Carlo, czyli pełen spokój

Dla Carlo Ancelottiego, szkoleniowca obecnie Realu Madryt, a w przeszłości opiekuna Chelsea, rywalizacja z londyńskim zespołem w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, to szczególne wydarzenie.


Włoski trener nawet nie stara się tego ukrywać, choć z reguły jest człowiekiem bardzo powściągliwym. Zupełnie inny temat stanowi jednak wydarzenie, do którego doszło po ostatnim spotkaniu Realu w lidze hiszpańskiej. Przypomnijmy, że „Królewscy” mierzyli się z Villarrealem i przegrali 2:3. Nie jest to jednak najważniejsze. Po meczu na klubowym parkingu doszło do nieprzyjemnego wydarzenia. Otóż Fede Valverde, pomocnik zespołu ze stolicy Hiszpanii, poczekał na gracza Villarrealu, Alexa Baenę. I uderzył go w twarz. Podobno za to, że zawodnik „Żółtej łodzi podwodnej” podczas spotkania obraził rodzinę Urugwajczyka.

Głos w sprawie zabrał następnie sam Ancelotti. Który – tym razem w swoim stylu – zachował dystans do całej sytuacji. – Widzę, że jest z nim dobrze (z Valverde – dop. red.). Widzę, że jest zmotywowany. Dobrze trenował. Darzymy go dużą sympatią. Świetnie go znamy, ma wyjątkowe cechy ludzkie. A to, co się stało… Trudno o tym rozmawiać. Nie chcę rozmawiać na ten temat – to była wypowiedź już typowa dla włoskiego szkoleniowca. W przeszłości Carlo Ancelotti był znakomitym piłkarzem. Grał w środku pola, na bardzo wysokim poziomie. Gdyby był słabym zawodnikiem, to nigdy nie występowałby w barwach takich klubów, jak m.in. AS Roma i AC Milan. W złotych czasach klubowej piłki w Italii.

Ancelotti zawsze w swoich ocenach, na tematy rozmaite, jest wyważony. Dlatego może być lekkim zaskoczeniem, że oficjalnie zadeklarował wczoraj, że Valverde wystąpi w dzisiejszym spotkaniu. – Zagra. Nie wiem, czy od początku, ale zagra . Może inaczej. Zagra od początku – uśmiechnął się Włoch do dziennikarzy, czym rozładował napięcie i dzięki temu dał wyraźne poparcie swojemu piłkarzowi. Tak naprawdę nie wiemy, co wydarzyło się na parkingu pod stadionem Realu. Wszystko wskazuje na to, że zachowanie Valverde było naganne i haniebne, ale Carlo Ancelotti nie pozostawił wątpliwości.

Na Estadio Santiago Bernabeu przyjeżdża, w roli trenera tymczasowego Chelsea, Frank Lampard. Legenda londyńskiego klubu, który prowadził ten zespół jako szkoleniowiec na stałe w latach 2019-21. Wcześniej, przypomnijmy, występował na Stamford Bridge, m.in. pod wodzą Ancelottiego. Łącznie wystąpił w barwach „The Blues” niemal 650 razy.

– Wiemy, że nie jesteśmy w miejscu, w którym chcielibyśmy być i zawsze jest ku temu jakiś powód. Byłem tego świadomy i nie spodziewałem się, że wszystko rozwiążemy w jeden dzień. Myślę, że musimy mieć więcej agresji w swojej grze, więcej szybkości, brać udział w pojedynkach które idą po twojej myśli, a nie przeciwnika – to pierwsze słowa, jakie wypowiedział po objęciu nowej funkcji Frank Lampard. – Naprawdę doceniam powrót i uwielbiam być w Cobham (ośrodku treningowym Chelsea – dop. red.) i reprezentować klub. Liczy się jednak dla mnie strona praktyczna, czyli trening z zawodnikami. Z niektórymi nie rozmawiałem jeszcze zbyt wiele ze względu na ograniczenie czasowe. Cieszę, że wróciłem, ale jestem rozczarowany tym, że nie mogłem zapewnić fanom zwycięstwa w pierwszym meczu – dodał ten, który jest legendą „Niebieskich”. A teraz podejmie się karkołomnego wręcz zadania, by uratować dla swojego ukochanego klubu sezon.

Ćwierćfinał Ligi Mistrzów

Środa, 12 kwietnia, godz. 21.00

Real Madryt – Chelsea

Sędzia – Francois Letexier (Francja).


Fot. Xinhua / Sipa / PressFocus