Chodzi o inne rzeczy

Rozmowa z Lukasem Podolskim, napastnikiem Górnika Zabrze.


Po wygranej i dobrej grze ze Śląskiem wasz sytuacja znacznie się poprawiła. Jak pan patrzy na sytuację w ligowej tabeli?

Lukas PODOLSKI: – Wcześniej też graliśmy dobre mecze. Z Lubinem było tak, że rywal miał karnego, którego nie wykorzystał. Jak tam się stoi na dole na boisku, to tego szczęścia też potrzeba. Ważne, żeby na koniec zbierać punkty, bo obojętnie jaka to jest liga, to kiedy jesteś gdzieś tam z dołu, to jest to najważniejsza rzecz. Ze Śląskiem zrobiliśmy to co sobie założyliśmy, zdobyliśmy ważne punkty, ale dalej trzeba to robić w kolejnych grach.

Ile punktów na koniec sezonu będzie trzeba, żeby spokojnie utrzymać się w ekstraklasie? 38 czy 39 wystarczy?

Lukas PODOLSKI: – Nie wiem, bo nie jestem matematykiem, żeby to policzyć. Te 35 punktów które na dzisiaj mamy, to raczej nie wystarczy do tego, żeby pozostać w ekstraklasie, bo przecież wiele zespołów zaangażowanych jest w walkę o utrzymanie. Spójrzmy na to w ten sposób, po pierwszej rundzie wiele zespołów, jak przykładowo Widzew było zaangażowanych w walkę o europejskie puchary, a teraz mamy do nich trzy punkty straty. Liga w tym roku jest szalona, nie można patrzeć na innych, ale dalej robić swoje czyli punktować. Potem wszystko tak ułożyć, żeby ta sytuacja już nie wróciła.

Niedawno dyrektor sportowy klubu Łukasz Milik mówił, że wystarczy pięć minut, żeby Lukas Podolski przedłużył czy podpisał nowy kontrakt z Górnikiem. Tak rzeczywiście jest?

Lukas PODOLSKI: – Jakie pięć minut?

Chodzi o pana przyszłość, gdzie będzie pan grał.

Lukas PODOLSKI: – Powiem tak, tu nie chodzi tylko o boiskową sytuację. Ja jestem „górnik” i nawet jak będzie on grał w czwartej czy piątej lidze, to bym w nim występował. Chodzi o inne rzeczy. Inne rzeczy muszą się poukładać. Ja mam spokojnie czas, żeby nie robić wszystkiego na wariata. Jak to wyjdzie, to zobaczymy. Teraz ważne jest, żeby walczyć, żeby zbierać te punkty. W tych ostatnich dwóch spotkaniach z Zagłębiem i Śląskiem to się udało. Na koncie mamy 35 punktów. Jak już wszystko będzie pewne, że nie będzie nam groził spadek, to jeszcze raz można usiąść, ale na razie skupiamy się na graniu, na tym, żeby wszystko dla nas dobrze się poukładało.

Ma pan bardzo dobre liczby jeżeli chodzi o bieżące rozrywki. W klasyfikacji kanadyjskiej, z pięcioma golami na koncie i 8 asystami jest pan w czołówce ekstraklasy. Jak pan na to patrzy?

Lukas PODOLSKI: – Co do tych ośmiu asyst, to nie pamiętam, kiedy w sezonie miałem na koncie ich tak dużą liczbę. Ale nie o to chodzi. Spójrzmy na dwójkę z Jagiellonii czyli Imaza i Gaula. Ile oni na koncie mają zdobytych bramek? Po 13, prawda? A mimo to ich drużyna jak my broni się przed spadkiem z ligi. Zawsze mówię, że nie chodzi o to, żeby jeden konkretny zawodnik „robił” jakieś liczby, ale żeby klub, żeby zespół był tak ustabilizowany, żeby grać o coś, a nie jeden Lukas Podolski robił jakieś liczby i jeszcze gdzieś miał iść na stare lata. Zresztą może ktoś zadzwoni widząc tej moje liczby? (uśmiech) Mnie chodzi tylko o Górnika Zabrze.

Ostatnio miał pan problemy zdrowotne z mięśniami. Jak to na dzisiaj wygląda?

Lukas PODOLSKI: – Mam swoje problemy. Jednak dzięki naszym fizjoterapeutom, którzy dniami nad wszystkim pracowali, nawet kiedy mieliśmy wolne czy popołudniami, to robili co mogli, żeby postawić mnie na nogi. Ważne że są takie osoby w klubie, które nie pracują tylko między godziną 9.00, a 16.00, a robią dla nas wszystko co mogą. Dzięki temu ja mogę grać, a wychodząc na boisko ze Śląskiem bardzo dobrze się czułem. Mam nadzieję, że pójdzie to dalej w tym kierunku. Teraz, po czwartej żółtej kartce będę musiał odpocząć, ale wracam na kolejny mecz i oby było dla nas tak dobrze, jak w tym ostatnim ligowym spotkaniu.


NASZ KOMENTARZ

Mówią o tym samym

Jedno czy dwa zdania wypowiedziane przez Lukasa Podolskiego po arcyważnym spotkaniu ze Śląskiem, który zabrzanom daje lekki oddech ulgi w walce o utrzymanie się w ekstraklasie, który w tym roku dla wszystkich jest na wagę złota, od raz przywołują na myśl sytuację sprzed dwóch lat. O co chodzi?

Dwa lata temu w końcówce ligowe sezonu głośno mówiono i pisano o kontrakcie dla trenera Marcina Brosza, który właśnie zostawał rekordzistą w pracy z górniczym klubem, z którym pracował bez przerwy przez pięć lat. Sytuacje się przeciągała. Śląski szkoleniowiec, jak teraz Lukas Podolski trochę kluczył, nie mówiąc pewnych rzeczy wprost. A stawiając sprawę jasno, swoją dalszą pracę w klubie uzależniał od spełnienia pewnych oczywistych żądań względem choćby poprawy infrastruktury boiskowej w klubie czy spraw – generalnie mówiąc – poza boiskowych czyli tego, jak Górnika ma działać i funkcjonować. Ostatecznie wiemy, jak sprawy się potoczyły. Kontrakt z trenerem Broszem nie został podpisany, a nowym szkoleniowcem został Jan Urban czyi legenda 14-krotnego mistrza Polski.

A jeżeli już jesteśmy przy nowym kontrakcie dla Podolskiego, przy trenerze Broszu, którzy mówią czy mówili o tym samym czyli o tym, dokąd Górnik ma zmierzać, jak powinien działać i funkcjonować i że w końcu ktoś powinien wyznaczyć jakiś plan działania długofalowego, a nie tylko, żeby wszystko toczyło się od sezonu do sezonu i żeby się spokojnie utrzymać, to przytoczmy słowa trenera Urbana z bardzo długiej oraz ciekawej konferencji prasowej po meczu ze Śląskiem. Szanowany szkoleniowiec na pytanie, jakie ma przemyślenia na temat trenerskiej karuzeli i ponownego stawiania na trenerów, którzy w przypadku jak on czy teraz Jacek Magiera wrócili na swoje miejsce, to odpowiedział konkretnie.

– To jest dziwna sytuacja i w końcu kluby powinny dojść do istoty funkcjonowania. Wiemy, że w tych ligowych kasach się nie przelewa. Powinno więc dać się popracować. U nas bardzo popularne się projekty długofalowe, które kończą się tym, że po pół roku trenera już nie ma. Tak długo one trwają… Albo sytuacje, że przychodzi do klubu uratować go przed spadkiem, bo potrafi to zrobić, wypełnia zadanie, a w kolejnym ma z zespołem dołek czy kryzys i nie pozwala mu się z niego wyjść. To nielogiczne sytuacje, ale to oczywiście nie nasze decyzje. Decydują, nie boję się tego powiedzieć ludzie, którzy w piłce czy o piłce nie mają wielkiego pojęcia i podejmują je w stanie, w momencie jakiegoś wkurzenia się czy podniecenia. Tak się nie da, bo piłka nożna potrzebuje czasu i cierpliwości. Nic dodać, nic ująć do tych słów trenera Urbana, które w dużej mierze korespondują z tym, co mówi Lukas Podolski, a co dwa lata wcześniej mówił czy gdzieś tam nieoficjalnie wypowiadał trener Marcin Brosz, świętujący teraz awans z kadrą U-19 do finałów ME, po bez mała dwóch dekadach.

W Zabrzu, co oczywiste, trzeba teraz obronić ekstraklasę, ale potem ogarnąć się z wszystkim i w końcu zdecydować, w którym kierunku to wszystko ma iść, bo takie bujanie się od ściany do ściany – sezon w sezon – to trochę za mało na ambicje wszystkich, w tym mistrza świata z 2014 roku.


Na zdjęciu: Lukas Podolski (z prawej) ciągnie w tym sezonie ofensywną grę Górnika. Czy tak będzie też w kolejnym sezonie?

Fot. Dariusz Hermiesz/gornikzabrze.pl