Byli bladym tłem

Piłkarze Miedzi Legnica zagrali bardzo słabo przeciwko Stali Mielec i trener Wojciech Łobodziński nie udzielił im rozgrzeszenia.


W piątek (30 września) oficjalna strona internetowa klubu z Legnicy triumfalnie obwieściła, że „poprawia się sytuacja kadrowa Miedzi. Rehabilitację wciąż przechodzi Damian Tront, ale po czerwonej kartce wraca Santiago Naveda. Ponadto do dyspozycji sztabu jest także Hamza Bahaid”.

To była klasyczna zasłona dymna przed pojedynkiem ze Stalą Mielec, ale czemu ona miała służyć? W żadnej drużynie same nazwiska nie grają, tylko żywi ludzie. Faktem jest, że kontuzje wyeliminowały z uczestnictwa w tym ważnym spotkaniu najlepszego snajpera „Miedzianki”, Chilijczyka Angelo Jose Henriqueza Iturrę, a także Holendra Luciano Narsingha oraz Kamila Zapolnika.

Teraz możemy tylko zgadywać, czy z tymi zawodnikami w składzie beniaminek ekstraklasy byłby w stanie stawić czoła przeciwnikowi. Fakty są jednak brutalne dla drużyny znad Kaczawy, podopieczni Wojciecha Łobodzińskiego byli tylko bladym tłem dla mielczan, więc poszukiwanie jakiegokolwiek alibi – wiarygodnego, czy naciąganego – jest bezcelowe.

W tym momencie warto zauważyć, że Miedź w ostatnich 13 meczach w ekstraklasie (wliczając w to sezon 2018/2019) zawsze traciła bramkę! Po raz ostatni golkiper drużyny z Legnicy (był nim wówczas Rosjanin Sosłan Dżanajew) zachował czyste konto 4 maja 2019 roku w wyjazdowym meczu z Koroną Kielce (0:0).

Trener zielono-niebiesko-czerwonych Wojciech Łobodziński nie ukrywał rozczarowania postawą swoich piłkarzy. – Stal była lepsza, bardziej wyrachowana i konkretna w decydujących momentach – zaznaczył na wstępie.

– My byliśmy zbyt naiwni, to znaczy naiwnie podeszliśmy do tego meczu w sensie grania. Oczywiście mieliśmy swoje problemy, bo tej kołderki z powodu kontuzji nam nie starczyło, zwłaszcza w drugiej połowie. Była za krótka, bo mieliśmy urazy Angelo Henriqueza, Luciano i „Zapola”. I musieliśmy się ratować reakcjami w drugiej połowie. Zabrakło nam jakości w ofensywie i to było widać. Wiem, że frustracja jest teraz duża i mogą pojawić się negatywne opinie, ale jeżeli wszyscy będą zdrowi i będę miał wybór, jaki do tej pory miałem, na pewno będziemy grali lepiej. To był zdecydowanie najgorszy mecz Miedzi w tym roku, nie tylko w tym sezonie.

Trochę ten kuriozalny błąd przy stracie pierwszej bramki spowodował to, że Stal później bardzo dobrze broniła się i kontratakowała, mieliśmy z tym spore problemy. Pierwszy raz wyszliśmy w tym sezonie w takim składzie i ciężko mieliśmy skonstruować akcje zaczepne. W ostatnich kilku dniach wiedzieliśmy, że Angelo, Luciano i „Zapol” nie zagrają, więc pracowaliśmy na treningach nad nowymi rozwiązaniami, ale tak jak było widać, to nie wystarczyło.

Jaka jest perspektywa, że coś się zmieni w meczu z Rakowem? Angelo po kadrze przyjechał z lekką kontuzją i do końca walczyliśmy, by mógł zagrać przeciwko Stali. Baliśmy się jednak, że jeżeli wyjdzie na boisko, to stracimy go na dłużej, a jest to zbyt ważny piłkarz dla nas – w perspektywie całego sezonu. Luciano może zdążyć do meczu w Częstochowie, ale to będzie sytuacja „na styk”.

Natomiast w przypadku Kamila Zapolnika tak naprawdę jest problem z diagnozą, więc czekamy. Czy miewam bezsenne noce? Ogólnie średnio śpię, tak było w pierwszej lidze i tak jest teraz. Mamy dużo na głowie, myślimy, kombinujemy. Kocham to co robię i na pewno się nie poddam, bo to nie leży w mojej naturze.

Czy gęstniejąca wokół zespołu atmosfera nie przytłoczy piłkarzy i czy uda się nam do końca rundy jesiennej odrobić straty? Jako piłkarz w swojej karierze przeżywałem mnóstwo takich sytuacji. Oczywiście teraz perspektywa się zmienia, więc na pewno trzeba inaczej do tego podejść. Ale miałem też sytuacje, w których naprawdę odbijałem się od dna piłkarskiego, więc nie uważam, że jest to moment, w którym się poddamy.

Teraz przez kilka dni musimy ochłonąć, żeby wrócić do gry. Po meczu z Legią Warszawa myślałem, że to jest ten moment, w którym odbijemy się. Urazy urazami, ale ze Stalą zagraliśmy po prostu bardzo źle i tutaj nie ma większego wytłumaczenia. Czy mamy obawy przed najbliższą potyczką z Rakowem Częstochowa?

Wbrew pozorom z takimi drużynami gra się nam lepiej. Wiem, że mówienie po takim meczu w naszym wykonaniu że jedziemy do Częstochowy wygrać, jest głupie. Ale nie takie rzeczy futbol widział, więc jeżeli będziemy mieli wszystkich do dyspozycji, to w Częstochowie możemy powalczyć, tak jak zrobiliśmy to w meczu z Legią Warszawa.


Na zdjęciu: W niedzielę piłkarze Stali Mielec byli poza zasięgiem swoich konkurentów z Legnicy

Fot. miedzlegnica.eu/B. Hamanowicz