Bundesliga. Zahavi się przeliczył

Agent Roberta Lewandowskiego przekazał Barcelonie, że 40 mln euro wystarczy na wykupienie Polaka z Bayernu. Pomylił się, co nie podoba się Katalończykom.


Trzecia oferta „Barcy” za „Lewego” została odrzucona. „Duma Katalonii” zaoferowała mistrzom Niemiec 40 mln euro oraz 5 (albo nawet i 8) mln w bonusach. To za mało. Od dłuższego czasu pisze się, że Bayern chce nie mniej niż 50 mln euro, a niewykluczone, że chodzi tutaj o kwotę bez zmiennych bonusów.

Błędne szacunki

Po odrzuceniu propozycji pojawiły się informacje, że Barcelona na razie nie ma zamiaru słać do Monachium czwartej oferty. W weekend hiszpańscy dziennikarze rzucili więcej światła na tę sprawę, bo okazało się, że „Barca”… wywiązała się z nieformalnej umowy, jaką zawarła z agentem piłkarza, Pinim Zahavim. Izraelczyk jakiś czas temu przekazał Barcelonie, że jeśli ta chce mieć u siebie blisko 34-letniego napastnika, będzie musiała liczyć się z kosztem ok. 40 mln euro.

Ta rzecz jasna zaczęła od dwóch niższych ofert, na które Bayern nawet nie odpowiedział. Przy propozycji nr 3 Bawarczycy już się odezwali, ale ją odrzucili. Z tego powodu Barcelona czuje, że ona zrobiła to, co do niej należało i to, co zasugerował jej Zahavi. Wiele wskazuje na to, że Izraelczyk po prostu przeliczył się w tej sytuacji i nie doszacował oczekiwań Bayernu. Jeśli doniesienia mediów są prawdziwe, na ten moment duża wina spada właśnie na jego barki.

Inna sprawa, że Barcelona mimo niepowodzeń nadal pozostaje optymistyczna. Być może Katalończycy potrzebują nieco czasu, aby zaakceptować żądania Niemców i wysłać im wyższą ofertę. Nie można zapominać, że „Blaugrana” znajduje się w skomplikowanej sytuacji finansowej, która wymaga od niej racjonalnego działania. Poza tym klub pracuje również nad innymi transferami – zarówno przychodzącymi, jak i wychodzącymi.

Chce odejść z United

Co ciekawe, choć wydawało się, że temat Cristiano Ronaldo, jako potencjalnego następcy Lewandowskiego, upadł, ten w weekend znów został lekko podgrzany. Zagraniczne media są niemalże pewne, że Portugalczyk po sezonie chce odejść z Manchesteru United. CR7 nieprzerwanie od 2003 roku występuje w rozgrywkach Ligi Mistrzów, na co nie może liczyć u „Czerwonych Diabłów”, które ostatnio w Premier League wywalczyły sobie tylko grę w Lidze Europy. Ronaldo ma 37 lat. Wie, że koniec jego topowej kariery zbliża się wielkimi krokami i z tego powodu chce pozostać na najwyższym poziomie jak najdłużej.

Bayern początkowo odrzucił możliwość ściągnięcia Portugalczyka – zgodne były zarówno media, jak i oficjalne stanowiska włodarzy. Minusy transferu Ronaldo wyraźnie przewyższają plusy. Piłkarz zarabia w Manchesterze mniej więcej dwa razy tyle, co inkasujący najwięcej Lewandowski – Polak otrzymuje rocznie 23-24 mln euro brutto, a CR7 30 mln euro, ale netto. Poza tym mowa o graczu wiekowym, kapryśnym, mogącym mieć kłopoty z porozumieniem się z młodszym od siebie trenerem, nienadającym się już do intensywnego pressingu. Jego transfer byłby przede wszystkim ogromnym atutem marketingowym.

To może się zmienić

Okazuje się jednak, że temat jego przenosin do Monachium całkowicie nie upadł, ale jeszcze się tli. Najlepiej poinformowany transferowy ekspert Fabrizio Romano przyznał: – Ostatni kontakt między Bayernem a agentem Ronaldo miał miejsce prawie dwa tygodnie temu. Bayern odrzucił możliwość transferu. Teraz to się może zmienić. Zobaczymy, co się stanie, jeśli Lewandowski przejdzie do Barcelony – stwierdził Romano. Mimo wszystko transfer Ronaldo do Monachium i tak trudno sobie wyobrazić.


Na zdjęciu: Sprawa transferu Roberta Lewandowskiego znowu się skomplikowała.

Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus