Było słabo, ale młodzieżowcy Górnika dają nadzieję

Zwycięska ostatnio „Biała gwiazda” została u siebie zatrzymana przez zabrzan.


Mecze Wisły z Górnikiem nie raz rozgrzewały kibiców nie tylko jednego czy drugiego zespołu, ale też innych. W piątek wieczorem tak jednak nie było, a dobrego futbolu było jak na przysłowiowe lekarstwo…

Wisła rozczarowała

Choć „górnicy” zaczęli ofensywnie, z dwójką nominalnych napastników i grającym za nimi Jesusem Jimenezem, to jednak wielu okazji pod bramką rywala sobie nie stworzyli. Na pewno duża w tym zasługa pewnie grającego w tyłach defensywy „Białej gwiazdy” Michala Frydrycha, który był zaporą nie do przebycia dla przeciwników.

Do przerwy szansę miał Jimenz, w drugiej części Alex Sobczyk i… to wszystko. Trudno jednak wymagać było cudów od przegrywających ostatnio w lidze zabrzan. Oczekiwania były przede wszystkim po stronie drużyny prowadzonej przez Petera Hyballę, która ostatnio przecież zwyciężała i zdobywała sporo goli. W piątek przy Reymonta, także ze względu na nieźle dysponowanego rywala, zagrała najgorszy mecz w tym roku.

– Remis uważam za sprawiedliwy, ale też ten mecz nie wyglądał dobrze. Był pełen walki i choć dobrze wyglądaliśmy pod względem fizycznym, to problemy stwarzała nam gra przy posiadaniu piłki. Nie budowaliśmy w odpowiedni sposób akcji. W drugiej połowie zmieniliśmy nieco system, próbowaliśmy budować ataki pozycyjne z trzema obrońcami z tyłu. Fizycznie byliśmy nieco lepsi, szczególnie w końcówce i mieliśmy przez to więcej okazji, ale ich nie wykorzystaliśmy.


Czytaj jeszcze: W Krakowie bez bramek i emocji

Był to ogólnie słaby mecz, choć nie można nam odmówić zaangażowania. Wisła walczy o utrzymanie. Nie ma się co łudzić, że na koniec sezonu zajmiemy trzecie czy czwarte miejsce. Trzeba zbierać punkt za punktem i iść do przodu – komentował po bezbramkowym remisie Hyballa.

Dodajmy, ze w piątkowym meczu, co w ekstraklasie rzadko się zdarza, Wisła przebiegła więcej kilometrów, niż słynący z długich przebiegów „górnicy”. Krakowianie przebiegli prawie 118 km, zabrzanie o jeden mniej.

Wyróżnieni młodzieżowcy

Jak na zdobycz pod Wawelem zareagował Marcin Brosz? – To było interesujące spotkanie, trzymające w napięciu. Zarówno my, jak i zespół z Krakowa nastawiliśmy się na zdobycie trzech punktów. Przed meczem podkreślaliśmy, że zależy nam, aby było to dobre widowisko, dużo sytuacji, intensywność. Staraliśmy się to robić. Niektóre sytuacje mogliśmy inaczej rozwiązywać, ale też trzeba powiedzieć, że w wielu sytuacjach zachowaliśmy się tak, jak przygotowaliśmy się do tego spotkania. Szkoda, że nie zmieniliśmy ich na bramkę.

Warto podkreślić grę i Olka Paluszka i Krzysia Kubicy, bo są to chłopcy, którzy wchodzą do zespołu, a widać, że wcześniejsze mecze dodały im pewności siebie i zagrali na pewno jedno z lepszych spotkań. Przyjście „Richiego” Boakye zmieniło oblicze naszej ofensywy. Jest większa rywalizacja, inaczej rozgrywamy niektóre sytuacje i to cieszy – mówił szkoleniowiec górniczej jedenastki.


Na zdjęciu: W końcówce meczu w Krakowie doszło do szarpaniny Felicio Brown Forbesa (w środku) z Erikiem Janżą.

Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus