Chcę grać ostrzej!

Mateusz MIGA: Wiosna jest dla was dość udana, ale po porażce z Bruk-Betem 0:2 straciliście nie tylko szanse na górną ósemkę, ale też Damiana Dąbrowskiego…

Michał HELIK: – Uraz Damiana to jakaś masakra. Ja też w przeszłości zmagałem się z bardzo długą kontuzją, mi także uraz się odnawiał i wiem, jak ciężko jest w takiej sytuacji. Wierzę jednak, że Damian szybko z tego wyjdzie. To doświadczony i rozsądny zawodnik, zrobi wszystko tak, jak powinien, by szybko wrócić do zdrowia. Sprawę awansu do górnej ósemki skomplikowaliśmy sobie natomiast już w trakcie rundy jesiennej.

Trener Probierz mówił, że gdyby udało się wskoczyć do górnej ósemki, byłby to wyczyn na miarę zdobycia K2. Czyli utknęliście na przedostatnim obozie?

Michał HELIK: – Można tak powiedzieć. Szkoda meczu w Niecieczy, trudno nawet wytłumaczyć, dlaczego zagraliśmy tam tak słabo. Teraz zmieniamy górę i walczymy o kolejny szczyt. Będzie nim jak najwyższe miejsce w dolnej ósemce. Do każdego meczu mamy zamiar podchodzić jakby to była walka o tytuł mistrzowski.

Wiosnę ma pan udaną. Pojawiają się głosy, że pod lupę powinien wziąć się selekcjoner. Co pan na to?

Michał HELIK: – Miło, że takie głosy się pojawiają. Jak każdy inny piłkarz, marzę o kadrze, ale decyzja należy do selekcjonera. Robię wszystko, by tam się dostać, a jedyna droga to ciężka praca w klubie. Prędzej czy później osiągnę ten cel.

Uważa pan, że jest pan już odpowiednio doświadczony, by podjąć takie wyzwanie?

Michał HELIK: – Nie mam jeszcze wielkiego doświadczenia, ale jestem gotowy, by podjąć rywalizację. Nie bałbym się pojechać na zgrupowanie kadry.

Może pan już wstępnie ocenić decyzję o transferze do Cracovii? To był dobry ruch?

Michał HELIK: – Tak. Jestem zadowolony i mam nadzieję, że ludzie w Cracovii również. Niczego mi tu nie brakuje, może poza pierwszą ósemką. Szybko tu się odnalazłem, drużyna jest fajna, dobry trener. Nic tylko się rozwijać.

W środku obrony coraz lepiej rozumiecie się z Ołeksijem Dytiatjewem. On w tym duecie jest złym policjantem, a pan – dobrym?

Michał HELIK: – Aleksowi przypięto łatkę brutala, choć nim nie jest, ale lubi ostrą grę. Ja też nie jestem dobrym policjantem, bo czasem zagram ostro, a pracuję nad tym, by grać jeszcze ostrzej! W przeszłości unikałem fauli, teraz chcę być bardziej nieprzyjemny dla napastników. Taki jest trend na światowym topie; Sergio Ramos co rusz wylatuje z boiska. Chcę grać jak on, ale nie łapać tak często czerwonych kartek.

Czuję w tym rękę trenera Probierza…

Michał HELIK: – Trochę tak, bo on też chce, bym się rozwijał. Chcę grać ostro, ale w ramach przepisów.

Pierwszy raz mieszka pan poza Śląskiem. Nie niedaleko; ale nie tęskno panu za modra kapustą, roladą i kluskami?

Michał HELIK: – Oj tak, w Krakowie trudno znaleźć tak dobre jak u babci czy u mamy. Ale moja dziewczyna gotuje i dobrze jej to wychodzi. Śląskie akcenty są obecne w jej kuchni. Zresztą na Śląsk rzeczywiście daleko nie mam, więc w wolnej chwili często wracam do domu i zaliczę śląski obiad.

Mimo że całe życie spędził pan na Śląsku, nie słychać w głosie śląskich naleciałości.

Michał HELIK: – Dużą rolę odegrały nauczycielki języka polskiego, które w każdej szkole unikają gwar wszelakich i pilnowały nas, byśmy mówili poprawnie po polsku. Z tego, co wiem, teraz trochę się to zmienia i można nawet pisać maturę po śląsku. Lubię słuchać tego języka, ale moi rodzice w domu też dbali o to, bym mówił poprawnie po polsku.

Odchodząc z Ruchu, życzył pan kolegom szybkiego powrotu do ekstraklasy. Dziś niewiele wskazuje na to, by tak się stało.

Michał HELIK: – Jest mi przykro, gdy patrzę na tabelę I ligi, przecież w tym klubie się wychowałem. Dziś nie zazdroszczę chłopakom, bo przez błędy w zarządzaniu grają z bagażem 6 ujemnych punktów. Wyjście z takiej sytuacji byłoby cudem. Czegoś podobnego dokonał chyba tylko Michał Probierz, którego Jagiellonia rozpoczynała sezon z minus 10 punktami.