Bundesliga. Trener idealny

W Monachium jest ostatnimi czasy jakoś dziwnie spokojnie. Duża w tym zasługa faktu, że nowy trener Bayernu to wymarzony kandydat wszystkich „gabinetowych frakcji”.


Pamiętamy jak gorąca była atmosfera w ekipie mistrza Niemiec jeszcze kilka tygodni temu, kiedy między trenerem Hansim Flickiem a dyrektorem sportowym Hasanem Salihamidziciem wrzało niczym w garncu. Szkoleniowiec miał swoje żądania i oczekiwania, które były w pełni uzasadnione – zarówno jeśli chodzi o czystą piłkarską logikę, jak i jego mocną pozycję, na którą zapracował sobie tytułami. Jego już jednak w klubie nie ma, został Salihamidzić, który ściągnął do Bayernu Juliana Nagelsmanna.

Nowa pościel

Wiara w 33-letniego trenera jest tam ogromna. Mowa w końcu o jednym z największych talentów, jeśli chodzi o płaszczyznę szkoleniową, którego parę lat temu kusił nawet sam Real Madryt. Nagelsmann jednak odmówił wówczas „Królewskim”, spokojnie odpowiadając, że nie jest jeszcze gotowy na takie wyzwanie. Były trener RB Lipsk i Hoffenheim co prawda nadal niczego nie wygrał, ale zapracował sobie na dużo mocniejszą pozycję i transfer, który kosztował Bayern rekordowe 20-kilka milionów euro!

Taki wybór był miękkim lądowaniem po odejściu Flicka, który rok temu zdobył przecież z zespołem potrójną koronę, czyniąc to w iście heroicznym stylu. Praca Nagelsmanna to gwarancja piłkarskiej jakości, w dodatku mówimy o człowieku urodzonym niedaleko Monachium, który w młodym wieku… spał pod pościelą z herbem Bayernu. Z wiekiem rzecz jasna kołdra została przyozdobiona w bardziej „tradycyjny” sposób, ale ostatnio klub wręczył swojemu trenerowi… nową pościel z bayernowskim logiem, na co 33-latek zareagował szerokim uśmiechem.

Wszyscy są szczęśliwi

Istotniejsze jest to, że Nagelsmann zakończył gabinetowy konflikt w Monachium. Wszyscy klubowi oficjele byli zwolennikami zatrudnienia go, a obecnie są zadowoleni ze współpracy z nowym szkoleniowcem. W przeciwieństwie do Flicka, Nagelsmann jest bardziej „potulny”, nie składa swoim pracodawcom żądań, rozumie oszczędny sposób funkcjonowania klubu.

Ten ostatni, finansowy aspekt, podoba się szczególnie Uliemu Hoenessowi, który nie pełni już w Bayernie żadnej oficjalnej roli, ale nadal ma wiele do powiedzenia. Dyrektor Salihamidzić jest szczęśliwy, że Nagelsmann nie wchodzi mu na głowę jak Flick, a Oliver Kahn – nowy prezes, który od lipca zastąpił na tym stanowisku Karla-Heinza Rummenigge – odetchnął z ulgą, że nikt się już z nikim nie kłóci.

Chiesa nie dla Bayernu

Choć Nagelsmann nie poprowadził drużyny w choćby jednym sparingu, to już można domyślić się, jak będzie dowodził Bayernem. Na pewno z większą ochotą będzie stawiał na młodych piłkarzy i – co było wspomniane wcześniej – będzie akceptował to, co narzuci mu despotyczny nieco bawarski zarząd. Zresztą było to widać podczas jego niedawnych wypowiedzi, kiedy po finale Euro Niemiec rozpływał się nad włoskim skrzydłowym Federico Chiesą, marząc o tym, aby ten dołączył do Bayernu. Szybko jednak sprowadził się na ziemię dodając, że… taki ruch jest absolutnie poza zasięgiem FCB.

Dużo pisano także na temat formacji, na jaką zdecyduje się Nagelsmann. Od dłuższego czasu Bayern niezależnie od osoby trenera stosuje zwykłe 1-4-2-3-1, rzadko je zmieniając, co w niektórych przypadkach wynikało głównie z zapotrzebowania chwili. 33-latek jednak znany jest z zamiłowania do niezwykle elastycznej gry trójką z tyłu i takie rozwiązanie sugerowano też w Monachium. Nagelsmann uciął jednak spekulacje stwierdzając, że on na żaden system się nie zamyka i nie wyklucza, że Bayern będzie w tym aspekcie zespołem niezwykle płynnym.


Na zdjęciu: Niewiele czasu minęło od zrobienia tego zdjęcia. Hansi Flick (z lewej) prowadził wtedy Bayern, a Julian Nagelsmann (z prawej) dowodził RB Lipskiem.

Fot. Pressfocus