Champions Hockey League. Wisienka na torcie

Najlepsza drużyna poprzedniego sezonu, GKS Tychy, po raz drugi z rzędu przystąpi do prestiżowej Hokejowej Ligi Mistrzów (Champions Hockey League). – Gra w elitarnym towarzystwie to niewątpliwie wisienka na torcie i dodatkowa nagroda za złoty medal – mówią tyszanie i trudno się z nimi nie zgodzić. Gdyby nie rozgrywki CHL, to Djurgarden Sztokholm (wicemistrz Szwecji), Adler Mannheim (mistrz Niemiec) i Vienna Capitals (wicemistrz BEL) raczej nie zawitałyby do Tychów. A to właśnie te drużyny los przydzielił do grupy F i od dziś do 15 października będą one grały o awans do play offu. Obok tyszan w tych rozgrywkach zobaczymy jeszcze dwóch naszych reprezentantów. W zespole Ocelarzi Trzyniec wystąpi Aron Chmielewski, a w Belfaście Giants Patryk Wronka.

Miłe wspomnienia

W poprzednim sezonie zespół kierowany przez Andrija Gusowa zapisał się w kronikach naszego hokeja, bowiem odniósł historyczne zwycięstwo nad HC Bolzano, 5:3. Dwa gole w tym spotkaniu zdobył Cichy, a po jednym dołożyli Michnow, Kimenko i Jeziorski. Ten ostatni posłał krążek do pustej bramki, zaś drugie trafienie Cichego otrzymało najwięcej głosów internautów i zostało uznane za najpiękniejszą bramkę sezonu w HLM.

Tyszanie zdobyli nie tylko punkty, ale w kilku potyczkach pokazali się z bardzo dobrej strony. W Bolzano przegrali 4:6, ale odrobili stratę czterech goli. Za dwumecz z IFK Helsinki – 3:5 (u siebie) i 1:2 – też nie musieli się wstydzić. Tylko silna Skelleftea AIK ze Szwecji była poza zasięgiem – 1:8 i 2:6. Niemniej doświadczenie, jakie zdobyli tyszanie było bezcenne i zaprocentowało w ligowych występach. W tych najważniejszych potyczkach potrafili wychodzić z opresji i wygrywać.

Berglund zadebiutuje?!

Ciekawy jest ranking europejskich zespołów w sezonie 2018/19, stworzony przez www.hockeyarchives. W nim najwyżej (8. miejsce) plasują się „Orły” z Mannheim. Djurgarden jest 13., Vienna – 80., a GKS Tychy – 188. (awans o 14 miejsc). Już z tego zestawienia wynika, że tyszanie rywali mają z najwyższej półki.

Djurgarden w finale SHL przegrał (2-4) z Froelundą Goeteborg, która jest również aktualnym mistrzem CHL. 16-krotni mistrzowie Szwecji w poprzednim sezonie przegrali z Tapparą Tampere oraz norweskim Storhama Dragons Hamar. Szwedzki zespół zagra CHL po raz 5., ale nigdy nie zdołał sforsować 1/8 finału. Teraz nadarza się ku temu świetna okazja, bo drużynę wzmocnił Patrik Berglund, który po latach powrócił z NHL i będzie miał okazję… zadebiutować w lidze szwedzkiej. 31-letni napastnik ma za sobą 777 meczów w NHL (St. Louis i Buffalo) oraz 352 pkt (180 goli+172 asysty). W grudniu walczył z depresją i szefowie Buffalo Sabres postanowili z nim rozwiązać kontrakt, przez co Szwed stracił 12 milionów dolarów.

GKS Tychy. Rodzina się powiększa!

Berglund w okresie przygotowawczym zmagał się z kontuzją pleców, ale powrócił do treningów i wyraził gotowość do gry GKS-em. Gra wicemistrza olimpijskiego z Soczi byłaby wielkim, wręcz historycznym wydarzeniem na Stadionie Zimowym w Tychach. Ponadto w ekipie DIF zobaczymy m.in. Jacoba Josefsona (ma za sobą występy w New Jersey Devils) oraz Niclasa Bergforsa (m.in. Flordia Panthers i KHL). Niewykluczone, że to właśnie ten tercet nie stworzy jedną z formacji ofensywnych.

Pod górkę

„Orły” z Badenii-Wirembergii po 8. w historii sięgnęły po tytuł mistrza Niemiec, nie mając sobie równych zarówno w sezonie zasadniczym, jak i w play offie. W finale wygrali z głównym kandydatem do mistrzostwa, Red Bullem Monachium 4-1. W zespole z Mannheim, prowadzonym przez 51-letniego Czecha Pavla Grossa, występuje m.in. reprezentant Niemiec Mathias Plachta, syn naszego byłego reprezentanta i selekcjonera, Jacka. Szkoleniowiec ma również do dyspozycji zawodników rodem z USA oraz Skandynawii. Do tej pory „Orłom” dwa razy udało się wyjść grupy, ale za każdym razem karierę kończyli w 1/8 finału. Tym razem mistrzowie Niemiec mają zupełnie inne plany, a przede wszystkim są postrzegani przez fachowców jako kandydaci do gry w czołowej „4”.

Vienna Capitals w finale EBEL dość nieoczekiwanie uległa zespołowi z Klagenfurtu 2-4, ale już nieco wcześniej, po sezonie zasadniczym, zapewniła sobie awans do CHL. „Stołeczni” to stali uczestnicy tych elitarnych rozgrywek i będą już startowali po raz 6. Tylko dwa razy (2015 i 2016) udało im się wyjść z grupy. W poprzednim sezonie jako jedyni pokonali (4:1) w regulaminowym czasie triumfatora rozgrywek Froelundę i to na wyjeździe, ale w grupie zajęli 3. lokatę (7 pkt), ustępując szwedzkiemu zespołowi oraz ZSC Lions Zurych (po 13 pkt). Kibiców czeka w najbliższy weekend wiele atrakcji, bo będą mogli zobaczyć nie tylko czołowe europejskie zespoły, ale i wielu zawodników światowej klasy.

Twardo po ziemi

Mistrzowie kraju podczas przygotowań mieli wiele problemów i przez trzy tygodnie korzystali z lodowiska w Jastrzębiu, bo ich obiekt w Tychach był modernizowany. Ostatni sprawdzian formy – podczas turnieju im. Pavla Zabojnika w Zwoleniu – wypadł poniżej oczekiwań. Niemniej liczymy, że różnica w umiejętnościach technicznych zostanie zrekompensowana dyscypliną taktyczną oraz ambicją. – Doskonale zdajemy sobie sprawę, że ostatni sprawdzian nie wypadł po naszej myśli, ale mieliśmy jeszcze tydzień na poprawę formy – powiedział kapitan GKS-u, Michał Kotlorz.

– Wiemy również, z jakiej klasy rywalami przyjedzie nam się zmierzyć, ale musimy być szalenie konsekwentni. Musimy też ograniczyć ilość błędów na obu liniach niebieskich oraz we własnej strefie obronnej. Ponadto musimy unikać kar, naszej pięty achillesową w poprzednich rozgrywkach. Twardo stąpam po ziemi i nie ulega wątpliwości, że trzeba będzie się cieszyć z każdej zdobytej bramki. Punkty już mamy i chciałoby się zdobyć kolejne, ale będzie o nie trudno. W naszej lidze kreujemy grę i tego się od nas oczekuje. Natomiast w Lidze Mistrzów trzeba przyjąć wariant defensywny i szukać swoich szans. W tych potyczkach niezbędna będzie również postawa bramkarza. Nasi „strażnicy” będą mieli zapewne pole do popisu. Zostawimy serce na lodzie i zobaczymy, jakie będą tego efekty.

GKS Tychy przystąpi do meczu w niemal pełnym składzie, ale kadrę opuścił obrońca Remigiusz Gazda, który szuka nowego pracodawcy. Mateusz Gościński ma natomiast złamaną rękę, więc poczynania kolegów będzie obserwował z wysokości trybun.

 

Terminarz grupy F

30.08., piątek: Vienna Capitals – Adler Mannheim (19.30), GKS Tychy – Djurgarden Sztokholm (20.00)
1.09., niedziela: GKS Tychy – Adler Mannheim (17.00), Vienna Capitals – Djurgarden Sztokholm (19.30)
6.09.:, piątek: Djurgarden Sztokholm – Vienna Capitals (18.00), Adler Mannheim – GKS Tychy (19.30)
8.09., niedziela: Djurgarden Sztokholm – GKS Tychy (15.00), Adler Mannheim – Vienna Capitals (16.00)
8.10., wtorek: GKS Tychy – Vienna Capitals (18.00), Djurgarden Sztokholm – Adler Mannheim (18.00)
15.10., wtorek: Vienna Capitals – GKS Tychy (19.30), Adler Mannheim – Djurgarden (19.30)

17
GOLI zdobył GKS Tychy w ubiegłorocznej CHL, co daje średnią 2,83.

30
BRAMEK stracił GKS Tychy w poprzedniej edycji, co daje średnią 5.

 

Na zdjęciu: Michael Cichy odbiera gratulacje od Petera Novajovskiego po zdobyciu gola w meczu z HC Bolzano. Taką radość tyszan chcielibyśmy również oglądać w tegorocznej edycji CHL.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 
ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ