„Chwasti” rozumie chorzowskich kibiców

Pochodzi z Chorzowa Starego, ma za sobą występy w czterech klubach z rodzinnego miasta – Stadionie Śląskim, Józefce, Zantce i Ruchu – a w niedzielę stanie przeciw „Niebieskim”. – Wciąż wierzę, że utrzyma się zarówno Ruch, jak i Gryf – mówi Robert Chwastek, skrzydłowy drużyny z Wejherowa, przed tym arcyważnym meczem dla układu dolnych rejonów II-ligowej tabeli.

Jedyni bez zwycięstwa

Pewne jest, że oba zespoły przystąpią do niego jako przedstawiciele strefy spadkowej. Wejherowianie po środowym zaległym spotkaniu w Elblągu, gdzie Olimpia urwała punkt łódzkiemu Widzewowi, osunęli się nawet na samo dno klasyfikacji. To starcie dwóch najgorzej punktujących w tym roku II-ligowców: i zarazem jedynych ekip, które nie odniosły jeszcze zwycięstwa. Gryf poniósł pięć porażek i zanotował remis z Pogonią Siedlce, zaś Ruch zapisał na swoim koncie po trzy remisy i trzy porażki.

– Czyją postawą jestem bardziej zawiedziony? W przypadku jednych i drugich rozczarowanie jest podobne. Zaczynaliśmy wiosnę ze zbliżonego pułapu. My byliśmy na 11. miejscu, Ruch tuż za nami… Teraz różnica też nie jest między nami duża, bo wynosi tylko punkt, ale znaleźliśmy się w strefie spadkowej. Nie ma co ukrywać, że ten mecz znaczy bardzo dużo – przyznaje Chwastek, który w barwach drużyny z Cichej występował od 2013 do 2014 roku, zaliczając dwa występy w ekstraklasie.

Ogromne ciśnienie

Fatalna dyspozycja wejherowskiej drużyny sprawiła, że w tym tygodniu klub zaczął nawet rozglądać się za trenerem, będącym w stanie zastąpić Zbigniewa Szymkowicza. Takiego regresu mało kto się spodziewał. – Z kimkolwiek gramy, zawsze można wygrać czy przegrać. W tej lidze nie ma wielkich dysproporcji, ale czołówkę od reszty różni to, że gra w sposób bardziej wyrachowany i konsekwentny. Mamy pomysły, dlaczego nie punktujemy, ale nie ma co mówić o nich głośno. W ostatnich dwóch spotkaniach – z Radomiakiem i Skrą (0:3 i 1:2 – dop. red.) pokazaliśmy determinację i wolę walki, a zabrakło szczęścia. Wierzymy, że dopisze nam w niedzielę z Ruchem.

W Częstochowie mieliśmy dwa słupki i poprzeczkę, a nie udało się zapunktować. Pojechaliśmy tam bardzo osłabieni, w niedzielę będziemy mocniejsi, bo kończą się absencje za kartki i problemy zdrowotne. Jest w klubie ogromne ciśnienie, by się utrzymać. Trzecia liga nie jest słaba, trudno byłoby wrócić na centralny szczebel, dlatego każdy z nas da z siebie maksa, aby zrealizować cel. W niedzielę liczą się tylko trzy punkty. Bardzo chcemy wreszcie zwyciężyć – opowiada skrzydłowy Gryfa.

Bez deklaracji

Jak zapatruje się na problemy „Niebieskich”? – Nie ma nawet co porównywać narzędzi, jakimi operuje Gryf i Ruch, by zdobywać punkty; że o infrastrukturze już nie wspomnę. W Chorzowie działają w innych warunkach. Sytuacja nie jest komfortowa. Za takie środki powstała taka drużyna… – zawiesza głos Robert Chwastek.

Rozczarowania nie ukrywają też kibice Ruchu, którzy w poprzednim tygodniu dwukrotnie odwiedzili drużynę na treningach, rozwiesili też transparent o mocnej treści. Oczekiwanego efektu nie było, bo przed tygodniem drużyna ledwie zremisowała (1:1) przy Cichej ze Stalą Stalowa Wola.

– Przekrój charakterów w szatni jest szeroki. Jednym takie wizyty na treningu mogą pomóc, inni w ogóle nie wezmą sobie tego do serca – ale nie dlatego, że mają to w czterech literach, lecz po prostu sami są świadomi powagi sytuacji. Mogą być też tacy zawodnicy, których to przestraszy. Ja akurat przeżyłem takie rozmowy motywacyjne w Wiśle Płock. Pozostaje pytanie, w jaki sposób się to odbywa. W Płocku było brzydko i nam to nie pomogło. W Chorzowie polegało to chyba bardziej na okazaniu wsparcia. Rozumiem kibiców Ruchu. Chcą coś zrobić, by potem nie zarzucać sobie, że siedzieli z założonymi rękami. Wszystko zaczyna się jednak u góry, od budowania drużyny – zauważa Chwastek.

30-latkowi zadajemy na koniec dwa pytania: czy wyobraża sobie grę w III-ligowym Gryfie – albo III-ligowym Ruchu… – Nie dopuszczam do siebie myśli, że spadniemy. Życie pisze jednak różne scenariusze. Nie jestem w stanie powiedzieć, że czegoś nigdy nie zrobię – zaznacza chorzowski pomocnik Gryfa.

 

Na zdjęciu: Robert Chwastek (z prawej) nie dopuszcza do siebie myśli, że w przyszłym sezonie będzie grał w III lidze.