Byle się nie przemęczyć

Jeśli w ostatnim meczu grupowym Holandia postanowiła użyć zasłony dymnej, by ukryć swoje atuty, to udało się jej to w stu procentach.


Już przed spotkaniem wiadome było, że gospodarz turnieju zagra tu tylko o honor. Katarczycy byli świadomi, że zmierzą się z najsilniejszą reprezentacją grupy A, bo zresztą ich terminarz ułożył się w taki sposób, że z każdym spotkaniem rywal był trudniejszy. W przypadku Holandii można było zauważyć odwrotną tendencję – co mecz łatwiej. Mimo tego to Katar z każdą grą prezentował się nieco lepiej (czy może mniej źle), podczas gdy „Oranje” jakby… zwijali manatki.

Efekt aureoli

Oczywiście grupa A nie stanowiła dla Holendrów wielkiej przeszkody, być może więc mieli w planie przejść ją jak najmniejszym nakładem sił. Jeśli tak – udało się. Wczoraj bowiem piłkarze Louisa van Gaala byli bardzo ślamazarni. W statystycznym rozrachunku mieli rzecz jasna przewagę, ale wynikało to bardziej ze słabości Kataru niż ich prezentowanej siły. Dwie akcje wystarczyły, aby zdobyć komplet punktów, a w obu tych przypadkach obrona gospodarzy pogubiła się.

Najpierw, po jednej z niewielu wymian szybkich podań między piłkarzami holenderskimi, pośrodku katarskiej defensywy powstała wyrwa, w którą wbiegł Cody Gakpo, precyzyjnym uderzeniem umieszczając piłkę w siatce. Jeśli któryś piłkarz na tych mistrzostwach ma podbić swoją wartość, to właśnie 23-latek, który w trzecim kolejnym meczu zdobył bramkę. PSV Eindhoven zapewne już zaciera ręce, bo nie od dziś wiadomo, że gracze wyróżniający się na mundialach często są potem sprzedawani za większe pieniądze niż są naprawdę warci – właśnie przez błysk na kilkudniowym turnieju. W psychologii podobne zjawiska można określać efektem aureoli.

Drugi gol to z kolei klasyczne złamanie linii, która w przypadku katarskiej obrony… ustawiła się po skosie. Strzał z bliska Memphisa Depaya został jeszcze przez bramkarza obroniony, ale Frenkie de Jong uprzedził defensorów i z bliska wpakował futbolówkę do bramki. Wczoraj to w zupełności wystarczyło, choć do nagradzania gry Holendrów oklaskami wiele brakowało.

Najgorszy gospodarz

Katar z kolei pożegnał się z mistrzostwami mając na koncie 0 punktów, 1 gola strzelonego i aż 7 straconych. To absolutnie najgorszy występ gospodarza mundialu w historii. Pod względem sportowym nie ma co się przesadnie tej drużyny czepiać, bo… niewiele więcej po niej przecież oczekiwano, choć rzecz jasna zapowiedzi były szumne.

Z Holandią Katar nie wypracował sobie ani jednej dogodnej sytuacji, choć jakieś uderzenia zanotował. Parę razy zdarzyło mu się wymienić kilka ciekawych podań czy skorzystać z pomyłek „Oranje” – głównie w bocznych sektorach ich formacji defensywnej lub przy nie najlepszym momentami ustawieniu środkowych pomocników. Koniec końców jednak faworyt nie musiał czuć się zagrożony i ani na moment nie poddał w wątpliwość tego, kto jest na boisku lepszy.


Holandia – Katar 2:0 (1:0)

1:0 – Gakpo, 26 min, 2:0 – F. De Jong, 49 min

HOLANDIA: Noppert – Timber, van Dijk, Ake – Dumfries, de Roon (83. Koopmeiners), F. de Jong (86. Taylor), Blind – Klaassen (66. Berghuis) – Gakpo (83. Weghorst), Depay (66. Janssen). Trener Louis VAN GAAL

KATAR: Barsham – Mohammed (85. Kheder), Miguel, Khoukhi, A. Hassan, Ahmed – Al Haydos (64. Asadalla), Madibo (64. Boudiaf), Hatem (85. Alaaeldin) – Ali (64. Muntari), Afif. Trener Felix SANCHEZ

Sędziował Bakary Papa Gassama (Gambia). Żółta kartka: Ake

Piłkarz meczu – Cody GAKPO


Na zdjęciu: Holandia rzadko podkręcała wczoraj tempo, ale… to i tak wystarczyło.

Fot. PressFocus