Chwilo trwaj, jesteś piękna!

Tytułowe zawołanie z „Fausta” Johanna Wolfganga von Goethego jak ulał pasuje do pucharowej przygody piłkarek ręcznych z Chorzowa. Wczoraj piłkarki Ruchu dokonały rzeczy wielkiej, bo po siedmiu latach wywalczyły awans do półfinału i zagrają w nim jako II-ligowe rezerwy. By znaleźć się w czwórce najlepszych, musiały wygrać 6 meczów i zdobyć w nich aż 231 bramek. O ile 5 pierwszych spotkań było bez historii, bo „Niebieskie” wygrywały pewnie, o tyle to wczorajsze było pełne dramaturgii, zwrotów akcji i emocji, którymi można byłoby obdzielić kilka meczów.

Rzutem na taśmę

Gdy Hanna Jaszczuk doprowadziła do stanu 30:30 trener Michał Boczek poprosił o czas.

– Miałem minutę na rozrysowanie dziewczynom akcji, a im na jej rozegranie pozostało 29 sekund. Powiem szczerze, że nie tak ona miała wyglądać, bo w końcowej fazie kołowa Karolina Jasinowska miała oddać rzut z czystej pozycji. Nie wyszło, ale nie mam zamiaru rozpaczać, bo liczy się końcowy efekt – cieszył się szkoleniowiec Ruchu, który – gdy z próbą odbitą przez Wioletę Pająk pośpieszyła się Magdalena Drażyk – myślami był już przy rzutach karnych. Piłka jednak jakimś cudem dotarła do Marceliny Polańskiej, a ta pewnym rzutem – na 4 sekundy przed końcową syreną – umieściła ją w „długim” rogu.

Radość chorzowianek była przeogromna. Wspólny taniec, śpiew i podziękowania dla publiczności, która w drugiej połowie, a zwłaszcza w końcowych minutach dawała miejscowym solidne wsparcie.

– Gdy przejęłam piłkę ręka mi nie zadrżała. Postanowiłam zaryzykować i oddać rzut, myśląc, że albo trafię do bramki, albo będą karne. Szczęśliwie wpadła do siatki i teraz możemy się cieszyć – mówiła rozentuzjazmowana Polańska, która w pierwszej odsłonie była zmuszona zejść z boiska, gdyż podkręciła kostkę. Okład z lodu zrobił swoje i rozgrywająca Ruchu mogła wrócić na parkiet.

– Marcelina to twarda dziewczyna. Dopiero gdy naprawdę stałoby się jej coś poważnego, zostałaby na ławce. Ona potrzebuje zainteresowania, pocieszenia, poklepania po ramieniu i wtedy wstępują w nią nowe siły – podkreślał trener Boczek.

Udany pościg

Pierwsza połowa nie zapowiadała sukcesu „Niebieskich”. Gra im nie szła, popełniały sporo błędów, często gubiły piłkę, oddawały niecelne rzuty. Nic dziwnego, że tylko trzykrotnie obejmowały prowadzenie. Wydawało się, że lepiej zorganizowane elblążanki nie będą miały problemów z utrzymaniem przewagi, ale miejscowe zwarły szeregi.

– Powiedziałyśmy sobie w przerwie, co w naszej grze jest nie tak i ruszyłyśmy w pościg – uśmiechała się Agnieszka Piotrkowska, która po przerwie wręcz szalała na parkiecie, popisując się dynamicznymi akcjami i 5 bramkami.

– Cieszymy się z awansu, ale już myślimy o niedzielnym meczu z Jarosławiem. Mam nadzieję, że to zwycięstwo da nam pozytywnego kopa – dodała doświadczona rozgrywająca.

Bez rozstawienia?

Ruch czeka teraz na półfinałowego rywala. Wydaje się, że będzie nim Perła Lublin lub Zagłębie Lubin, ale… –

Dowiedziałem się w ZPRP, że te zespoły nie będą rozstawione, ale czy tak będzie… – zawiesił głos prezes Klaudiusz Sevković. Jeśli faktycznie by tak było, to 11 marca chorzowianki mogłyby podjąć zwycięzcę meczu Korona Kielce – Młyny Stoisław Koszalin, który zostanie rozegrany 21 lutego.

KPR Ruch II Chorzów – Start Elbląg 31:30 (14:18)

RUCH II: Chojnacka, K. Gryczewska, Kuszka – Stokowiec 4, Polańska 6, Drażyk 4, Jasinowska 3, Piotrkowska 8, Lipok 2, Masłowska 2, Grabińska 1, Jaroszewska, Doktorczyk 1, Sójka. Kary: 10 min. Trener Michał BOCZEK.

START: Pająk, Orowicz – Dronzikowska 5, Pękala 5, Waga 4, Katarzyna Cygan 3, Szupyk 5, Trbović 3, Szulc 1, Stapurewicz 1, Jaszczuk 3, Kaczmarek, Kary: 14 min. Trener Andrzej NIEWRZAWA.

Sędziowali: Andrzej Gratunik i Mariusz Wołowicz (Zielona Góra). Widzów 280.

Na zdjęciu: Radość chorzowianek po końcowej syrenie była wręcz szalona…