Chcieli wygrać dla „Titki”

Piękny strzał Maksymiliana Hebela z rzutu wolnego w szóstej minucie doliczonego czasu gry uratował Bytovii remis. – Chyba ze dwa lata nie zdobyliśmy bramki bezpośrednio po wolnym. Niemoc została przełamana i z tego się cieszę; podobnie jak z faktu, że kolejny raz trafiamy do siatki w samej końcówce – przyznawał Adrian Stawski, trener gospodarzy, który mimo wszystko czuł niedosyt. – Chcieliśmy bardzo zadedykować trzy punkty małej „Titce” i jej rodzinie. Poczekamy z tym do następnego meczu – zapowiedział szkoleniowiec. Latika, czyli córka pomocnika Bytovii Filipa Burkhardta, w poprzednim tygodniu przeszła operację usunięcia guza z okolic pnia mózgu. Klubowi koledzy świetnie spisującego się w tym sezonie „Burego” na sobotnie spotkanie z Odrą wyszli w koszulkach z napisem „Latika wracaj do zdrowia”, a jej tata podziękował za ten gest za pośrednictwem Twittera. „Gdy masz takie wsparcie to musi się udać. Łzy płyną nam ze wzruszenia” – napisał.

 

Dla Odry sobotni remis oznaczał, że w piątym podejściu zdołała wreszcie opuścić Bytów z rękami innymi niż puste. Mimo że goście prowadzili niemal przez cały mecz – już w 8 minucie swoją bramkę nr 5 na polskich boiskach zdobył Hiszpan Ivan Martin Gomez – to trener [Mariusz Rumak] nie rozdzierał szat. – O wyniku przesądziły dwa stałe fragmenty. Przestrzegałem moich piłkarzy, byśmy nie grali na warunkach, jakie próbuje Bytovia w swoich spotkaniach stworzyć. To nam się nie udało. Mecz był taki, jakiego nie chcieliśmy zagrać – stwierdził szkoleniowiec Odry, który odniósł się też do zachowania… trybun. – Poznałem trochę folkloru. Niech kibice, którzy siedzieli za nami, bardziej zainteresują się piłką niż ławką rezerwowych. Serdecznie ich pozdrawiam i dziękuję. Coś nowego mnie tu spotkało – skwitował Rumak.