Bundesliga. Umarł król i… co teraz?

Cała kolejka Bundesligi została przyćmiona oświadczeniem trenera Bayernu Monachium, Hansiego Flicka, który ogłosił, że po sezonie będzie chciał odejść z klubu!


Dyskusje dotyczące przyszłości Flicka toczyły się od dłuższego czasu i nie były związane z jakością jego pracy – bo ta jest na najwyższym poziomie. W klubie ciągle narasta jednak konflikt między trenerem i dyrektorem sportowym Hasanem Salihamidziciem, a sieci na Flicka zarzuciła reprezentacja Niemiec. Sytuacja jest skomplikowana.

Wróżbita Matthaeus

– Powiedziałem drużynie, że po sezonie będę chciał rozwiązać mój kontrakt. To było dla mnie ważne, żeby zespół dowiedział się bezpośrednio ode mnie. Osoby w zarządzie poinformowałem już po ostatnim meczu Ligi Mistrzów. To nie była łatwa decyzja – mówił po pokonaniu 3:2 Wolfsburga trener Flick. Co spowodowało jego decyzję? – Dyskutowaliśmy o tym wewnętrznie i wewnątrz to pozostanie – uciął 56-latek, choć media w mediach wrze.

Flick przyznał, że nie podjął jeszcze żadnej decyzji dotyczącej przyszłości. – Oczywiście reprezentacja Niemiec jest czymś, co każdy trener musi rozważyć, ale ostatnie tygodnie nie były dla mnie łatwe. Byłem w trakcie informowania o wszystkim klubu i drużyny, co było dla mnie bardzo istotne. Nie mam nic więcej do powiedzenia – uciął szkoleniowiec. Tym, który z największą trafnością spekulował rozwój wydarzeń, był Lothar Matthaeus, rekordzista Niemiec pod względem liczby występów w reprezentacji i jeden z najbardziej cenionych ekspertów telewizji Sky.

– Ostatnio nie powiedziałem wszystkiego. Wciąż stoję na swoim i jestem przekonany, że to Julian Nagelsmann z RB Lipsk zastąpi Flicka w Bayernie. Oczywiście klub nie kontaktował się z nim bezpośrednio, raczej z jego przedstawicielami – wieszczył Matthaues, mimo że wyciągnięcie Nagelsmanna kosztowałoby FCB nawet kilkanaście milionów euro.

Kłótnia w autokarze

Mimo wszystko wcale nie jest powiedziane, że… Flick odejdzie. Jego kontrakt obowiązuje do 2023 roku, a według doniesień mediów większość zarządu to zwolennicy trenera, którzy mogą nie chcieć go puścić. W opozycji znajduje się rzecz jasna skonfliktowany z Flickiem Salihamidzić, mający jednak silne poparcie słynnego Uliego Hoenessa. Były prezydent usunął się co prawda w bawarski cień, jednak cały czas ma wiele do powiedzenia w kuluarach.

Jeśli Flick odejdzie z Bayernu, wcale nie zrobi tego jako przegrany. Przegrany będzie wtedy… Bayern, który straci świetnego szkoleniowca, a zostanie z fajtłapowatym w swoim działaniu dyrektorem sportowym – bo pracy Salihamidzicia zbyt pozytywnie nie można oceniać. 56-letni trener na brak zainteresowania nie może narzekać, bo oprócz kadry chciałby go niejeden klub z Anglii. Jeśli opuści Monachium, to na swoich zasadach. – Flick oczekiwał należytego szacunku. Chciał być traktowany jak partner do rozmów, a nie podwładny, któremu się wciska każdy szmelc do kadry – wyjaśnił krótko punkt widzenia szkoleniowca Tomasz Urban, ekspert Eleven Sports.

Głośna była historia sprzed kilku tygodni, kiedy między trenerem a dyrektorem doszło do ostrego spięcia w klubowym autokarze. Flick nie patyczkował się wówczas z Salihamidziciem i… kazał mu się zamknąć, do czego zresztą lekką ręką przyznał się później w mediach.


Fot. Rafał Rusek/PressFocus