Celem jest Turyn

Rozmowa z Jakubem Popiwczakiem, libero Jastrzębskiego Węgla.


Łatwo, lekko i przyjemnie Jastrzębski Węgiel, drugi raz z rzędu, a czwarty raz w historii, awansował do najlepszej czwórki Ligi Mistrzów. Jakie to uczucie?
Jakub POPIWCZAK: – Na pewno trochę inne niż przed rokiem, kiedy to rywalizowaliśmy z Cucine Lube Civitanova i wygrana w czwartym secie meczu rewanżowego dała nam awans. Atmosfera, cała otoczka była zupełnie inna. Innej klasy był też zespół po drugiej stronie siatki. Rywalizacja z Friedrichshafen nie wzbudził takich emocji, ale trzeba się cieszyć. Graliśmy z przeciwnikiem z nieco niższej półki, ale sami sobie na to zapracowaliśmy, prezentując się bardzo dobrze w fazie grupowej. Dlatego wyszliśmy na oba mecze i zrobiliśmy to, co mieliśmy zrobić. Mieliśmy pełną kontrolę na przestrzeni całego dwumeczu.
Na początku drugiej partii środowego meczu rywal wam jednak trochę uciekł.

Jakub POPIWCZAK: – Mówiąc pół żartem, pół serio, to zawsze się można czegoś dopatrzyć. Takie momenty też są czasami potrzebne. Kiedy się przegrywa 3-4 punktami, to z tyłu głowy zapala się lampa ostrzegawcza. Trzeba wrócić do gry, odrobić straty. Każdy taki powrót do seta na pewno buduje zespół. Cementuje mentalnie nas wszystkich. A zatem ten krótki moment, kiedy rywal prowadził, też się na coś przydał.

Kiedy od początku trzeciego seta na parkiet wyszła druga szóstka, to wy – gracze podstawowi – pomyśleliście, że ten mecz może potrwać nieco dłużej?
Jakub POPIWCZAK: – O to samo, w trakcie meczu, zapytał mnie Moustapha M’Baye. Powiedziałem, że nie obawiam się. Spojrzałem na chłopaków na parkiecie i uznałem, że nie ma tam słabego punktu. Każdy wiedział, co ma grać i wykonał swoją robotę. Czasami na treningach, jako ta pierwsza szóstka, się o tym przekonujemy, bo w różnych gierkach zdarza się nam z nimi przegrywać.

Z ostatnich 18 meczów w Lidze Mistrzów, licząc poprzedni sezon, Jastrzębski Węgiel wygrał 16. To robi wrażenie.
Jakub POPIWCZAK: – Zgadza się. Trzeba się z tego cieszyć, bo Champions League, to rozgrywki, które dostarczają dodatkowego splendoru. Są dodatkowe emocje dla nas i dla kibiców. Fajnie jest być kolejny raz w czwórce. To ogromny sukces klubu. Nie będziemy jednak ukrywać, że apatyty są rozbudzone, by sięgnąć po coś więcej w tym sezonie.

Interesuje was, w pierwszej kolejności, finał, a następnie wygrana w LM?
Jakub POPIWCZAK: – Rok temu byliśmy w półfinale. Wtedy ZAKSA wybiła nam marzenia o decydującym starciu z głowy. Mam nadzieję, że teraz będzie inaczej. Że podejdziemy do następnych meczów niesamowicie zmotywowani. Dla każdego z nas, to ogromna szansa na życiowy sukces.

W półfinale zmierzycie się z Halkbankiem Ankara. To mała niespodzianka, bo zespół ten wyeliminował Cucine Lube.
Jakub POPIWCZAK: – Oglądałem pierwszy mecz między tymi zespołami i stwierdzam, że to drużyny o bardzo zbliżonym potencjale. Pewnie bardziej atrakcyjną, pod względem marketingowym, byłaby rywalizacja z Lube, ale również w tureckim zespole nie brakuje wielkich nazwisk i na pewno będzie ciężko.

Półfinał sprzed roku wydarzył się w nieszczęśliwym momencie, bo kilku ważnych zawodników wypadło z gry ze względu na kontuzje. Teraz pozostaje wierzyć, że personalnie będzie w porządku, bo rywal na pewno jest w zasięgu.
Jakub POPIWCZAK: – Tak, mieliśmy przed rokiem kilka chorób w zespole, ale rywal był wtedy – po prostu – od nas dużo lepszy. Takie porażki uczą, budują i dają doświadczenie. Liczę na to, że to, co zebraliśmy, zaprocentuje. Tym, że e pierwszej kolejności uda się zdobyć bilety na finał do Turynu.

Zanim powalczycie o finał LM przed Wami mecze w Plus Lidze. Czy waszym celem jest walka o pierwsze miejsce po sezonie zasadniczym?
Jakub POPIWCZAK: – Celem na najbliższe spotkania jest przede wszystkim budowa naszej dobrej gry. Tak naprawdę te mecz nie będą miały już większego znaczenia w perspektywie tego, co dziać się będzie w play offie. Czy zajmiemy pierwsze, czy też czwarte miejsce, i tak trzeba będzie w ćwierćfinale wyjść i zagrać najlepszą siatkówkę. Plus Liga jest mocna i wyrównana. I jeżeli chcesz osiągnąć sukces, to musisz wygrywać z najlepszymi. W czołowej szóstce naszej ligi każdy może wygrać z każdym i nie ma się co ustawiać na konkretnego przeciwnika. Trzeba skupiać się na sobie i przygotować najlepszą grę na najważniejszy moment sezonu.
Rozmawiał Jakub Kubielas



Na zdjęciu: Libero Jastrzębskiego Węgla, Jakub Popiwczak (z lewej), nie pozostawia wątpliwości, że celem jego zespołu jest finał LM.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus