Cenny remis!

Kto by się tego spodziewał, gol Damiana Szymańskiego w doliczonym czasie dał nam remis 1:1 w zażartym starciu z Anglikami.


W starciu z Wyspiarzami selekcjoner Paulo Sousa postawił od początku na Pawła Dawidowicza w obronie, Tymoteusza Puchacza na skrzydle oraz skutecznego w meczach z Albanią i San Marino Adama Buksy. Napastnik New England Revolution miał wspierać Roberta Lewandowskiego. Anglicy wybiegli na murawę Narodowego w prawie takim samym zestawieniu jak w finale Euro 2020 z Italią. Jedyną zmiana było posadzenie na ławce Kierana Trippiera i desygnowanie od początku Jacka Grealisha.

Awantura na murawie

Biało-czerwoni zaczęli agresywnie czym zaskoczyli rywala. W 5 minucie mieliśmy nawet dobrą sytuację, kiedy to po dośrodkowaniu Dawidowicza dobrze uderzał Puchacz. Piłka trafiła jednak w nogi Declana Philipsa. Zaraz potem zakotłowało się po rożnym egzekwowanym przez Jakuba Modera i strzale Kamila Glika. Skończyło się na strachu gości. Potem celnie uderzał Moder, ale Jordan Piuckford był na miejscu. Pierwszy fragment gry na duży plus dla naszej narodowej jedenastki. Gra się zazębiała, a piłkarze wiedzieli co mają robić. Kolejnego gola po kilkunastu minutach mógł zdobyć Buksa, ale nie zdążył dostawić nogi do dobrze dośrodkowanej piłki przez Puchacza. Wicemistrzowie Europy nie bardzo mieli pomysł na grę naszego zespołu, choć z prawej strony bardzo groźny był duet Kyle Walker – Raheem Sterling.

Z czasem szybkie tempo forsowane przez Polaków osłabło, nie było też tej agresji co w pierwszych minutach. Na nasze szczęście rywal nie spieszył się z jakimiś frontalnymi atakami. Goście mieli przewagę pozycyjną, dłużej utrzymywali się przy piłce, ale nic z tego nie wynikało, bo nasza obrona – tym razem nad wyraz szczelna – nie dopuszczała do strzałów czy groźnych dośrodkowań. W 29 minucie kapitalna akcja duetu Krychowiak – Lewandowski. Ten pierwszy świetnie zagrywał, ale nasz kapitan miał za mało miejsca, żeby wszystko wykończyć i piłka padła łupem Pickforda. Potem niebezpieczna strata przytrafiła się Glikowi, na szczęście bez konsekwencji. Angielska jedenastka dopiero pod koniec I połowy zaczęła żwawiej atakować, ale groźnie pod naszą bramką robiło się raczej po indywidualnych błędach naszych graczy, niż po akcjach Wyspiarzy. Do przerwy „Synowie Albionu” nie oddali żadnego celnego strzału na bramkę Wojciecha Szczęsnego. Groźne było dośrodkowanie Luka Shawa, ale z nim polski bramkarz sobie poradził.

Z końcem pierwszej części nie skończyły się emocje, bo do gardeł skoczyli sobie zawodnicy obu drużyn! Doszło do przepychanek i wyzwisk z obu stron. Cała draka skończyła się upomnieniami dla Glika i Maguiera, ale prowadzący mecz Daniel Siebert mógł ukarać jeszcze kilku innych zawodników, w tym obrzucających się wyzwiskami Puchacza czy Grealisha.

Gol w doliczonym czasie

Druga część zaczęła się od groźnego rajdu właśnie Grealisha, ale piłka przeszła wzdłuż linii bramkowej. Mogliśmy odetchnąć z ulgą. Potem w polu karnym z naszymi obrońcami „tańczył” Sterling, na szczęście też bez konsekwencji. Ataki przeciwnika stawały się jednak z minuty na minutę groźniejsze. W Budapeszcie tydzień temu ekipa Garetha Soutgate’a wbiła cztery gole naszym bratankom właśnie po przerwie…

Anglicy atakowali, mieli momentami zdecydowaną przewagę, ale nie potrafili nas zaskoczyć. Niepokojące było jednak to, że nie potrafiliśmy wyprowadzić piłki ze swojej połowy. Jedną z niewielu godnych uwagi akcji z naszej strony w tej połowie był rajd Puchacza w 65 minucie. Piłka po jego strzale minęła jednak cel. Kilka minut później celnie uderzał Lewandowski, ale za lekko żeby zaskoczyć angielskiego bramkarza.

Niestety, moment nieuwagi w środku pola i strata piłki sprawiła, że straciliśmy gola… Futbolówkę na około 30 metrze przed naszą bramką przejął Kane i huknął tak, że Szczęsny nie miał nic do powiedzenia. Nasz bramkarz był jeszcze zasłonięty i nie zdążył ze skuteczną interwencją.

W 81 minucie mogło być 1:1! Pickford nabił przy wykopie Świderskiego, piłka zmierzała do siatki, ale Anglik ostatecznie zdołał ją złapać tuż przed linią bramkową. Jeszcze próbowaliśmy walczyć, jeszcze atakowaliśmy nie dając za wygraną. W samej końcówce strzelał jeszcze Lewandowski, ale obok bramki przeciwnika. Kiedy wydawało się, że ponownie przegramy z Anglikami w końcu udało się trafić do ich siatki! Świetnie z lewej strony dośrodkował „Lewy”, a polu karnym rywala najwyżej wyskoczył Damian Szymański i głową skierował piłkę do siatki. 56 tys. widzów wiwatowało. Remisujemy po dobrym meczu i zdobywamy ważny punkt.

Polska – Anglia 1:1 (0:0)

0:1 – Kane, 72 min (bez asysty), 1:1 – Szymański, 90+2. (asysta Lewandowski)

POLSKA: Szczęsny – Dawidowicz, Glik (80. Helik), Bednarek – Jóźwiak (80. Frankowski), Linetty, Krychowiak (68. Szymański), Moder, Puchacz (80. Rybus) – Buksa (63. Świderski), Lewandowski. Trener Paulo SOUSA. Rezerwowi: Skorupski, Drągowski, Piątkowski, Kędziora, Zalewski, Kamiński, Slisz.

ANGLIA: Pickford – Walker, Stones, Maguire, Shaw – Sterling, Phillips, Rice, Mount, Grealish – Kane. Trener Gareth SOUTHGATE. Rezerwowi: Johnstone, Pope, Trippier, Henderson, Coady, Saka, Alexander-Arnold, Lingard, James, Bellingham, Bamford.

Sędziował Daniel Silbert (Niemcy). Asystenci: Rafael Foltyn i Stefan Lupp (obaj Niemcy). Czas gry: 96 min (47+49). Widzów: 56212. Żółte kartki: Glik (45+2. niesportowe zachowanie), Krychowiak (60. faul), Puchacz (78. faul), Linetty (79. faul), Szymański (90+3. niesportowe zachowania) – Philips (7. faul), Maguire (45+2. niesportowe zachowanie).


Na zdjęciu: Kamil Glik (z prawej) w walce o piłkę z Harry Kanem, takich sytuacji na Narodowym nie brakowało.
Fot. Rafał Rusek/Pressfoto.pl