Chce zostać w Górniku

– Moim celem jest to, żeby w kolejnym sezonie dalej grać w Europie – mówi Kanji Okunuki.


Kiedy w końcówce letniego okienka transferowego 23-letni zawodnik pojawi się w Zabrzu, to zastanawialiśmy się, czy będzie tajną bronią Górnika sezonie 2022/23. Wśród kilkunastu przeprowadzonych wtedy przez zabrzan transferów, ściągnięcie niewysokiego skrzydłowego z Kraju Kwitnącej Wiśni okazało się akurat dobrym pociągnięciem.

Nie było łatwo wyjechać

Anonimowy gracz, który został wyhaczony przez „górników” poprzez piłkarskie programy i systemy, nie był oglądany w akcji na żywo, ale nie zawodzi. Szybko wywalczył sobie miejsce w pierwszej jedenastce drużyny prowadzonej przez Bartocha Gaula. Jesienią strzelił trzy gole: dwa w wygranym meczu z Koroną i jednego z Pogonią. Na kolejne trafienia i asysty w Zabrzu liczą też wiosną. Z Okunukim jest problem o tyle, że nie mówi po angielsku. My skorzystaliśmy z wizyty w Zabrzu byłego japońskiego dziennikarza, a obecnie menedżera, Takashiego Morimoto, który oglądał sobotni remisowy mecz z Lechią na Stadionie im. Ernesta Pohla. Takashi tłumaczył, a skromy, grzeczny i uśmiechnięty Kanji opowiadał.

– Kiedy pojawia się oferta z Polski, z ekstraklasy, to niewiele wiedziałem o waszej lidze. Rozmawiałem z trenerem Gaulem, widziałem fragmenty meczów Górnika. To przekonało mnie, żeby spróbować. Dlaczego wcześniej nie opuściłem swojego klubu Omiya Ardija? Były oferty, były propozycje także z europejskich klubów, ale jak coś było na rzeczy, to byłem kontuzjowany i nic nie wychodziło. Tym razem wszystko było w porządku i udało się wyjechać i wreszcie spróbować szansy gry w Europie. Wszystko tym razem odbyło się we właściwym miejscu i właściwym czasie – tłumaczy Kanji Okunuki.

Faktycznie zawodową karierę rozpoczął w 2018 roku, kiedy z drużyny juniorów swojego klubu Omiya Ardija trafił do seniorskiej ekipy. Grał i pokazywał się z dobrej strony. Były oferty, były propozycje, żeby nie tylko przeniósł się z J2 League do japońskiej ekstraklasy, ale żeby wyjechał też zagranicę. Omiya nie bardzo chciała pozbywać się swojego czołowego gracza. W tej sytuacji za jego pozyskanie wyznaczono zaporową cenę. – Jedna z najwyższych w J2 League – tłumaczy Takashi Morimoto.

Do Górnika z grającego w J2 League klubu Omiya Ardija jest wypożyczony do końca bieżących rozgrywek. – Co będzie w kolejnym sezonie, trudno powiedzieć. W kontrakcie jest wpisana suma transferowa i z tego co wiem, to nie jest ona ani niska, ani jakoś bardzo wysoka. Jeśli nie będę dość dobry, to nikt nie zdecyduje się na zapłacenie za mnie. Stąd mam dodatkową motywację, żeby z jak najlepszej strony pokazać się na polskich boiskach, żeby w kolejnym sezonie dalej grać w Europie, co jest moim celem. Na pewno chciałbym zostać w Górniku na dłużej – deklaruje.

Pomoc Podolskiego i… Bergstroema

Z pobytu w Zabrzu i gry w ekstraklasie jest bardzo zadowolony. – W Japonii mecze nie odbywają się na takiej intensywności, jak tutaj w Polsce. Jest tu wiele fizycznych pojedynków, walki i dzięki takiemu sposobowi gry można się rozwinąć jako piłkarz. Jest dobre taktyczne przygotowanie i wiele fizyczności, to dobre dla mnie – mówi.

To jeden aspekt, drugi to choćby osoba gwiazdy Górnika i naszej ligi, Lukasa Podolskiego, który sam przecież grał w Japonii. Mistrz świata z 2014 roku przez dwa lata był zawodnikiem Vissel Kobe (2017-19).

– Ma wielkie poważanie wśród innych graczy, do tego rozumie moje położenie, moją sytuację, że też nie do końca łatwo się zaadaptować w nowych warunkach. Pomaga, jak może. Zarówno poza boiskiem, jak i na samej murawie. Świetnie się z nim gra, zagrywa idealne piłki, ja też staram się go szukać na boisku. Rozumiem się z panem Podolskim bardzo dobrze i cenię sobie jego pomoc. To dla mnie wielka rzecz być razem z nim w zespole – podkreśla Okunuki.

Właśnie – komunikacja i język to coś, nad czym gracz z dalekiej Japonii musi pracować, jeżeli chce zostać na Starym Kontynencie na dłużej. Uczy się angielskiego, także trochę polskiego. – Wiem, jak ważna to rzecz. Codziennie uczę się angielskiego, żeby lepiej porozumiewać się z kolegami, ale wiem, że powinienem pracować i uczyć się jeszcze więcej. Co do polskiego, to potrafię powiedzieć „dobrze”, „wszystko dobrze”, „spokojnie” – śmieje się.

Jak się okazuje, w zespole Górnika jest ktoś, kto także mówi po japońsku! O kogo chodzi? O szwedzkiego środkowego obrońcę Emila Bergstroema! – Mówi po japońsku, interesuje się japońską kulturą, moim krajem – mówi Okunuki. Pomagają mu też inni z graczy Górnika. Zresztą kiedy się z nim rozmawia, to jest zrelaksowany, spokojny. – Daję radę. Nie jest to dla mnie wielkim stresem, bo potrafię się dogadać z kolegami. Podoba mi się atmosfera, kibice. Dobrze się tutaj czuję – zaznacza. Zresztą, o czym pisaliśmy na początku tygodnia, w kadrze zabrzańskiej jedenastki nie będzie sam. Mający dobre doświadczenia z pracy z graczami z Japonii trener Bartosch Gaul i jego asystent Simon Pesch ściągają do siebie jeszcze jednego gracza z tego kraju, a chodzi o ofensywnego pomocnika.

Wielkie ambicje

Okunuki mieszka Gliwicach, jak przykładowo Erik Janża czy Robin Kamber. Czas spędza w galeriach handlowych. Lubi też pojeździć samochodem i poodkrywać nowe miasta czy miasteczka. Czas oczywiście ma ograniczony przez piłkarskie treningi i mecze. Jeżeli chodzi o piłkarzy, na których się wzoruje, to jest to dwójka Lionel Messi i Mohamed Salah. Cele jakie sobie stawia przed sobą? – Dla mnie najważniejsze jest to, żeby dalej grać w Europie. Potem starać się tak dobrze zaprezentować, żeby trafić do silnej ligi, gdzie byłaby możliwość gry w Champions League, a także zagrać w reprezentacji Japonii. Mam swoje wielki ambicje – podkreśla.

Póki co jednak z kolegami musi się koncentrować na niedzielnym meczu z Radomiakiem. Sytuacja w tabeli nie jest za wesoła, a Górnikowi potrzeba przede wszystkim zwycięstw. Okunuki ma nadzieję, że w kolejnym meczu nie będzie tak źle, jak było to w sobotnim starciu z Lechią, w którym śnieżyca krzyżowała wszystkim szyki i trudno było normalnie grać. – Ciężko grać w takich warunkach, gdzie jest ślisko, gdzie ciężko utrzymać równowagę. Szczególnie dla mnie, bo wiadomo: bazuję na szybkości i dryblingu. W Japonii owszem pada śnieg, jest zimno, ale w takich warunkach, jak w sobotę, nie przychodzi nam grać. Dla mnie to też jest nowe doświadczenie – mówi z uśmiechem.


Na zdjęciu: Japończyk Kanji Okunuki z miejsca stał się podstawowym graczem górniczej jedenastki.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus