Charakterne chłopaki z GKS-u Katowice

Spotkanie GKS-u Katowice i Stali Nysa było kolejnym, niezwykle emocjonującym tasiemcem, zakończonym wygraną gospodarzy 3:2.


Goście prowadzili już 2:0, ale charakterne chłopaki z „GieKSy” zdołały przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Zmiany jakie wprowadził trener Grzegorz Słaby były strzałem w „10”. To niezwykle cenne zwycięstwo, choć to dopiero początek sezonu.

Siatkarze GKS-u Katowice doskonale zdawali sobie sprawę, że ten mecz będzie jeszcze trudniejszy niż wyjazdowy w Suwałkach. Stal Nysa, beniaminek PlusLigi, na inaugurację przegrała z kretesem z ZAKSĄ i chciała się zrehabilitować. I set tylko potwierdził wcześniej przypuszczenia i od początku rozgorzała twarda walka z niewielką przewagą gospodarzy. Kiedy pomylił się w ataku Kamil Kwasowski goście po raz pierwszy wyszli na prowadzenie 15:14 i, jak się później okazało, nie oddali go do samego końca. Na finiszu tej partii złe moce ogarnęły rozgrywającego GKS-u Jana Firleja. Najpierw zaliczył szkolny błąd podwójnego odbicia piłki, a chwilę potem zaserwował w siatkę.

Po tej wygranej partii goście jeszcze bardziej wzmocnili się psychicznie i uwierzyli, że są w stanie powalczyć nawet o całą pulę. Marcin Komenda, znający doskonale szopienicką halę, nie tylko dobrze rozgrywał, ale również udanie serwował. Miał nieco ułatwione zadanie, bo serwisy katowiczan nie robiły żadnej krzywdy rywalom. Przyjezdni od początku objęli prowadzenie i konsekwentnie zmierzali do celu. Końcowe akcje gospodarzy byli nieporadne i w rezultacie wyraźnie przegrali.

Gospodarze znaleźli się w arcytrudnej sytuacji i tylko nadzwyczajna mobilizacja oraz gra mogła zatrzymać ich w tym spotkaniu. I rzeczywiście gdy zapaliło się czerwone światełko wówczas podopieczni zaczęli grać z pasją, odpowiednią mocą i, co najważniejsze, skutecznie. Prowadzili 13:6, ale to jeszcze nic nie oznaczało. Goście wcale nie zamierzali stosować taryfy ulgowej i w rezultacie systematycznie niwelowali przewagę. Przewaga zmalała zaledwie do3. „oczka” (21:18) i zrobiło się gorąco. Kiedy Szymański zdobył punkt, a chwilę później Filip zaserwował w siatkę zdało się słyszeć oddech ulgi. Wygraną zakończył niezwykle efektowny atak Kwasowskiego. To jednak zaledwie drobna część roboty została wykonana, a przed gospodarzami kolejna i na dodatek trudniejsza.

Lwią część wziął na siebie Kwasowski, bo odważnym atakiem zdobył punkt i GKS wyszedł na prowadzenie 11:10. I ze stoicki spokojem udał się w pole serwisowe. A tutaj zdobył popisał 3. asami serwisowymi i przy jego głównym współudziale gospodarze dopisali 4. pkt. GKS prowadził 17:10, ale set jeszcze miał wiele emocjonujących momentów. Zakończył go Kwasowski i tym samym doprowadził do tie-breaka. W poprzednim, niedokończonym rozegrali 12. takich potyczek.

W 5. odsłonie walka rozgorzała znów na dobre, ale było sporo niedokładności z jednej i drugiej strony. Przy remisie 12:12 gospodarze przeprowadzili dwie akcje, a punkty zdobyli Jarosz i Kwasowski. W ostatniej akcji pomylił Filip i drugie zwycięstwo GKS-u stało się faktem!


GKS Katowice – Stal Nysa 3:2 (23:25, 20:25, 25:21, 25:18, 15:12)

KATOWICE: Firlej, J. Nowakowski, Jarosz, Kwasowski, Zniszczoł, Watten (libero) oraz Szymański, Kohut, Ogórek (libero), Nowosielski. Trener Grzegorz SŁABY.

NYSA: Komenda, Bartman, M’Baye, Filip, Łapszyński, Lemański, Dembiec (libero) oraz Ruciak (libero), Szczurek, Zajder, Bućko, Ben Tara. Trener Krzysztof STELMACH

Sędziowali: Piotr Skowroński (Gdańsk) i Marek Heyducki (Puck). Widzów 300.

Przebieg meczu

I: 10:7, 14:15, 19:20, 23:25.

II: 7:10, 14:15, 18:20, 20:25.

III: 10:4, 15:9, 20:15, 25:21.

IV: 10:9, 15:10, 20:12, 25:18.

V: 3:5, 10:9, 15:12.

Bohater – Jakub JAROSZ.


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus