundeslidze 40 goli i od tamtej pory nikt nawet nie zbliżył się do tego wyniku. Myślano, że rekord nie zostanie nigdy pobity, ale Lewandowski dokonał pozornie niemożliwego. – Zdobyć 41 bramek w 29 spotkaniach to coś niesamowitego. To fenomen. Myślę, że ten rekord nigdy nie zostanie pobity, no chyba że Robert ponownie tego dokona – przyznał pomocnik Bayernu Joshua Kimmich, a podobnie… mówiono 49 lat temu! Zresztą faktycznie należy podkreślić, że „Lewy” nie zagrał w 5 spotkaniach tego sezonu, więc gdyby nie jego kontuzja, ten strzelecki wynik spokojnie mógłby być znacznie większy!

– Jeszcze nie wiem, jaki wpływ na moje przyszłe życie będzie miał ten rekord, bo nawet te kilka dni z 40 bramkami na koncie były czymś wyjątkowym. Dla mnie to było coś niewyobrażalnego, abym mógł osiągnąć taki poziom. Nie odważyłem się nawet o tym marzyć – mówił Robert Lewandowski. – Wiem, że Gerd Mueller dokonał historycznego osiągnięcia i darzę go ogromnym szacunkiem. To był inny świat, inny futbol, inne pokolenie, ale teraz, po prawie 50 latach, stworzyliśmy z Bayernem coś nowego i ja również zapisałem się w historii – cieszył się Polak.

Pościg trwa

W zeszłym tygodniu, gdy Lewandowski wyrównał rekord Muellera, zaprezentował okolicznościową koszulkę z napisem „4ever Gerd” – czyli „na zawsze Gerd”. Po spotkaniu z Augsburgiem „Lewy” udał się do klubowego muzeum, gdzie wraz z prezesem Karlem-Heinzem Rummeniggem wręczył ów pamiątkowy trykot z podpisem i specjalną dedykacją żonie Muellera, Uschi. Legendarny „Der Bomber”, obecnie 75-letni, choruje na zaawansowanego Alzheimera, a jego stan jest bardzo zły. W pamięci kibiców ciągle jednak ma swoje miejsce, bo nadal jest najskuteczniejszym napastnikiem w historii Bundesligi. Mueller zdobył w niej 365 goli, drugi w klasyfikacji Lewandowski 277. Gerd 7 razy zdobywał tytuł króla strzelców, Polak o raz mniej. Nikt natomiast nie zdobywał słynnej armatki dla najlepszego snajpera sezonu 4 razy z rzędu – „Lewy” jest pierwszy!


„Ezi” jednak lepszy!

W ostatnim czasie, powołując się na kilku futbolowych statystyków, wspominaliśmy o tym, że zdobywając 41. bramkę w sezonie Lewandowski może wyrównać rekord Ernesta Wilimowskiego – do tej pory jedynego (byłego) reprezentanta Polski, który w najwyższej lidze niemieckiej strzelił właśnie 41 goli. Musimy jednak tę informację sprostować, bo okazuje się, że… „Ezi” nadal jest najlepszy! Statystyki czasów wojennych są niezwykle trudne do potwierdzenia (tym bardziej jeśli mowa o byłym piłkarzu Ruchu Chorzów) , ale wszystko wskazuje na to, że górnośląska legenda w sezonie 1940/41 w barwach PSV Chemnitz zdobyła 42 gole w 22 występach. Mariusz Kowoll, autor książki „Futbol ponad wszystko”, tak wyjaśnił całe to zamieszanie: – Skąd ta nagła zmiana? Liczbę 41 podał „kicker”, lokalna gazeta relacjonowała jednak o jednego więcej. W sobotę dotarłem do kolejnego źródła z Saksonii i potwierdza ono brakującego gola. A zatem 42! – „Bomber” został może pokonany, ale do Wilimowskiego trochę „Lewemu” zabrakło!


Fot. Ulrich Hufnagel / Xinhua / PressFocus