Celeban, czyli niezastąpiony Piotr

Kiedy w ekstraklasie grało 30 drużyn, wyliczaliśmy na naszych łamach nazwiska członków „Klubu 2700”. Kiedy było ich 34, powstał „Klub 3060”. Od czasu, gdy w twórczym zapale zastępowania „lepszym” tego, co funkcjonowało dobrze przez blisko 9 dekad, „Ekstraklasa” SA wymyśliła 37 spotkań w sezonie, trzeba już mówić o „Klubie 3330”. Generalnie zaś chodzi o tych zawodników, którzy w danym sezonie rozegrali „od deski do deski” wszystkie spotkania ligowe.

Setny mecz ligowy z rzędu

W minionych rozgrywkach należeli do nich Pavels Szteinbors i Piotr Celeban. Ten ostatni – którego w piątkowy wieczór zobaczą kibice na Arenie Zabrze – pod tym względem jest postacią wyjątkową. W sezonie 2016/17 był jedynym (!) ligowcem, który też zaliczył 3330 minut na murawie.

Generalnie zaś od chwili powrotu do Śląska po rumuńskich wojażach ma na koncie cztery sezony, w których w tym pierwszym (2014/15) opuścił 64 minuty (w I kolejce wszedł na murawę jako zmiennik, w 65 minucie), zaś w drugim – jedno spotkanie z powodu przymusowej pauzy kartkowej. Po niej – dokładnie 8 marca 2016 – rozpoczął nieprzerwaną serię meczów ligowych, która w miniony weekend szczęśliwie dobrnęła do granicy setki. Występ przeciwko Wiśle Płock – fakt, nieszczęśliwy, bo zakończony solidnym laniem 0:3 – był setnym meczem ligowym Piotra Celebana z rzędu!

Klimat Wrocławia mu służy

Słowo „niezastąpiony” pasuje więc do Celebana jak ulał – i to nie tylko w kontekście ostatnich dwóch (i aktualnie trwającego) sezonu. Kilka lat wstecz dwukrotnie – w sezonach 2008/09 i 2010/11 – zostawał też członkiem wspominanego „Klubu 2700”, po rozegraniu wszystkich 30 gier ligowych w danych rozgrywkach. Co ciekawe: choć ze Szczecina pochodzi i w Pogoni nie tylko debiutował, ale i do niej wracał, ta sztuka nie udała mu się ani razu.

Również w Koronie, w sezonie 2007/08, bardzo trudno było mu przekonać do siebie trenera Jacka Zielińskiego (II). Tymczasem klimat wrocławski służy mu wyjątkowo, bo gdyby nie pojedyncze absencje kartkowe (2015/16, a wcześniej 2011/12), tych pełnych sezonów miałby na koncie już dużo więcej niż cztery.

Swoją drogą ciekawe to, że – będąc obrońcą – udaje mu się unikać nadmiaru sędziowskich ostrzeżeń. No i że upływające latka (33) raczej wzmacniają fizycznie i zdrowotnie tego zawodnika. Kontuzji unika być może dlatego, że flirt ze sportem zaczynał od… judo – a w tej dyscyplinie, jak w żadnej innej, ważna jest umiejętność padania na tatami bez zrobienia sobie krzywdy. Po drugie: „Od jakiegoś czasu uprawiam jogę dynamiczną. (…) Jest to ważny dodatek, który pomaga mi w uodpornianiu się na kontuzje” – mówił w niedawnym wywiadzie dla „Piłki Nożnej”.

 

Na zdjęciu: Piotr Celeban – jest się czym chwalić!

 

Pogoń za „pogoniarzem”

100 kolejnych gier ligowych to oczywiście rzecz godna podkreślenia. Warto jednak pamiętać, że dawno – jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym – reprezentacyjny golkiper, Spirydion Albański, rekord w tej dziedzinie wyśrubował na poziom niewyobrażalny. Od roku 1930, kiedy seria się rozpoczynała, aż do 1939, kiedy została przerwana wybuchem II wojny światowej, zaliczył 174 występy z rzędu między słupkami bramki Pogoni Lwów!