Chałaśkiewicz: Przed kadrą jeszcze sporo pracy

 

Dwa ostatnie mecze reprezentacji to dwie wygrane z dobrym bilansem 5:0, choć rywalom daleko było do najwyższej półki. Czy dla pana były to przekonujące zwycięstwa?
Sławomir CHAŁAŚKIEWICZ: – Na pewno pozostał jakiś niedosyt, bo myślę, że reprezentację stać na znacznie lepsze występy. W tej sytuacji liczył się jednak bardziej wynik niż ładna gra, chociaż kilka ciekawych akcji mogliśmy zobaczyć. Jeśli chcemy osiągnąć dobry wynik na mistrzostwach Europy, to ta kadra będzie musiała wykonać jeszcze sporo pracy.

Cieszymy się z awansu, ale trzeba też powiedzieć, że był on poniekąd obowiązkiem i czymś niemalże oczywistym. Dlatego nie ustają dyskusje na temat tego, czy z taką grą da się ugrać coś na Euro.
Sławomir CHAŁAŚKIEWICZ: – No właśnie, tutaj leży problem. W grze drużyny brakuje stabilizacji i jakiegoś pomysłu, który zadowoliłby kibiców. Byliśmy nastawieni na to, że awans jest pewny, bo grupa jest słaba, a jednak zdarzyło się kilka potknięć, które pokazały nasze słabości. Jest jeszcze trochę czasu, żeby przebudować tę reprezentację.

Myślę, że przydałoby się więcej młodych zawodników, takich jak na przykład Sebastian Szymański, który bardzo fajnie wszedł w ten zespół. To też zasługa Jerzego Brzęczka, bo postawił na tego chłopaka, który wniósł do naszej drużyny ożywienie. Jacek Góralski nie zawsze miał miejsce w podstawowym składzie, a uważam, że też może dać sporo tej reprezentacji.

Patrząc na całość kadencji Jerzego Brzęczka, który zaczynał od meczów z mocnymi rywalami w Lidze Narodów, jaką tendencję dostrzega pan w grze reprezentacji? Progres, regres czy może stagnacja?
Sławomir CHAŁAŚKIEWICZ: – Progresu nie widziałem. Myślę, że ta reprezentacja apogeum swoich sukcesów miała na mistrzostwach Europy w 2016 roku i ci zawodnicy, którzy są coraz starsi, dają tej drużynie pewną jakość, ale więcej już chyba nie mogą osiągnąć. Reprezentacji brakuje zaplecza i kogoś, kto mógłby wejść i pociągnąć ją na wyższy poziom. Pozostaje jeszcze sporo pracy i prób, szukania tych zawodników, którzy mogliby tę kadrę zasilić.

Może ktoś z kadry U-21?
Sławomir CHAŁAŚKIEWICZ: – Wszedł Szymański, jest również Krystian Bielik. Jednego czy dwóch młodszych piłkarzy można by jeszcze przetestować, tym bardziej że awans został już wywalczony i dwa ostatnie mecze są już tak naprawdę o nic.

Prawda, choć wciąż otwartą kwestią jest to, z którego koszyka Polacy będą wybierani w losowaniu grup na Euro i zwycięstwa by się jednak przydały.
Sławomir CHAŁAŚKIEWICZ: – Myślę, że na koszyki nie ma co patrzeć, bo na mistrzostwach Europy nie ma słabych drużyn (śmiech). Nie ma sensu nastawiać się na to, że coś się gdzieś uda – w piłce trzeba iść do przodu i mieć pomysł na osiągnięcie dobrego wyniku. Nie chodzi o to, żeby tylko spekulować i chcieć osiągnąć dobry rezultat przez znalezienie się w dogodniejszym koszyku.

Trzeba grać swoje, robić jak najlepszy wynik na dany moment, w którym znajduje się reprezentacja i rozwijać się. Myślę, że ten postęp zatrzymał się i od 2-3 lat nie widać skoku w górę.

To już drugie eliminacje, w których Polacy nie mają w swojej grupie żadnych prawdziwych potęg pokroju Niemiec czy Anglii. Ostatnio najmocniejsi, oprócz „biało-czerwonych”, byli Duńczycy i Rumuni. Czy brak tych europejskich potęg w meczach o punkty – nie mówię o Lidze Narodów, gdzie piłkarze sami często nie wiedzieli, o co grają – może jakoś wpłynąć na reprezentację?
Sławomir CHAŁAŚKIEWICZ: – Na pewno. Przydałyby się sparingi z tymi mocniejszymi zespołami, żeby pokazały, w jakim miejscu jest nasza kadra i na co ją stać. Konfrontacje z silniejszym rywalem zawsze są bardzo przydatne, bo pomagają ocenić piłkarzy. Poziom na mistrzostwach Europy jest wyższy niż na mistrzostwach świata, bo trafiają tam drużyny z wyższej półki, przez co trudno osiągnąć korzystny wynik.

Nie ma w reprezentacji drugiego takiego piłkarza jak Piotr Zieliński, wokół którego toczyłaby się tak burzliwa dyskusja. Jedni krytykują, inni bronią, jeszcze inni mówią o oczekiwaniach. Jak pan postrzega jego postać?
Sławomir CHAŁAŚKIEWICZ: – On ma duży potencjał. Jeśli ogląda się go w lidze włoskiej czy Lidze Mistrzów, widać jego pomysł na grę, przytomność umysłu, którą potrafi wykorzystać. W reprezentacji jest czymś przytłoczony. Nie wiem, czy jest na nim wywierana za duża presja; wszyscy oczekują, że będzie tym rozgrywającym, który będzie prowadził grę. On ma na to pomysł, ale czasem boi się tego wykorzystać i brakuje mu odwagi. Myślę, że gdy uwierzy w swoje umiejętności – a posiada je – to będzie zawodnikiem, który pociągnie reprezentację.

Wiadomo, że żaden piłkarz nie lubi, kiedy spada na niego krytyka. To zawsze siedzi w głowie, tym bardziej na poziomie reprezentacyjnym. Myślę, że mimo wszystko trzeba dać mu trochę czasu. Bardzo wcześnie trafił do kadry i wszyscy już by chcieli, żeby był piłkarzem klasy światowej – a jednak jeszcze nim nie jest. Trzeba wierzyć w to, że będzie potrafił dać tej reprezentacji dużo więcej. Na pewno nie gra tak, jak gra w klubie i tutaj leży ten problem. Gdyby prezentował się tak, jak w Napoli, wszyscy byliby zadowoleni.

Na koniec zapytam już o nieco luźniejszą kwestię. PZPN organizuje teraz konkurs, w którym można wybrać polską reprezentację stulecia. Kogo by pan w niej widział?
Sławomir CHAŁAŚKIEWICZ: – Nasze reprezentacje miały wielu świetnych piłkarzy, ale ja nigdy nie byłem z tych, którzy by z nich wybierali. Były różne okresy. Wszyscy pamiętają przede wszystkim sukcesy reprezentacji, ale były też słabsze momenty, w których także grali dobrzy piłkarze. Ja nigdy nie wybierałem i nie będę się na to decydował, tym bardziej że z niektórymi piłkarzami miałem przyjemność grać.

Staram się tego unikać, ponieważ wielu było zawodników, o których za dużo się nie mówi, choćby Andrzej Pałasz, który dobrze grał w reprezentacji. My pamiętamy Smolarka czy Lewandowskiego, ale był też Marek Leśniak, strzelający bramki w kadrze. Większość kibiców pamięta sukcesy, a było też wielu znakomitych zawodników, którzy grali w przeciętych latach reprezentacji i jeśli trafiliby do tych drużyn, które osiągały sukcesy, również by się o nich mówiło. Dlatego ja staram się trzymać od tego z daleka (śmiech).

 

Na zdjęciu: Zieliński ma potencjał, ale potrzebuje jeszcze czasu – twierdzi Sławomir Chałaśkiewicz.