Chorwacja. „Kosmita” Nenad Bjelica

Po trzęsieniu ziemi, jakie nawiedziło Zagrzeb, nastało drugie w najlepszym klubie Chorwacji, Dinamie. Z powodu epidemii zanosi się na kryzys ekonomiczny i postanowiono tam obniżyć zarobki wszystkim 450 pracownikom. Podobno cały sztab trenerski trenerski odmówił przyjęcia nowych warunków, więc zwolniono sześciu współpracowników Nenada Bjelicy. Dwóch asystentów Nino Bule i Austriaka Rene Pomsa, trenera bramkarzy Silvije Czavlinę, oraz trenerów odpowiedzialnych za kondycję zawodników – Jasmina Osmanovicia i Austriaków Carlo Reinholza oraz Martina Mayera. Taka liczba austriackich współpracowników bierze się stąd, że trener Nenad Bjelica sporo lat spędził w Austrii jako piłkarz i trener. Jego nie ruszono, żeby uniknąć płacenia odszkodowania w wysokości miliona euro za zerwanie dwuletniej umowy. Bjelica zarabia w Dinamie 1,5 miliona euro rocznie. Zarząd oczekiwał, że trener w geście solidarności ze zwolnionymi sam poda się do dymisji i nie trzeba będzie płacić.

Piłkarze, w ich gronie mający najlepszy sezon w karierze Damian Kądzior (12 goli i 9 asyst), także nie zgodzili się na obniżenie wynagrodzeń. Tak w każdym razie podał klub. Zawodnicy przedstawiają sytuację inaczej. Pomocnik Petar Stojanović oświadczył, ze problemem nie była redukcja wynagrodzeń, ale to, że decyzja została podjęta jednostronnie przez zarząd, bez konsultacji z zawodnikami i trenerami.

– Boli nas również to, że działacze próbowali zwrócić fanów przeciwko nam – stwierdził Stojanović.

– W oficjalnym komunikacie Dinamo nas zniesławiło, stwierdzając że jesteśmy buntownikami interesującymi się tylko pieniędzmi, nawet w czasie najgorszego kryzysu. Chętnie zrezygnujemy z części poborów, bo przecież rozumiemy sytuację, ale trzeba było z nami to omówić, przedstawić nowe warunki. A tymczasem zastosowano politykę faktów dokonanych, tylko podając nam to do wiadomości.

Możemy być pewni, że to dopiero początek prawdziwej wojny w klubie – uważają chorwackie media. Zagrzebskie „Sportske novosti” sugerowały, że zespół przejmie prowadzący teraz rezerwy Dinamo II Igor Jovićević. Były piłkarz Realu Madryt, który grał wprawdzie tylko w rezerwach „Królewskich”, ale zawsze taki klub w CV dobrze wygląda. Poza tym zwiedził kawałek świata, bo grał w Japonii, Brazylii, Francji, Chinach i na Ukrainie, gdzie w klubie Karpaty został potem trenerem. Przez rok prowadził słoweńskie Celje, od trzech lat jest w Dinamie.

Bjelica stał się teraz „kosmitą”, jak nazywają człowieka który do klubu nie pasuje i trzeba go z niego „wykopać”, jak najdalej w kosmos. Taki ktoś był już w Dinamie prawie dekadę temu. W sezonie 2010/11 trenerem był pochodzący z Bośni Vahid Halilhodżić. Kiedyś znakomity napastnik, rywalizujący w lidze francuskiej z Andrzejem Szarmachem. Grał w Nantes i Paris SG. Gdy prowadzony przez niego zespół już w kwietniu zapewnił sobie mistrzostwo, rządzący w klubie Zdravko Mamić postanowił się go pozbyć. Najpierw wyśmiewał się z częstych zwycięstw 1:0 jaki zespół uzyskiwał, mówiąc że taki wielki strzelec, a nie potrafi nauczyć swoich piłkarzy zdobywania goli. Potem przeszedł do metod bardziej radykalnych. W szatni poniżał trenera w obecności piłkarzy używając wulgarnych słów, nieustannie podważał jego autorytet. To on mówił zawodnikom, jak mają grać, kto ma grać, jaka powinna być taktyka, traktując trenera jak powietrze. Chciał go sprowokować do odejścia, tak jak teraz Bjelicę. „Vaha” wszystko przetrzymał, dotrwał do końca sezonu i odszedł z 900 tysiącami euro, które gwarantował mu kontrakt. Trenerem jest od 30 lat, pracował w 9 krajach świata na trzech kontynentach, prowadził cztery reprezentacje, ale w Chorwacji już więcej się nie pojawił. Ten jeden raz wystarczył.

Na zdjęciu: Damian Kądzior i jego koledzy w Dinamie Zagrzeb przeżywają teraz w klubie gorące chwile.