Burza po wyjeździe Polaków

Panama rządzi
Wyjazdowi Polaków towarzyszyło umiarkowane zainteresowanie. Pojawiła się grupka dziennikarzy i kilkunastu kibiców. Niewiele mniej było przedstawicieli rozmaitych służb. Gołym okiem widać, że gospodarzom bardo zależy, by turniej przebiegał bez problemów i nie chcą dopuścić do najmniejszych choćby incydentów. Piłkarze wsiadali do autokaru na zamkniętym terenie hotelu, więc nikt niepowołany nie mógł nawet do nich podejść.

Wyjazd biało-czerwonych niewiele zmienił w krajobrazie Soczi. Pod hotelem reprezentacji wciąż spacerują funkcjonariusze policji. Wczoraj najbardziej widoczni byli fani z Panamy, przecież ich reprezentacja grała wczoraj w Soczi z Belgią. Rozśpiewani kibice wędrowali ulicami miasta, a miejscowi często prosili ich o wspólne zdjęcia. Po meczu też byli wszędzie widoczni. Przyjechali do Rosji nie tylko, by oglądać mecze. Chcą też się dobrze zabawić, a w Soczi nie brak miejsc, gdzie można pójść wieczorem. Ulica Primorskaja co noc wypełnia się turystami, a imprezy często kończą się dopiero rano, na plaży.

Pięści w ruch
Wczoraj po raz kolejny przekonałem się, jak gorąca krew tętni w żyłach miejscowych. Rano jechałem taksówką do hotelu Polaków, by zobaczyć ich wyjazd na lotnisko. Na jednym skrzyżowaniu pod koła naszego samochodu nieomal wpakował się roztrzepany przechodzień. Mój kierowca, na oko 70-letni, natychmiast wpadł w szał. Z nerwów zgasł mu samochód, a on sam zaczął wymachiwać pięściami przez okno. Przechodzień (na oko też 70-letni) nie chciał być dłużny. Zawrócił, podszedł do okna i też zaczął szykować się do bójki. Do rękoczynów ostatecznie nie doszło.

– Ja cię nauczę chodzić! – krzyknął kierowca, gdy wreszcie znów ruszyliśmy z miejsca.
– A ja cię nauczę jeździć! – usłyszał w odpowiedzi.

Jestem tu niespełna tydzień a podobnych awantur widziałem już kilka. Rosjanie wyglądają na gotowych do bitki w każdym momencie. Od razu pięści idą w górę, ale to tylko gotowość, ciosy padają rzadko. Są za to bardzo głośni i chyba chcą zwracać uwagę otoczenia. Są w tym względzie podobni do Hiszpanów czy Włochów, ale tamte awantury są bardziej malownicze, nawet zabawne. Gdy zdenerwuje się Rosjanin – wygląda to bardzo groźnie.

Maska z Putinem
Kibice, którzy przybyli do Soczi z całego świata, wciąż uczą się poruszania po mieście. Wczoraj po południu w marszrutce spotkałem fankę Panamy. Nerwowo zerkała na ekran telefonu. Aplikacja Google Maps pokazywała jej, że pod stadion Fiszt dojedzie tuż przed meczem. Stadion jest położony o 40 kilometrów od centrum Soczi, a droga rano i popołudniami potrafi się całkowicie zakorkować. Przylecieć z Panamy do Rosji na mundial i nie zdążyć na mecz swojej drużyny? To byłoby bardzo niefajne.

Niefajne bywają też ceny w Soczi. W centrum, w okolicach portu, w restauracjach, które nie wyglądają na bardzo ekskluzywne, ceny potrafią być mocno wygórowane. – Tutaj latem ceny zawsze idą w górę, przecież to typowy kurort. Wydaje mi się jednak, że w tym roku ceny są rekordowe – mówi Aleksy, który po Soczi dumnie paraduje w koszulce reprezentacji Rosji. Wystarczy jednak wyjechać poza centrum i ceny potrafią być bardzo niskie. Uliczne jedzenie to wydatek około 150 rubli (9 złotych), a jest naprawdę smaczne. Pamiątki? Magnes na lodówkę – w centrum 100 rubli. Poza centrum – 20 (1 zł 20 groszy). Można nawet znaleźć takie z Putinem. W centrum znalazłem też maskę z fotografią prezydenta. Ale żeby móc wcielać się w Władimira Władimirowicza trzeba było zapłacić 1000 rubli (około 60 zł).