Cicha poza wnioskiem

Stadion przy Cichej nie znajdzie się we wniosku licencyjnym, który w najbliższych dniach – pod kątem ekstraklasy – Ruch musi złożyć w PZPN.


Bez wyciętych już jupiterów legendarny obiekt nie spełnia nawet wymogów I-ligowych, nie mówiąc o realiach najwyższego szczebla. Dlatego we wniosku licencyjnym ma znaleźć się aktualny stadion zastępczy „Niebieskich”, czyli Piasta Gliwice, a także Stadion Śląski: jako obiekt leżący w granicach Chorzowa i mogący zostać dość łatwo (m.in. mowa o wygrodzeniu sektora gości) dostosowany do wymogów podręcznika licencyjnego.

– Klub rozważa dwie lokalizacje: by część meczów w przyszłym sezonie grać w Gliwicach, a część na Śląskim. Spotkaliśmy się w tej sprawie z marszałkiem Czopikiem, zadeklarował wolę współpracy, mamy to na piśmie. Myślę, że jest szansa na nowe otwarcie, jeśli chodzi o Stadion Śląski – stwierdził Marcin Michalik, wiceprezydent Chorzowa, na antenie radia „eM”, dodając, że gra Ruchu na Śląskim byłaby dobrym rozwiązaniem na czas budowy nowego stadionu przy Cichej. – Zawsze lepiej grać w Chorzowie, od Cichej to w linii prostej ze dwa kilometry – podkreślił wiceprezydent Michalik.

Miasto zwróciło się w oficjalnym mailu do kancelarii premiera z prośbą o spotkanie z Mateuszem Morawieckim, który w rozmowie z kibicem Ruchu Szymonem Michałkiem zadeklarował, że rząd jest w stanie dofinansować budowę nowej Cichej kwotą ponad 100 mln zł, czyli pokryć połowę tej inwestycji. – Kalendarz premiera jest napięty, teraz przebywa w USA, ale po powrocie wystarczy nam sygnał, a rzucamy wszystko w Chorzowie i pędzimy do Warszawy, by stworzyć „mapę drogową”, w jaki sposób te pieniądze mogą trafić do miasta i abyśmy mogli rozpoczynać procedurę przetargową – poinformował Marcin Michalik, zaznaczając, że nowy obiekt powstałby na bazie drobnej aktualizacji projektu 16-tysięcznika z 2018 roku.

– Musimy to robić krok po kroku, Ten kolejny to spotkanie z panem premierem, dopięcie kwestii finansowania, bez którego nie będzie nas stać na budowę stadionu. Jesteśmy miastem średnim, a nie dużym, które realizują tego typu inwestycje, dlatego sami nie wyłożymy 200 mln. Liczymy, że spotkamy się z premierem Morawieckim, ministrem Bortniczukiem i jeszcze przed wyborami dopniemy formalności. Potrzebujemy konkretów, bo na podstawie obietnicy nie możemy rozpoczynać budowy – zaznaczył w radiu „eM” wiceprezydent Michalik.


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus