Cenne punkty z problemami

Włodzimierz Sowiński, Jakub Kubielas, Michał Micor

Katowiczanie drugi raz z rzędu zdobyli komplet punktów, rewanżując się tym razem za trzy ostatnie porażki Chemikowi Bydgoszcz. Wciąż mogą zatem zrealizować cel, czyli awansować do play offu.

Wyczucie trenera

Gospodarze mieli pewne obawy. Nie dość, że drużyna ta wybitnie im nie leży, to poza składem znalazł się argentyński przyjmujący Gonzalo Quiroga, który skręcił staw skokowy. Inauguracyjny set zdawał się potwierdzać niepokój katowiczan. Od początku rozgorzała walka punkt za punkt. Gdy tylko miejscowi zyskiwali kilka punktów przewagi, goście niemal natychmiast niwelowali stratę. O przegranej GKS-u zadecydowały dwa błędy. Najpierw Rafał Sobański zepsuł zagrywkę, a za chwilę Emanuel Kohut posłał piłkę w siatkę.

W drugim secie – przy stanie 4:5 – trener Piotr Gruszka dokonał zmiany na pozycji atakującego. Bartosza Krzyśka zastąpił Karol Butryn. Roszada okazała się trafna, bo Butryn nie tylko był skuteczny w ataku, ale również straszył zagrywką. Gospodarze prowadzili 17:14, a następnie w polu zagrywki rozszalał się Sobański i przy jego współudziale GKS objął prowadzenie 22:14. Taką przewagę trudno było roztrwonić, choć na chwilę w szeregi gospodarzy wkradła się dekoncentracja. Trener Gruszka poprosił o przerwę, uspokoił skołatane nerwy swoich podopiecznych i końcowe punkty były dziełem Kohuta, Butryna oraz potrójnego bloku.

Kolejna odsłona była pod kontrolą gospodarzy, ale goście wcale nie zamierzali rezygnować. Katowiczanie cały czas musieli się więc mieć na baczności. Ostatnie piłki tej odsłony padły łupem Butryna oraz jego kolegów. Wygranie trzeciego seta jeszcze bardziej zmobilizowało miejscowych. Zdominowali rywali. Na twarzach bydgoskich siatkarzy malowało się zwątpienie.

GieKSa jest na fali wznoszącej, ale znów czeka ją przerwa, bowiem z terminarza wypadł mecz ze Stocznią Szczecin.

Krok od niespodzianki

Derby Zagłębia Dąbrowskiego tym razem miały zdecydowanego faworyta. Aluron Virtu Warta Zawiercie gra o play off, z kolei MKS Będzin dołuje, a ostatnio jeszcze stracił swojego najlepszego zawodnika, Lincolna Williamsa, który postanowił kontynuować karierę w Rosji.

Gospodarze stanęli na wysokości zadania. Wygrali, ale niewiele brakowało, by skazywani na pożarcie będzinianie urwali im punkt. Gracze MKS-u grali bardzo ambitnie. Nie deprymowali się, gdy nie udało im się przyjąć zagrywki, czy zostali blokowani. Nie załamali się też po przegraniu dwóch pierwszych setów. W kolejnym zaskoczyli bowiem miejscowych. Świetnie poczynali sobie Jake Langlois, Artur Ratajczak oraz Rafał Faryna, który po odejściu Williamsa został pierwszym bombardierem MKS-u. I radzi sobie przyzwoicie. Mocno dał się we znaki zawiercianom, raz za razem popisując się potężnymi uderzeniami. Był zdecydowanie skuteczniejszy od swojego rywala po drugiej stronie siatki, Grzegorza Boćka. Przy sporym udziale Faryny przyjezdni wygrali trzecią partię, a w czwartej mieli piłkę setową (25:24). Ostatnie piłki należały jednak do gospodarzy. W roli głównej wystąpił Bartosz Gawryszewski. Najpierw popisał się blokiem, a następnie udanie zaatakował.

Sędziowskie pomyłki

Czegoś takiego dawno nie oglądano. Mowa o postawie sędziów, którzy wczoraj pracowali w jastrzębskiej hali. Popełnili tyle błędów, że można by nimi obdzielić kilka innych meczów. Najciekawsze „sędziowskie kwiatki”? Błąd przełożenia odgwizdany Pawłowi Woickiemu, który po wszystkim wpadł w szał i miał rację, bo rąk nie przełożył. Irracjonalny był też rzekomy błąd dotknięcia siatki, która nawet nie drgnęła, po niewidzialnym kontakcie z… koszulką Grzegorza Kosoka. Hitem była jednak sytuacja z czwartego seta, kiedy trener Roberto Santilli poprosił o challenge, aby sprawdzić cztery odbicia po stronie olsztyńskiej. Arbitrzy najpierw sprawdzili jednak dotknięcie siatki… Dawida Konarskiego. Wyszło zatem na to, że trener jastrzębian sprawdzał błąd swojego zawodnika! Po chwili, w tej samej akcji, sędziowie weryfikowali… przekroczenie linii trzeciego metra.

Oprócz scen z udziałem rozjemców spotkanie w Jastrzębiu-Zdroju było niezwykle emocjonujące i zacięte. W pierwszym secie gospodarze nie wykorzystali czterech piłek setowych i partię przegrali do 31. Dwie kolejne odsłony padły łupem „pomarańczowych”. Wydawało się, że miejscowi mają też czwartego seta pod pełną kontrolą. Tymczasem w ważnym momencie popełnili kilka prostych błędów, a gracze Indykpolu świetnie spisywali się w obronie. Do tego dołożyli zagrywkę i udało im się doprowadzić do tie-breaka.

Co było dalej? Jastrzębski Węgiel sprawiał wrażenie zespołu, który opadł z sił, a goście uwierzyli, że mogą sprawić niespodziankę. Bardzo dobrze w decydującym secie, jak i w całym meczu, prezentował się Marcel Lux, który w ważnym momencie zaserwował asa.

Powrót na zwycięską ścieżkę

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle potwierdziła w Lubinie, że porażka poprzedniej kolejce z Asseco Resovią, była tylko wypadkiem przy pracy. Z Cuprum wygrała pewnie, od pierwszej piłki kontrolując wydarzenia na parkiecie. Trochę emocji było jedynie w trzecim secie. Kędzierzynianie nie potrafili utrzymać koncentracji. Co „odskakiwali” od rywali, to tracili przewagę. Gdy jednak doszło do decydującej fazy, ciężar gry wziął na siebie Rafał Szymura i zakończył mecz.

GKS Katowice – Chemik Bydgoszcz 3:1 (22:25, 25:18, 25:20, 25:13)

KATOWICE: Komenda (6), Rousseaux (14), Krulicki (8), Krzysiek (4), Sobański (13), Kohut (13), Mariański (libero) oraz Butryn (16). Trener Piotr GRUSZKA.

BYDGOSZCZ: Vinhedo, Lipiński (14), Szalacha (4), Filipiak (16), Kovacević (6), Morozow (5), Kowalski (libero) oraz Gryc (3), Lesiuk (1), Karakuła, Siwicki. Trener Jakub BEDNARUK.

[Sędziowali] Magdalena Niewiarowska (Ludwinowo Zegrzyńskie) i Piotr Skowroński (Gdańsk). Widzów 450.

Przebieg meczu

I: 10:7, 15:14, 20:18, 22:25.

II: 10:8, 15:12, 20:14, 25:18.

III: 10:7, 15:13, 20:18, 25:20.

IV: 10:6, 15:8, 20:11, 25:13.

Bohater – Rafał SOBAŃSKI.

Aluron Virtu Warta Zawiercie – MKS Będzin 3:1 (25:22, 25:20, 22:25, 27:25)

ZAWIERCIE: Masny (2), Waliński (10), Gawryszewski (9), Bociek (4), Ferreira (19), Kania (10), Koga (libero) oraz Żuk, Dosanjh, Malinowski (11), Semeniuk (7), Rejno. Trener Mark LEBEDEW.

BĘDZIN: Tichaczek (2), Grzechnik (9), Ratajczak (8), Faryna (20), Buchowski (2), Langlois (18), Potera (libero) oraz Gregorowicz (libero), T. Kowalski, Fornal (8). Trener Emil SIEWIOREK.

Sędziowali Agnieszka Michlic (Bydgoszcz) i Zbigniew Wolski (Gorzów Wlkp.). Widzów 1500.

Przebieg meczu

I: 10:8, 15:14, 20:19, 25:22.

II: 10:7, 15:9, 20:13, 25:20.

III: 7:10, 10:15, 14:20, 22:25.

IV: 10:9, 15:12, 20:17, 24:25, 27:25.

Bohater – Michal MASNY.

Jastrzębski Węgiel – Indykpol AZS Olsztyn 2:3 (31:33, 15:21, 27:25, 22:25, 13:15)

JASTRZĘBIE: Kampa (3), Fromm (21), Kosok (10), Konarski (24), Lyneel (20), Hain (9), Popiwczak (libero) oraz Bucki, Rusek. Trener Roberto SANTILLI.
OLSZTYN: Woicki (2), Lux (21), Zniszczoł (13), Hadrava (19), Andringa (11), Pietraszko (11), Żurek (libero) oraz Kańczok, Kapelus, Gil, Warda. Trener Michał GOGOL.

Sędziowali] Szymon Pindral (Kielce) i Mariusz Gadzina (Strzyżów). Widzów 2200.
Przebieg meczu
I:
7:10, 12:15, 24:25, 30:29, 31:33.
II: 10:8, 15:13, 20:18, 25:21.
III: 9:10, 10:15, 20:19, 25:24, 27:25.
IV: 10:9, 15:11, 20:18, 22:25.
V: 4:5, 7:10, 13:15.

Bohater – Marcel LUX.

Cuprum Lubin – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (18:25, 22:25, 22:25)

LUBIN: Gorzkiewicz (1), Wachnik (9), Smoliński (2), Ziobrowski (14), Smith (5), Marcyniak (4), Gruszczyński (libero) oraz Zawalski, Biegun, Grobelny (7), Patucha, Boruch (2), Toobal (1). Trener Marcelo FRONCKOWIAK.

KĘDZIERZYN-KOŹLE: Toniutti (1), R. Szymura (12), Bieniek (9), Kaczmarek (12), Śliwka (12), Wiśniewski (9), Zatorski (libero) oraz Stępień, Shaw (1). Trener Andrea GARDINI.

Sędziowali Jacek Litwin i Tomasz Flis (obaj Kraków). Widzów 1801.

Przebieg meczu

I: 6:10, 9:15, 14:20, 18:25.

II: 7:10, 12:15, 16:20, 22:25.

III: 6:10, 13:15, 16:20,22:25.

Bohater – Aleksander ŚLIWKA.