Bundesliga. Trzeba zmazać plamę

Zaskakująca porażka w Pucharze Niemiec mocno zagęściła atmosferę w Borussii Dortmund. Przewaga w lidze jest swobodna, ale wszyscy oczekują wyraźnej rehabilitacji.


Lider 2. Bundesligi nie bez powodu znajduje się na czele swojej tabeli. Ale to cały czas drugoligowiec. Takiej drużynie jak Borussia z St. Pauli przegrać po prostu nie wypadało, tym bardziej że dortmundczycy zagrali „na galowo”. Przytrafiło się jednak fiasko. Trener Marco Rose nie ukrywał rozczarowania, bo teraz o jakikolwiek sukces w tym sezonie będzie naprawdę ciężko.

Trudno o koncentrację

BVB pozostaje w grze na dwóch frontach. Po odpadnięciu z Ligi Mistrzów (duży minus na koncie drużyny) aktualny wicelider Bundesligi „spadł” do Ligi Europy, gdzie wkrótce przyjdzie mu mierzyć się z Rangersami. Rywal jak najbardziej do pokonania, ale nie do zlekceważenia. St. Pauli już o to zadbało… Oprócz tego Borussia ciągle ma teoretyczne szanse na mistrzostwo Niemiec, ale chyba nikt nie wierzy w to, że tak chwiejna i niestabilna ekipa będzie w stanie zdetronizować Bayern Monachium. Bawarczycy też nie zawsze grają w sposób perfekcyjny, ale jeśli tylko poczują oddech na karku, dociskają pedał gazu i uciekają peletonowi. Taki to jest już klub.

– Rozczarowanie ciągle pozostaje wielkie, ale teraz czeka nas kolejne wyzwanie. Trudno jest się skoncentrować na nowym zadaniu – mówił Rose przed dzisiejszym meczem z Hoffenheim. Jak na złość, BVB przyjdzie zagrać z innym zespołem z czuba bundesligowej tabeli. TSG co prawda także pożegnało się z Pucharem Niemiec w 1/8 finału, zebrało nawet większe cięgi, bo 1:4 – i to w dodatku od lokalnego rywala, Freiburga. Ale fryburczycy to przecież także jedna z najlepszych drużyn Niemiec w tym sezonie, więc przy St. Pauli nikt nie zwrócił na nich specjalnej uwagi.

Trener to widzi

– Rozmawiałem z zespołem o rzeczach, które chcemy robić lepiej i które już zaczęliśmy poprawiać. Musimy stać się we wszystkim bardziej konsekwentni i zrównoważeni, co ciągnie się za nami już od jakiegoś czasu – mówił szkoleniowiec BVB trafiając w sedno. Bo jak to trafnie ujął magazyn „kicker”: „W Borussii pochwały i krytyka często idą ze sobą w parze”.

Dortmundczycy są w stanie rozegrać kilka olśniewających akcji w meczu, uruchomić Erlinga Haalanda, jednocześnie popełniając przy tym mnóstwo „baboli” w defensywie. Niektórzy jej zawodnicy znikają na całe minuty, by zaliczyć jeden błysk, o którym potem mówić będą wszyscy. Dobrze, że Rose jest tego świadomy, ale nie jest to rzecz odkrywcza. To widzą wszyscy, jest to pewna cecha charakterystyczna BVB od jakiegoś czasu. Pytanie brzmi, jak to naprawić? Ale najwyraźniej aktualny trener Borussii nie zna jeszcze odpowiedzi na to pytanie. A mamy już przecież styczeń…

Silni, mocni, szybcy

Hoffenheim to twardy orzech do zgryzienia. Jest to zespół nieprzewidywalny i trochę podobny do Borussii – ciekawy w ofensywie, gdzie porusza się kilku świetnych zawodników, ale nie zawsze stabilny w obronie. W ostatnim czasie pokonać ich jest jednak bardzo trudno. Oczywiście Freiburgowi w Pucharze udało się. Zrobił to w poprzedniej kolejce także Union Berlin. Ale wcześniej Hoffenheim nie przegrało żadnego z 7 bundesligowych spotkań, wygrywając aż 5 z nich.

Z 6 ligowych porażek TSG 5 zaliczyło na wyjazdach, ostatni raz ulegając na własnym stadionie w pierwszej połowie września. – Silni, mocni, szybcy – wymieniał atuty rywala Rose. – Grają dobrą piłkę. Z przodu mają wiele opcji i jakości, przez co są trudni do przewidzenia. Musimy być na to gotowi – zapowiedział chętny odkupienia win Marco Rose.


Fot. PressFocus