Charakterne chorzowianki

Po pełnym emocji, zwrotów akcji i dramatycznych wydarzeń meczu „Niebieskie” przywiozły cenne punkty ze Słowacji, wygrywając w MOL Lidze… spokojnie jedną bramką.


Mam nadzieję, że to dobry prognostyk. Nareszcie wygrywamy w tym roku. Liczę, że ten sukces zaprocentuje – mówił po niedawnym zwycięstwie (27:24) z Hazeną Kynżvart trener Ruchu Chorzów, Jarosław Knopik. Wynik ten określono jako jedną z większych niespodzianek w sezonie, bo jego drużyna pokonała 4. zespół w tabeli, a szkoleniowiec nie miał wątpliwości, że było to najcenniejsze zwycięstwo w czesko-słowackiej lidze, w której uczestniczą również „Niebieskie”. Tydzień temu jego drużynie nie było dane pójść za ciosem, bo zawodniczki Iuventy Michalovce, aktualnego wicelidera, się rozchorowały i do Chorzowa mają przyjechać dopiero w połowie marca. Dwa tygodnie przerwy zawodniczki Ruchu poświęciły na solidny trening, a efekty przyszły w sobotni wieczór, choć trzeba było na nie długo poczekać.

Początek spotkania należał bowiem do wyżej notowanego Slovana Duslo Sala, który po raz drugi chciał potwierdzić wyższość nad chorzowiankami (jesienią wygrał 33:29). Do 19 minuty miejscowe utrzymywały dwubramkowe prowadzenie. Gdy gola na 9:8 zdobyła Karolina Jasinowska, wydawało się, że „Niebieskie” dogonią rywalki.

Tymczasem Słowaczki przyspieszyły i poprawiły skuteczność. W efekcie odskoczyły na 14:10, a następnie na 19:14 i takim wynikiem zakończyły pierwszą połowę. Kibice Slovana liczyli, że ich ulubienice dopiszą punkty, bo przewaga była wyraźna. Tymczasem po zmianie stron nastąpiła metamorfoza Ruchu, który po trafieniach Jasinowskiej i Marceliny Polańskiej dały do zrozumienia, że nie na darmo jechały 350 kilometrów.

Sukcesywna pogoń sprawiła, że na 15 minut przed końcem było 25:23 i wydarzył się dramat. Ofiarnie interweniująca Kaja Gryczewska wygrała sama na sam, ale podczas tej interwencji doznała kontuzji. Poważnie ucierpiało prawe kolano bramkarki, która nie była w stanie samodzielnie zejść z parkietu.

Jej miejsce zajęła Monika Ciesiółka, udowadniając, że znajduje się w wysokiej formie. Odbijając kilka ważnych piłek, zmobilizowała koleżanki do dalszego odrabiania strat. W 48 minucie wyrównała Polańska, zapewniając po chwili pierwsze prowadzenie. Słowaczki nie dawały za wygraną, ale charakterne chorzowianki – za sprawą Jasinowskiej – doprowadziły do remisu 28:28. Wkrótce poprawiły Natalia Kolonko i Polańska.

Gdy na 29:30 rzuciła Tereza Takaciova, podopieczne trenera Knopika miały minutę oraz akcję na postawienie pieczęci. Nie dokończyły jej jednak i rywalki wyprowadziły kontrę. Wyborną okazję miała Katarina Poscikova, ale znakomicie powstrzymała ją Ciesiółka i kolejna niespodzianka stała się faktem. Była to 5. wygrana Ruchu w MOL Lidze, dzięki której awansował na 10. miejsce.

Slovan Duslo Sala – KPR Ruch Chorzów 29:30 (19:14)

RUCH: Ciesiółka, K. Gryczewska, Knapik – Stokowiec 3, Masałowa 6, Polańska 4, Jasinowska 6, Masiuda 2, Radlak 3, Wilczek 3, Tyszczak, Iwanowicz, Kolonko 3, Kiel, Grabińska, M. Gryczewska. Trener Jarosław KNOPIK.


Na zdjęciu: Karolina Jasinowska już zapomniała o kontuzji dłoni i znów jest ważną postacią Ruchu.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus