Chrobry Głogów. Wstydliwy dorobek

Szału więc nie było, a podopieczni trenera Grzegorza Nicińskiego aż 15 razy schodzili z boiska pokonani. Tyle samo porażek miał na koncie zdegradowany GKS Katowice, a więcej – Garbarnia Kraków, która musiała uznać wyższość przeciwnika aż 23 razy!

Początek poprzedniego sezonu był dla głogowian istną drogą przez mękę. W pierwszych sześciu potyczkach ligowych Chrobry zgromadził 6 punktów, do czego wystarczyły mu zaledwie dwie strzelone bramki! Jednak po 11. kolejkach miał już 15 „oczek” i bilans bramkowy 10:10. Teraz kibice zespołu prowadzonego przez Ivana Djurdjevicia taki kapitał przyjęliby z pocałowaniem ręki, bo w tej chwili na koncie głogowian mają zaledwie 7 punktów (aż osiem porażek!), a bilans bramkowy jest naprawdę wstydliwy – 9:23!

Zapaść zespołu z Głogowa jest o tyle zaskakująca, że w kadrze nie brakuje zawodników doświadczonych, ogranych, z występami w ekstraklasie włącznie. Zgoda wypadł filar zespołu, czyli Mateusz Machaj, ale tacy piłkarze jak Szymon Drewniak, Mikołaj Lebedyński, Miłosz Kozak, Michał Szromnik, Robert Mandrysz, Michał Ilków-Gołąb, Michał Michalec nie są facetami przypadkowymi. A jednak karuzela się nie kręci.

Można oczywiście tłumaczyć sobie mizerną zdobycz punktową kilkoma pechowymi porażkami, gdy Chrobry tracił gole w samej końcówce (Miedź Legnica, Puszcza Niepołomice, GKS Jastrzębie, Sandecja Nowy Sącz). Jednak to nie tłumaczy wszystkiego, a już na pewno niekatastrofalnej gry w defensywie i to nie tylko obrońców.

W tym przypadku liczby są bezwzględne – głogowianie średnio tracą w meczu ponad dwie bramki.

Trener Ivan Djurdjević na pewno zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, chociaż dostrzega wyłącznie pozytywy, zapominając o ułomnościach. Po ostatnim meczu z Sandecją powiedział:

– Wielkim pozytywem jest to, że po raz pierwszy odwróciliśmy losy meczu, odrabiając dwie bramki. Jest dużo pracy i dużo pozytywnych rzeczy. W naszej walce, która będzie bardzo trudna, co widać, nie będziemy się poddawać. Pokazaliśmy, że mamy charakter i walczymy, ale życie nas sprawdza, w jakim stopniu w to wszystko wierzymy.

Na razie włodarze klubu stoją murem za szkoleniowcem, tracą natomiast cierpliwość kibice Chrobrego. Domagają się głowy Djurdjevicia i nie wierzą, że pod jego wodzą drużyna zmieni oblicze. „Teraz polegniemy z Wartą, to na 100 procent i znowu będzie pośmiewisko. Naprawdę szkoda nawet kupować bilet na tych patałachów” – napisał jeden z internautów.

– Cytując Wiśniowieckiego z Trylogii: będzie o nas głośno. Nie tylko w lidze, ale też w Pucharze Polski – powiedział przed rozpoczęciem rozgrywek dyrektor sportowy Chrobrego, Zbigniew Prejs. I słowa dotrzymał, o jego drużynie jest głośno. Jednak nie z powodów, jakie miał na myśli.

Na zdjęciu: Chrobry wciąż rozczarowuje kibiców.