Bundesliga. Podejrzany transfer

Ni z tego, ni z owego swojego rekordowego zakupu dokonał bundesligowy Augsburg. Niemieckie media twierdzą, że w transakcji udział brały osoby trzecie.


Real Madryt, Liverpool, Ajax, Wolfsburg, Manchester United… a jednak wybrał Augsburg. Walczący o utrzymanie przeciętniak wyprzedził europejskie tuzy i ściągnął do siebie Ricardo Pepiego, amerykańskiego napastnika, który 9 stycznia skończy 19 lat. Bawarczycy zaskoczyli wszystkich kontraktując piłkarza, będącego jednym z największych talentów Major League Soccer w USA.

Ma pewne hobby

Co więcej, Pepi kosztował augsburczyków 13-16 mln euro plus bonusy. To absolutny rekord transferowy tego klubu, który do tej pory tylko raz przekroczył „dwucyfrową” kwotę zakupu – a było to latem 2016 roku, kiedy 10,5 mln euro kosztował ich stoper Martin Hinteregger. W obecnej sytuacji – zarówno jeśli chodzi o tabelę, jak i bolesną finansowo pandemię – taki ruch jest absolutną sensacją. Jeszcze zanim nadeszło potwierdzenie tego transferu, niemieckie media dokładnie opisały, jakim cudem w ogóle do tego doszło.

I w tym miejscu należy podać nazwisko Davida Blitzera. To amerykański biznesmen operujący w sektorze finansowym, którego prywatny majątek szacuje się na 1,3 miliarda dolarów. Jego praca skupia się przede wszystkim na działalności w gigancie inwestycyjnym Blackstone, gdzie Blitzer zarządza 34 miliardami dolarów. Jego hobby natomiast jest inwestowanie w kluby sportowe wszelakiej maści, które nie znajdują się na medialnych świecznikach. Ma udziały w NBA, NHL, baseballu, esporcie oraz rzecz jasna w futbolu: w angielskim Crystal Palace, w belgijskim Waasland-Beveren, jest też częścią konsorcjum, które ma przejąć występujący w amerykańskiej MLS Real Salt Lake. No i jest także udziałowcem Augsburga.

Dyskretny inwestor

– Kocham piłkę nożną, a Bundesliga jest wyjątkowa – mówił swego czasu Blitzer o swoim wejściu w Augsburg. Dokonało się to na początku 2021 roku, choć sami kibice… zorientowali się o tym przypadkowo jakieś 2 miesiące później. Byli z tego powodu wściekli, bo obowiązująca w Niemczech zasada 50+1 kładzie silny nacisk na rolę klubowego stowarzyszenia, którego członkami są kibice oraz ludzie „stąd”. W Augsburgu wszystko jednak dzieje się, jak powinno. Zewnętrzny inwestor zgodnie z zasadami nie przejął pakietu większościowego, bo do Blitzera należy „legalne” 45% akcji FCA (kupione za 5,5 mln euro).

W Bawarii wszystko dzieje się więc znacznie dyskretniej niż w Hercie Berlin, w którą niedawno pieniądze także zaczął wpompowywać inwestor, robiąc to jednak dużo bardziej ostentacyjnie – w stołecznym stylu, chciałoby się rzec. Niemieckie media nie ustaliły, jaki dokładnie wpływ na transfer Pepiego do Augsburga miał Blitzer. Nie trzeba być jednak wybitnym znawcą, by rozumieć, że jego pieniądze odegrały tu kluczową rolę, ale Amerykanin mógł także wykorzystać swoje liczne kontakty. Oprócz tego istotny mógł być fakt, że Pepi to seniorski reprezentant USA (7 meczów, 3 gole), których selekcjonerem jest Gregg Berhalter – znajomy dyrektora sportowego Augsburga Stefana Reutera ze wspólnych boiskowych czasów.

Co jednak ciekawe, swego czasu bawarski klub funkcjonowanie większości działu piłkarskiego zlecił… podmiotowi zewnętrznemu, którym są współinwestorzy z firmy Blitzera. Prezydentem klubu jest powiązany z nim Klaus Hofmann, będący jednocześnie dyrektorem zarządzającym i prezesem zarządu. Kibice (czyli w praktyce członkowie klubu) patrzą na taki układ podejrzliwie, nie jest on zbyt przejrzysty, ale należy podkreślić, że: członkowie wybierają radę nadzorczą, ona desygnuje prezesa, a on powołuje dyrektora sportowego (od 9 lat jest nim wspomniany Reuter). W praktyce więc fani mają zagwarantowane wszystkie swoje prawa, a zasada 50+1 jest przestrzegana.

Czy Bayern maczał palce?

W kontekście transferu Pepiego – który został nowym kolegą Rafała Gikiewicza oraz Roberta Gumnego – należy jeszcze zaznaczyć jeden wątek. Mianowicie blisko 19-letni napastnik do Augsburga przyszedł z FC Dallas, a więc klubu partnerskiego… Bayernu. Monachijczycy także byli zainteresowani Pepim, kiedyś go nawet testowali, ale jednak nie wykupili. Choć jak na razie dobrze poinformowany „Bild” zaprzeczył takim sugestiom, to nie można wykluczyć, że gigant maczał palce w jego transferze do Augsburga, tak jak miało to miejsce w przypadku Serge’a Gnabry’ego.

W 2016 roku Bayern „pożyczył” Werderowi Brema 5 mln euro, aby ten ściągnął młodego Gnabry’ego z Arsenalu, gdzie ten nie potrafił się odnaleźć. Monachijczycy wiedzieli, że gdyby oni sami zgłosili się do Londynu, negocjacje byłyby trudniejsze, a „Kanonierzy” zażądaliby pewnie więcej. Werderowi było jednak łatwiej, wziął skrzydłowego do siebie, ten rozegrał na Północy fantastyczny sezon, a po roku… za 8 mln euro powędrował do Bayernu. Media od początku pisały o monachijskim cieniu obecnym przy tej transakcji i faktycznie – niedawno wielokrotni mistrzowie Niemiec przyznali się do „patronatu” nad transferem Gnabry’ego. Nie można wykluczyć, że przy Pepim zadziałali podobnie i w przyszłości ściągną ogranego napastnika za grosze.


Na zdjęciu: Ricardo Pepi to jeden z najbardziej zaskakujących transferów Bundesligi w ostatnim czasie.
Fot. FC Augsburg