Cały Wrocław odetchnął

 

Drużyną, która przerwała wrocławską passę 8 spotkań bez zwycięstwa, okazała się Arka Gdynia, jeden z najgorszych obecnie zespołów ekstraklasy. Tylko Korona Kielce wygrywa tak rzadko jak gdynianie i nie można się temu dziwić, jeśli pamięta się, co w meczu ze Śląskiem wyprawiali obrońcy znad morza. WKS wygrał skromnie, 2:1, ale jego wyższość nie podlegała większej dyskusji, co uwydatniły także statystyki, według których piłkarze trenera Vitezslava Laviczki oddali 17 strzałów, przy ledwie 4 uderzeniach przeciwników.

Po Cracovii się zaczęło

Komplet punktów może na Dolnym Śląsku cieszyć, może także powodować sporą ulgę, ponieważ wcześniejszą wygraną mistrzowie Polski z 2012 roku odnieśli dopiero 17 sierpnia!

W piątej kolejce do Wrocławia przybyła Cracovia, która po trafieniu Mateusza Cholewiaka z 87 minuty (na marginesie – został ostatnio ojcem małego Franciszka) przegrała 1:2. WKS bardzo skutecznie wtedy punktował, miał 13 na 15 możliwych „oczek”, lecz wszyscy zwracali uwagę na fakt, że zespół Laviczki gra bardzo minimalistycznie. Każdy, kto oglądał wrocławian, wie, że tam celem numer jeden było niestracenie bramki, a to, co działo się w ofensywie, było już swoistym „dodatkiem”.

Dopóki wszystko „żarło” jak należy, nikt z tym kłopotu nie miał. Jednak po Cracovii przyszedł regres i brak szczęścia w ofensywie, która od początku kulała. Śląsk zremisował cztery kolejne mecze, a następnie na przestrzeni czterech dni odniósł dwie pierwsze porażki sezonu – w pamiętnym spotkaniu Pucharu Polski z Widzewem Łódź i z ligowym outsiderem z Kielc. Tabela ekstraklasy jest jednak na tyle spłaszczona, że mimo tego Śląsk ciągle utrzymywał się w czołówce – nawet po kolejnym remisie z Jagiellonią i porażką w ostatnich minutach z Rakowem Częstochowa.

Liczby mówią jasno

O tym, co widać gołym okiem po wrocławianach, mówią także same liczby. Jeszcze we wrześniu Śląsk był drugim najgorszym zespołem ekstraklasy w kwestii stworzonych sytuacji, ale za to najskuteczniejszym, jeśli chodziło o ich wykorzystanie. Z czasem wrocławianie przestali być tacy efektywni, ale minimalizm w ich szeregach pozostał.

Obecnie, jeśli chodzi o kwestie stworzonych dogodnych sytuacji (do których nie są zaliczane np. uderzenia z dystansu), według rozumienia Ekstrastats, Śląsk takich okazji wykreował sobie 19, co jest czwartym najgorszym wynikiem ligi. Trzeba jednak spojrzeć na drugą (defensywną) stronę medalu, ponieważ wrocławianie pozwolili rywalom na stworzenie sobie… zaledwie 18 dogodnych szans i tylko Legia z Lechią są pod tym względem lepsze.

WKS oddaje średnio ponad 12 strzałów na mecz, co daje 11. wynik w lidze. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę, ile z tych uderzeń jest celnych, Śląsk będzie miał 39,61%, co daje już drugi najlepszy wynik w ekstraklasie (po liderze z Płocka). Niespecjalnie jednak przekłada się to na zamienianie ich na gole, bo pod tym względem wrocławianie – wg Ekstrastats – są w środku zestawienia.

Defensywne nastawienie Dolnoślązaków jest widoczne także po średnim czasie posiadania przez nich piłki, który wynosi 47% i jest trzecim najmniejszym w całej ekstraklasie – rzadziej przy futbolówce są tylko Górnik i Piast. Wrocławianie są także jednym z najczęściej faulujących zespołów i ledwie cztery ekipy faulują częściej. Mocni z tyłu, przeciętni z przodu – dokąd ich to doprowadzi?

 

Na zdjęciu: Mocne słowa musiały padać w zespole Śląska, ponieważ atmosfera bez wygranych zaczynała robić się nerwowa.