Być jak Messi

Kibicuje Chelsea, chce grać w czołowej lidze w Europie, ale na razie pomaga Górnikowi w walce o utrzymanie.


Sprowadzenie zimą 22-letniego Daisuke Yokoty okazuje się zabrzańskim strzałem w dziesiątkę. Wśród wielu nietrafionych transferów górniczego klubu na przestrzeni ostatniego roku, akurat ten wyróżnia się na plus.

Krok po kroku

Młody pomocnik zaczynał grę jako kilkulatek w Tokio, żeby trafić potem do słynącego z dobrej pracy z młodzieżą Kawasaki Frontale. To gigant w japońskim futbolu. W ostatnich latach 4 razy zdobywał mistrzostwo kraju (2017, 18, 20, 21), żeby poprzedni rok skończyć na drugim miejscu w silnej J1 League. To jedna rzecz, a kolejna to niezwykle utalentowani gracze, którzy z klubu z tokijskiej aglomeracji odchodzą do Europy. Wymieńmy kilka nazwisk, jak Ao Tanaka (obecnie Fortuna Duesseldorf), Koji Miyoshi (Royal Antwerp), Kaoru Mitoma (Brighton), Reo Hatate (Celtic) czy Hidemasa Morita (Sporting Lizbona). Tanaka, Mitoma i Morita byli na mundialu w Katarze, gdzie Japończycy byli jedną z rewelacji, pokonując w grupie Niemców i Hiszpanów po 2:1. Z Hiszpanami zwycięskiego gola zdobył właśnie Tanaka. Kto wie, czy wkrótce w tej grupie nie będzie wymieniany także Daisuke Yokota? Trenował w Kawasaki Frontale od 10. do 18. roku życia. Można powiedzieć, że też należy do dobrych produktów japońskiego klubu, choć na futbolowy szczyt zmierza trochę okrężną drogą, nie jak jego koledzy, którzy już grają w silnych drużynach, a przede wszystkim w reprezentacji kraju.

Do Europy przyleciał jako nastolatek. Trafił do Niemiec, gdzie był w młodzieżowym zespole FSV Frankfurt, żeby potem trafić do rezerw Carl Zeiss Jena. Po przeprowadzce na nasz kontynent przeżywał ciężkie chwile, bo nie mówił po niemiecku ani po angielsku, a musiał sobie dawać radę.

– Nie wiedziałem, co mówili do mnie trenerzy czy koledzy, ale jakoś trzeba było reagować – mówi.

W 2021 roku trafił z Niemiec na Łotwę, do klubu Valmiera FC.

– Stamtąd można zrobić krok w kierunku silniejszej ligi, jak przykładowo w Polsce, gdzie są nowoczesne i duże stadiony i duże zainteresowanie kibiców, a poziom też jest oczywiście lepszy niż na Łotwie. Chciałem grać w najwyższej klasie rozgrywkowej, ale wszystko powoli, krok po kroku. Ulubiona liga? Top 5 w Europie. Jeśli będę grał dobrze tutaj, to jestem przekonany, że będzie można trafić do którejś z czołowych europejskich lig. To mój cel. Dobry przykład to Said Hamulić, który nie tak dawno trafił z Litwy do ekstraklasy, a teraz biega już po francuskich boiskach – wskazuje Japończyk, który po kilku latach pobytu w Europie coraz lepiej radzi sobie też z angielskim.

Pytany o ulubiony klub, tylko się uśmiecha…

– Jest fanem Chelsea. Teraz sytuacja nie jest za dobra, ale mocno trzymam za nich kciuki – tłumaczy z uśmiechem. Piłkarski idol? – Leo Messi. To piłkarski bóg! – podkreśla. Próbkę umiejętności „a la Argentyńczyk” dał w ostatnim meczu Górnika z Zagłębiem w Lubinie, gdzie w II połowie zabawił się z rywalami w ich polu karnym wykonując niesamowitą „ruletę”, o mało co nie zdobył z tego gola, zabrakło centymetrów. W tym ważnym dla zabrzan spotkaniu był jednym z motorów swojego zespołu. Zresztą eksperci ze stacji Canal+ wybrali go na zawodnika meczu (w „Sporcie” postawiliśmy na Daniela Bielicę). Właśnie – Górnik, jak było z jego przejściem do Zabrza?

Błyszczał na Łotwie

Okazuje się, że swoją rolę odegrał w tym Kanji Okunuki, który w górniczym klubie pojawił się pół roku wcześniej i też zadomowił się w zabrzańskiej jedenastce. Tak było za czasów Bartoscha Gaula, tak jest teraz, po powrocie na ławkę trenerską Jana Urbana. – To że Kanji był już w Górniku, to też był jeden powodów, że zdecydowałem się na przejście – tłumaczy. Z zabrzańskim klubem podpisał 1,5-roczny kontrakt z opcją przedłużenia o kolejny sezon. „Górnicy” zapłacili za niego mistrzowi Łotwy, Valmiera FC 300 tys. euro, czyli prawie 1,5 mln złotych. Te pieniądze mają się jednak zwrócić.

– Yokota w Japonii nie jest znany, bo wyjechał jako młody i anonimowy zawodnik. Co innego Kanji Okunuki, który z powodzeniem przez kilka ostatnich sezonów reprezentował bardzo popularny w Japonii klub Omiya Ardija, ale nie znaczy to, że Yokota nie potrafi grać. Obserwowałem go na żywo w akcji i rozmawiałem z ludźmi z Łotwy, jak choćby z chorwackim szkoleniowcem Tomislavem Stipiciem, który wtedy prowadził FK Auda, a od tego roku jest szkoleniowcem Riga FC. Uważał Yokotę za jednego z najlepszych piłkarzy łotewskiej ligi – tłumaczy Takashi Morimoto, menedżer z Japonii, który w polskich klubach, szczególnie z niższych lig, ma kilkunastu zawodników.

Duża konkurencja

Yokota z kolegami musi się teraz koncentrować na walce o utrzymanie. Jak przyznaje, wcześniej nie był jeszcze w takiej sytuacji. Jak pokazują jednak ostatnie mecze, potrafi sobie radzić z presją. Z Zagłębiem należał do najlepszych na boisku, z Koroną wcześniej też zagrał dobre spotkanie. Widać, że się rozkręca, a poza tym w Zabrzu ma możliwość gry i treningów z Lukasem Podolskim, popularnym także w Japonii. „Poldi” przez kilka sezonów z powodzeniem reprezentował przecież Vissel Kobe, z którym w 2019 roku sięgnął po Puchar Japonii. U siebie Daisuke nie miał możliwości nawet oglądania byłego mistrza świata. W Górniku ćwiczy z nim na co dzień.

Pytany o reprezentację swojego kraju wzrusza ramionami.

– Raczej nie mam szans, żeby z polskiej ligi trafić do reprezentacji Japonii. Na pozycji, na której gram, czyli ofensywnego pomocnika, są piłkarze, którzy grają w czołowych klubach w LaLiga czy w Bundeslidze. Jest duża konkurencja – mówi krótko.

Mieszka w Gliwicach, od czasu do czasu wyjdzie gdzieś na sushi, które chwali, ale większość czasu spędza w mieszkaniu. Priorytetem jest teraz dla niego utrzymanie Górnika w ekstraklasie.


DAISUKE YOKOTA
  • Data urodzenia: 15 czerwca 2000 r.
  • Miejsce urodzenia: Itabashi
  • Wzrost/waga: 169 cm/66 kg
  • Pozycja na boisku: ofensywny pomocnik
  • Kariera: FC Leopard, Kawasaki Frontale, FSV Frankfurt U-19, Carl Zeiss Jena II, Valmiera FC, Górnik Zabrze
  • Sukcesy: mistrzostwo Łotwy 2022 r.

LICZBA
  • 3 JAPOŃSKICH piłkarzy grało dotychczas w Górniku. Pierwszym, który zagrał w Zabrzu i w ogóle w naszej ekstraklasie, był Kimitoshi Nogawa. Do górniczego klubu sprowadził go zimą 2004 r. ówczesny właściciel Marek Koźmiński. Skończyło się na ledwie trzech występach. Później Nogawa wylądował w… kameruńskim Canonie Yaounde. Znacznie lepiej idzie Kanji Okunukiemu i teraz Daisuke Yokocie. Ten pierwszy zagrał w już 21 meczach obecnego sezonu i strzelił trzy gole. Yokota ma siedem ekstraklasowych gier i jedną asystę.

Na zdjęciu: Daisuke Yokota z dobrej strony pokazuje się w Górniku.
Fot. Tomasz Folta/PressFocus