Charakter zbudowany na Skałce… Żabnica

Dla Janusza Michałka działalność w klubie sportowym stała się odskocznią do pracy zawodowej.


Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna SA została sklasyfikowana jako trzecia na świecie w rankingu Financial Times za rok 2022. Ten tytuł można przeliczyć na złotówki, a konkretniej mówiąc na 1,6 miliarda złotych, bo taka jest wartość 55 wydanych decyzji o wsparciu nowych projektów. Korzysta z nich także sport, bo Janusz Michałek, prezes KSSE, która dołączyła do grona partnerów Śląskiego ZPN, w środowisku piłkarskim jest dobrze znany.

– Pochodzę z Węgierskiej Górki i byłem wieloletnim działaczem Skałki Żabnica oraz jej prezesem w najlepszych latach – mówi nasz rozmówca. – Co ciekawe, choć sportem interesowałem się od najmłodszych lat i uwielbiałem grać w piłkę na podwórku, to jako chłopiec nie zostałem piłkarzem tylko… bokserem.

W barwach Górala Żywiec startowałem między innymi w zawodach „Złota Ciupaga” w kategorii do 56 kg, ale mogę powiedzieć, że to właśnie sport i ten uprawiany w klubie, i ten na podwórku, ukształtował mój charakter, który przydał się także, gdy zacząłem realizować swoją pasję w Skałce i gminie Węgierska Górka.

Dziesiątki zafascynowanych dzieciaków

– Po fuzji Metalu Węgierska Górka i Skałki Żabnica, startując od klasy A, doszliśmy do III ligi, w której 11 lat temu zajęliśmy 2. miejsce i otarliśmy się o zaplecze ekstraklasy – kontynuuje Janusz Michałek. – Pracowali wtedy z drużyną tacy trenerzy jak Krzysztof Szybielok, Czesław Mika czy Adam Nocoń, a grali w niej zawodnicy znani później z występów na I-ligowych boiskach oraz w ekstraklasie, z Mateuszem Kupczakiem na czele.

Mieliśmy międzynarodową ekipę ze Słowakami, Marokańczykiem, Nigeryjczykiem czy Senegalczykiem, a wielu z nich poszło wyżej, bo dla sporej grupy piłkarzy słowackich byliśmy furtką na polskie boiska. To były fajne czasy, w których dziesiątki zafascynowanych piłką dzieciaków przychodziły na stadion i chciały trenować, a to procentuje do dzisiaj.

Cały czas się piąć

Dla Janusza Michałka działalność w klubie sportowym stała się odskocznią do pracy zawodowej. – Zostałem szefem Związku Międzygminnego i jako młody menedżer marzyłem, żeby się piąć – dodaje. – IV i III liga na Śląsku, choć to najtrudniejsze i najlepsze ligi w skali całego kraju, w pewnym momencie przestały mi wystarczać. Naprawdę pasjonujące mecze z Przyszłością Rogów, ROW-em Rybnik, BKS-em Stalą Bielsko-Biała, czyli znanymi markami w naszym regionie, mobilizowały mnie, żeby iść dalej. Wizyty ich kibiców dodatkowo rozbudzały zainteresowanie większymi wydarzeniami. Dlatego jako fan Manchesteru United czy Wisły Kraków, nawet gdy ruszyłem w wielki świat biznesu, angażując się w pracę, śląskiego sportu nie straciłem z pola widzenia.

Doskonała odskocznia

– Dziś wielki sport przenika się z wielkim biznesem. Podziwiam go, zwłaszcza gdy oglądam mecze reprezentacji, ale jednocześnie dostrzegam potrzeby tych, którzy chcą wyrosnąć na sportowców. Młody człowiek realizujący swoją sportową pasję, jeżeli zostanie dostrzeżony i odpowiednio wsparty, nie musi zostać gwiazdą futbolu, ale może się rozwinąć zawodowo i zrobić karierę na przykład w biznesie.

W wielu krajach sport jest też odskocznią do wybicia, a nawet wręcz wyrwania się z biednych środowisk. I to jest mi najbliższe, bo wiem, że mając w województwie śląskim kilkaset klubów, wiele z piękną tradycją i ogromnymi sukcesami, mogę im pomóc, ale nie angażując się w jeden z nich, tylko włączając się w rozwój piłki dziecięco-młodzieżowej jako partner Śląskiego ZPN.

Za nami już pierwszy etap tej współpracy, czyli Akcja Lato, a przed nami nie tylko jesienno-zimowa Młodzieżowa Liga Futsalu, której Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna została partnerem tytularnym, ale także kolejny duży projekt, który niebawem powinien ujrzeć światło dzienne.


Na zdjęciu: W głowie Janusza Michałka nie brakuje ciekawych pomysłów…

Fot. Dorota Dusik