Chcę zastąpić „Lewego” w Bundeslidze!

Dariusz Leśnikowski, Zbigniew Cieńciała

Dominik Steczyk – dla polskiego kibica postać chyba wciąż mocno anonimowa. Owszem, od kilku lat jest reprezentantem Polski w kategoriach juniorskich, ale ruszył w piłkarski świat już jako 15-latek. BVB, VfL Bochum, no i teraz – od kilku tygodni, kiedy to podpisał dwuletni kontrakt z opcją przedłużenia o kolejne dwa lata – FC Nuernberg – oto jego „droga po sławę” na niemieckich boiskach. Bo nie da się ukryć, że dziś wychowanek „Żaczka” Katowice (a później – akademii piłkarskiej Młoda GieKSa) mówi z dużą pewnością siebie. – Marzy mi się, żeby w Bundeslidze zastąpić… Roberta Lewandowskiego.

Kiedy rozmawialiśmy parę miesięcy temu, aktualny był temat pańskich przenosin z Bochum do Borussii Moenchengladbach. Skąd więc nagle Norymberga?

Dominik STECZYK: – Możliwości było kilka, nie tylko Borussia MG, ale też Arminia, Borussia Dortmund oraz Twente Enschede w Holandii. Liga sprzyjająca młodzieży, wielki klub, , ale… akurat spadł. A mnie występy w II lidze nie pasowały. Ludziom z Norymbergi zaś wpadłem w oko podczas sparingu Bochum z Hoffenheim. Musieli mnie zresztą obserwować wcześniej, bo zaraz po meczu skontaktowali się z moim trenerem oraz menedżerem. Pojechałem na rozmowy, dograliśmy szczegóły i… jestem.

Pobyt w Bochum – i warunki rozwoju – bardzo pan sobie przez długi czas chwalił. Skąd pomysł zmiany?

Dominik STECZYK: – W Bochum dostawałem szansę treningów z pierwszym zespołem, ale wiedziałem, że tam jestem i będę co najwyżej trzecim napastnikiem, z niewielką szansą na granie. Poza tym VfL nie ma zespołu U-23, a w Norymberdze taki jest. Jeśli nie uda się od razu przebić do pierwszej drużyny seniorów, mogę się w nim ogrywać.

W FCN konkurencja na pewno nie będzie mniejsza…

Dominik STECZYK: – Wiem wiem. Mikael Ishak to jeden z najlepszych napastników 2. Bundesligi w ubiegłym sezonie. Ale… nie mam nic do stracenia. Idę po swoje, by pokazać, że jestem lepszy! Przede mną decydujący okres – albo się przebiję i zaistnieję, albo… Nie; na razie nie biorę pod uwagę tego, że może mi się nie udać.

No właśnie; przed panem wielu nastolatków próbowało sił na Zachodzie. Część dziś wróciła już do rodzimej ekstraklasy, a zimą o pana pytał Górnik Zabrze. Nie chciał pan skorzystać z oferty?

Dominik STECZYK: – Owszem, pisał do mnie pan trener Marcin Brosz. Potem zainteresowana była jeszcze Legia, rozmawiałem z panem Radosławem Kucharskim. To sympatyczne sprawy; ja do Polski zawsze chętnie wracam, ale… wyjeżdżałem stąd, by się piłkarsko przebić gdzieś wyżej. Chciałbym podbić Bundesligę! A cel na już: zacząć regularnie grać już w piłce seniorskiej, nie tylko juniorskiej. Za rok przecież mistrzostwa świata U-20 w Polsce!

Na razie jednak nie było pana na pierwszym zgrupowaniu konsultacyjnym u trenera Magiery!

Dominik STECZYK: – Nie było mnie na pierwszym zgrupowaniu, bo trener Magiera nie do końca wiedział, co się będzie ze mną działo. Ale nie przejmuję się tym, że mnie tam nie było; wiem, że dostanę swoją szansę, jeśli będę grać.

Tymczasem jesienią ub. roku, w turnieju eliminacyjnym U-19 na Śląsku, miejsce w szeregu pokazali wam rówieśnicy z Niemiec…

Dominik STECZYK: – To prawda. Wygraliśmy wtedy co prawda mecze z Irlandią Płn. i Białorusią, ale w spotkaniu z Niemcami widać było różnicę. Koledzy z Bochum – dwóch ich było w niemieckiej reprezentacji – ostrzegali mnie już przed turniejem, że nas zniszczą. I rzeczywiście: my za piłką tylko biegaliśmy. I to tyle, że do szatni… schodziłem na czworakach. Trochę mi potem chłopaki dokuczali w klubie…

W wiosennym drugim etapie eliminacji do ME U-19 już pana nie było. Czemu?

Dominik STECZYK: – Nie wiem. Nie dostałem powołania. Zatelefonowałem do trenera Dźwigały, zapytałem o to. Był… zdziwiony, że w ogóle dzwonię. I właściwie nie porozmawialiśmy…

Generalnie z dużą pewnością siebie spogląda pan w przyszłość. Są podstawy do takiego optymizmu?

Dominik STECZYK: – Moim zdaniem – są. Mam nadzieję, że za kilka miesięcy wykorzystamy ten bonus, jakim jest udział w MŚ U-20 w roli gospodarza. Że powalczymy o jakiś sukces. Jest potencjał w moim roczniku w polskiej piłce. Umiejętnościami może i nie dorównamy Niemcom czy Hiszpanom. Ale charakteru nam nie braknie. A jak będzie jeszcze odrobina szczęścia, to… możemy grać nawet lepiej niż dzisiejsza reprezentacja narodowa!