Bundesliga. Werner wybrał Premier League!

Choć oficjalnie jeszcze nic nie potwierdzono, wydaje się, że saga transferowa Timo Wernera dobiegła końca. Niemiec miał wybrać dość niespodziewany kierunek, jakim jest londyńska Chelsea.


Duże tempo rozwoju i ponadprzeciętny talent w przypadku Wernera są niepodważalne. Kwestią czasu było, aż Niemiec opuści wcale nie słaby RB Lipsk, który jednak z racji swojej stabilnej sytuacji finansowej – z gwarantem w postaci Red Bulla – nie musiał ulegać żadnym pieniężnym pokusom. Saga transferowa szybkonogiego Niemca zaczęła się już w zeszłym roku i przyniosła wiele zwrotów akcji.

Zrażony do Bayernu

24-latek idealnie wpasował się w specyfikę klubu z Lipska, który w swoim DNA ma wpisany dynamiczny i bardzo szybki futbol, nastawiony na ofensywę i jak najrychlejsze przedostanie się pod bramkę przeciwnika. Werner potrafi nabrać ogromnej prędkości, silnie stoi na nogach, co jednak kontrastuje wyraźnie z jego ewidentnymi brakami technicznymi i chaotycznością.

Niemiec nie nadaje się raczej do gry kombinacyjnej, potrzebuje przestrzeni i dość trudno wyobrazić go sobie w zespole, który mecz od początku do końca spędza na połowie przeciwnika. Dlatego mnóstwo wątpliwości co do jego sprowadzenia miał rok temu Bayern Monachium i dlatego ostatecznie odpuścił sobie temat gwiazdy Lipska.

Werner cierpliwie czekał na ofertę Bawarczyków, miał już być z nimi po wstępnych rozmowach, odrzucił ofertę nowego kontraktu z RB i wszelkie inne możliwości.

Bayern jednak grał z nim w kotka i myszkę, ostatecznie rezygnując z jego usług, co mocno zraziło wychowanka Stuttgartu, przez co ten w wywiadach głośno zaczął mówić o chęci wyjazdu zagranicę. W końcu podpisał nową umowę z Lipskiem, zawierającą klauzulę odstępnego, która według doniesień medialnych ma spadać z każdym kolejnym rokiem jego gry dla „Byków”. Tego lata wynosi 55-60 mln euro i wydawało się, że aktywuje ją Liverpool.

Przyjaciel go przekonał

Juergen Klopp bardzo ceni swojego rodaka, który zresztą świetnie pasowałby do jego taktyki opartej na gegenpressingu. Przed tegoroczną Wielkanocą trener rozmawiał z nim nawet przez kamerkę internetową, zachęcając go do przejścia na Anfield. Sęk w tym, że „The Reds”, z racji kryzysu koronawirusowego, stracili werwę do aktywowania klauzuli, co postanowiła wykorzystać londyńska Chelsea.

Z reguły dobrze poinformowany „Bild” bez ogródek poinformował, że to właśnie „The Blues” przekonali do siebie 24-latka, zaoferowali mu 5-letni kontrakt, w ramach którego Niemiec ma zarabiać 10 mln euro brutto rocznie – czyli mniej więcej dwa razy więcej niż w Lipsku.


Czytaj jeszcze: Zamieszanie w Schalke trwa w najlepsze


Oficjalnego potwierdzenia transferu na razie jeszcze nie ma, ale niemiecki tabloid jest niezwykle pewny swoich źródeł – a podpisał się pod tym chociażby czołowy dziennikarz „Sport Bilda”, Christian Falk. To także Falk sugerował tydzień temu, że swoją rolę w przekonaniu Wernera do przenosin na Stamford Bridge odegrał Antonio Ruediger, niemiecki stoper Chelsea, z którym napastnik Lipska się przyjaźni i z którym grał jeszcze w Stuttgarcie.

Sane droższy niż… Sane

Transfer Wernera będzie najdroższą transakcją z udziałem niemieckiego piłkarza w historii. Do tej pory najwięcej kosztował Leroy Sane, za którego Manchester City zapłacił Schalke 52 mln euro. Niewykluczone jednak, że Wernera pobije… ponownie Sane, który bliski jest przenosin do Bayernu Monachium.

Bawarczycy jednak chcieliby zejść z kwotą transferową poniżej 60 mln euro i na razie jeszcze nie wiadomo, ile skrzydłowy faktycznie będzie kosztował.


Na zdjęciu: Timo Werner już w tym roku zwiedził Londyn, kiedy w Lidze Mistrzów Lipsk mierzył się z Tottenhamem.

Fot. Paweł Andrachiewicz/Press Focus